Mowa oczywiście o zwykłej wodzie do picia. Mieszkając w Czechach ze zdziwieniem obserwowałam, jak mieszkańcy bloków piją wodę prosto z kohoutka. Przyzwyczajona do tego, że z polskich kranów cieknie chlorowana, niezbyt smaczna i czasem brudna woda, zawsze przegotowywałam ją przed wypiciem. Jak się okazuje, prawdopodobnie zupełnie zbytecznie.
Wg badań przeprowadzonych przez firmę Brita (producenta filtrów do wody) kranówka jest w 90% tak samo biologicznie czysta, jak woda przegotowana, czy butelkowana. A zwyczaj gotowania jej przed piciem, to wyraz nieuzasadnionej polskiej fobii (co drugi Polak nie odważyłby się napić wody z kranu).
Badania pokazały, że woda kranowa ma najlepszy smak w Łodzi, Zakopanem i Gdańsku. W tych dwóch ostatnich miastach również zapach wody był najmniej wyczuwalny. "Najintensywniej smak chloru odczuwany był w Katowicach i Krakowie" - mówił dr Stankiewicz.
Poza aspektem zdrowotnym, liczy się także aspekt ekologiczny. Po co kupować wodę butelkowaną, skoro woda w kranie ma podobną jakość i smak? Wg statystyk na wodę butelkowaną Polacy wydają ok. 3 mld złotych rocznie i niewątpliwie jest to jeden z lepszych biznesów. Paradoksalnie do wyrobu butelek PET zużywa się więcej wody, niż tej, która jest do nich nalewana, a w efekcie na wysypiska trafia około 8 z 10 butelek (tylko 20% zostaje poddanych recyklingowi). A zatem - pij wodę z kranu, nic ci nie będzie :-)
ja zdecydowanie wolę muszyniankę, bo jest prozdrowotna i bardziej kontrolowana. (przepraszam, za tyle komentarzy, ale naprawdę mnie intryguje - dlaczego tylko 20% z wyrzuconych butelek zostanie poddanych recyklingowi? recykluję jak najęta i zawsze zastanawiam się, czy to ma jakiś sens. boli mnie brak 'recyklingowych' śmietników na ulicach miasta, w którym mieszkam.)
OdpowiedzUsuń