Mało tego - jesteś odpowiedzialny/a za wszystko, co posiadasz. Także po tym, jak już coś wyrzucisz... Myśl ta zrodzila się we mnie po przeczytaniu "Magii sprzątania" Marie Kondo.
Przeczytałam już jakiś czas temu i nie powiem - lektura ciekawa i dająca motywację do tzw. declutteringu (czyli odgruzowania przestrzeni), myśl przewodnia, aby "zostawić sobie jedynie te rzeczy, które sprawiają nam radość" - przekonująca, ale... [zawsze jest jakieś ale]
Marie Kondo nie radzi, aby rzeczy, które nie przeszły selekcji "sprawiania radości" oddać komuś innemu, przeznaczyć dla organizacji charytatywnej, czy choćby do recyklingu. Nie, ona twardo i bezkompromisowo mówi - wyrzuć. Bez żadnych skrupułów wyrzuć.
I na to ja się nie zgadzam, tu mi zgrzyta wewnętrznie i zewnętrznie. Bo co z tego, że w mieszkaniu czytelniczki "Magii sprzatania" zrobi się puściej i przestronniej? Za to na wysypisku śmieci przybędzie o kilka do kilkudziesięciu worków przedmiotów (bo one - czytelniczki - licytują się między sobą, ile worków udało im się dzięki lekturze wyrzucić), które spokojnie mogłyby sobie jeszcze pożyć, posłużyć i "dać radość" komuś innemu. Czy to przypadkiem nie jest prze-rzucanie problemu na kogoś innego?
Generalnie w naturze nie istnieje pojęcie "wyrzucania", bo to że jakaś rzecz zmieni miejsce pobytu (np. z naszej szafy do kosza na śmieci) nie oznacza, że znika zupełnie i wyparowuje z ekosystemu. No niestety. I nawet to, że wyślemy odpady do Afryki, nie sprawi że Ziemia się ich pozbędzie...
(Mr Hagan)
Śmieci to zdecydowanie ludzki wymysł, a od czasów wynalezienia plastiku i rzeczy jednorazowych, jest niestety coraz gorzej.
Dlatego sorry, Marie Kondo - popieram minimalizm i zasadę "sprawiania radości" i naprawdę cudnie jest mieć przestrzeń wokół siebie, ale za drzwiami naszych mieszkań też jest przestrzeń, o którą trzeba zadbać. Co by zrobiła ekspertka od sprzątania, gdyby jej zadaniem było zrobienie porządku na naszej planecie? Wysłałaby wszystko, co bezużyteczne w kosmos? I tak już ponoć jest zaśmiecony, więc raczej nie tędy droga...
Warto przypomnieć:
Może kiedyś więc napiszę poradnik pt. "Jesteś odpowiedzialny za wszystko, co kupujesz/posiadasz" (jeszcze się nie zdecydowałam, ale uwaga - zastrzegam sobie ten tytuł :-P ). Bo chodzi o świadomość zero waste (polecam bloga Odśmiecownia), projektowanie cradle-to-cradle (tu trochę po polsku) i tzw. precykling, o którym nie mówi się prawie wcale, bo wszyscy trąbią o recyklingu.
Tymczasem recykling jest przereklamowany, recykling nie wystarczy, recykling nie zawsze można zastosować i dużo lepiej jest uczyć dzieci i dorosłych o dwóch zasadach nadrzędnych wobec recyklingu, czy reduce i reuse.
Przede wszystkim ograniczajmy konsumpcjonizm, poza tym używajmy rzeczy trwałych i wielorazowych, a dopiero po trzecie - zadbajmy, aby odpady trafiły do recyklingu. Jeśli tak zrobimy, to wygraliśmy.
Mały problem - gdzie kupić rzeczy trwałe, prawie wszystko jest tak zrobione żeby w bliższej lub dalszej, ale raczej bliższej, rozpadło się. Zawsze znajdzie się element który raczej celowo jest piętą achillesową urządzenia :( W pracy złożyliśmy się na sokowirówkę która dosłownie rozpadła się po miesiącu niezbyt intensywnego używania - co drugi dzień po 3 litry soku, element przenoszący napęd z silnika na tarkę oczywiście był z plastiku :(
OdpowiedzUsuńTak, to niemały problem, zwłaszcza jeśli chodzi o sprzęt RTV i AGD. Planowe postarzanie produktów to plaga naszych czasów... Widziałam niedawno w sieci sklep z rzeczami trwałymi (dożywotnia gwarancja), ale niestety nie ma kategorii urządzeń elektro: http://www.buymeonce.com/about
OdpowiedzUsuń