Strony

11 gru 2012

Ach co to był za łikend...

No to co, że już prawie środa, kiedy ja powspominać chciałam przeszłość całkiem niedaleką. Co prawda chłop też zaczął pisać bloga, w którym wszystko opisuje i wspomina, ale prawda jest taka, że tonie w dygresjach, a przecież nie będziemy się licytować na wspomnienia :-)
No, więc ostatnie dwa łikendy spędziłam wyjazdowo. Najpierw Świeradów i dwie krótkie wycieczki w ramach Unii Izerskiej. W Wolimierzu akurat trwał warsztat budowania pieca rakietowego i zupełnie niespodziewanie spotkałam Gutka, dawno niewidzianą...
Trafiliśmy też do Chromca, gdzie odwiedziliśmy Marcina, autora bloga Najstarsze drzewa. Kto tam nie zagląda, ten tak wygląda:
I sam sobie winien. A kolaż autorstwa Matyldy Woydy.

Wizyta była przednia, dzieci świetnie się bawiły, tiramisu było pyszne, dom z klimatem i czuję że tam jeszcze wrócimy. I w ogóle w Izery, bo urzekła mnie tamta atmosfera. Absolutnie.
I Baby Izerskie muszę poznać :-)

A ostatni łikend spędziliśmy w Poznaniu, gdzie zamiast iść na Weto dla GMO, odwiedziliśmy kiermasz świąteczny w waldorfskim przedszkolu. Obkupiłyśmy się w różne filcowe drobiazgi, wysłuchały koncertu muzyki z Chile, obejrzały bajkę o szewcu i zdobiły pierniczki. A, jeszcze home made lizaki były, o takie, ale ładniejsze :-) Jak Asisko przyśle fotkę, to wrzucę. Byłyśmy też na warsztatach w Motylarni -filcowe resztki rządzą!

Krótko, ale intensywnie. Czasem dobrze jest wyjechać :-)
A zima trzyma...

"Choinki zamieszczone w tym albumie zostały wykonane z filcu przez dzieci i wolontariuszy z Motylarni. Jeśli jesteście zainteresowani zdobyciem takiej choinki i wsparciem działań Świetlicy zachęcamy do kontaktu! np. przez wysłanie wiadomości facebookiem lub maila na adres swietlica.motylarnia@gmail.com"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz