Strony

29 lis 2016

Dobre prezenty

Dzisiaj Dzień Darmowej Dostawy, a wiem, że wiele osób już myśli o prezentach. Zazwyczaj rekomenduję prezenty niematerialne i/lub DIY, ale dzisiaj chciałam przedstawić bardzo subiektywną listę prezentów charytatywnych. Czyli kupując prezent, wspierasz dodatkowo jakąś inicjatywę. Najpopularniejszą rzeczą w tej kategorii są chyba kalendarze. Sama co roku kupuję jeden lub dwa z Viva!Akcja dla zwierząt lub z innej organizacji prozwierzęcej. W tym roku jednak chciałam Wam zaproponować kalendarz feministyczny, z którego cały dochód przeznaczony będzie na akcję, którą wymyśliłam i bardzo chcę zrealizować, czyli festiwal kobiecy Kręgi Kobiet.
1. Gosia Kulczycka wykonała niesamowitą pracę obdzwaniając 12 polskich artystek, dzięki czemu w kalendarzu znalazły się prace m.in. Marty Frej, Anny Zajdel (od makatek), czy Marty Zabłockiej. Naprawdę warto. Cena minimalna to 45zł, ale jeśli ktoś może i chce dać więcej, to niech się nie waha :-) Zamówienia mailowo na: mir.inicjatywy[małpa]gmail.com

 2. Inną opcją charytatywną są zakupy w sklepikach fundacyjnych lub stowarzyszeniowych. Jest ich coraz więcej, więc i wybór stopniowo się powiększa. Najczęstszym asortymentem w takich sklepach są kubki, gadżety promocyjne, t-shirty czy akcesoria do domu. Na tym tle pozytywnie wyróżnia się Fundacja Bęc Zmiana ze swoimi dizajnerskimi publikacjami i książkami.
Moją uwagę jednak przykuła szczególnie propozycja Sieci Obywatelskiej - Watchdog Polska. Sprzedają oni specjalnie zaprojektowane w ramach kampanii Dbamy o lepszą codzienność "ułomne" przedmioty, np. krzywą szklankę, niewyraźne lustro, czy nietypowy imbryk.



Ponadto klasycznie: T-shirty i notesy, ale warto zajrzeć.

Nietypowo i ekologicznie sprzedaje Fundacja Łąka. W ich sklepiku można kupić nasiona traw i kwiatów polnych, a także budki lęgowe, karmniki dla ptaków i domki dla owadów.  Ceny ludzkie, a cel zacny.
Podaruj komuś łąkę :-)


Jakiś czas temu powstał także Odpowiedzialny Sklepik fundacji Kupuj Odpowiedzialnie. Dużo fajnych rzeczy, bez konsumenckich wyrzutów sumienia.


Przy okazji trafiłam w sieci na wyszukiwarkę odpowiedzialnezakupy.pl - przydatna sprawa, niestety dotyczy tylko województwa kujawsko-pomorskiego.

3. Skoro już jesteśmy przy zakupach internetowych, to przypominam o aplikacji FaniMani.pl . Robiąc zakupy w setkach sklepów (z różnych branż i usług), wspieramy wybraną wcześniej organizację. Polecam skorzystać z tego linku afiliacyjnego (5zł zostanie przekazanych na Otwarte Klatki). Kupując przez FaniMani.pl tylko mała część naszych pieniędzy zostanie przeznaczona na słuszną sprawę, ale lepsze np. 4% niż nic :-)



4. Pozostają jeszcze zakupy stacjonarne. W tym celu zaglądajcie np. do sklepów prowadzonych przez osoby  niepełnosprawne lub do sklepów charytatywnych. W Opolu mamy cudowną Galerię Biały Kruk, gdzie można kupić rękodzieło (w tym piękną ceramikę, obrazy, czy pluszaki) tworzone przez podopiecznych Fundacji DOM.


Jest też komis społeczny Graciarnia, co prawda z rzeczami używanymi, ale można tam znaleźć prawdziwe perełki.

Poza tym korzystam czasem z fejsbukowych bazarków na rzecz bezdomnych zwierzaków. Za niewiele dukatów można wylicytować różne przedmioty - od książek do stringów, a odbiór mam w Opolu. 

A wy gdzie kupujecie prezenty i komu robicie nimi dobrze? Pochwalcie się :-)



27 lis 2016

Las w szkle

Bez dłuższego wstępu - w piątek byłam w końcu na warsztatach "Las w szkle" prowadzonych przez  Sickle & hammer z okazji wernisażu wystawy Forest Season.


Lasy w słoikach intrygują mnie już od roku, kiedy to pojawiły się w polskich internetach pierwsze wzmianki na ten temat. Zaczęło się chyba od Justyny Stoszek, czyli Forest Forever (zakochałam się w jej lasach), a potem poszło. Ostatnio temat podjął Ogród w centrum i tam znajdziecie poradnik, jak lasy w szkle robić i o nie dbać.


Co do warsztatów - poszło świetnie. Do stworzenia lasu potrzebny jest keramzyt, ziemia, trochę mchu, patyków, kory, szyszek i sadzonki roślinek. No i słoik, na początek lepiej duży. Ponieważ mój las ma dopiero dwa dni, to jeszcze nie mogę powiedzieć, czy rzeczywiście uda mi się stworzyć samowystarczalny ekosystem. Chciałabym :-)




Wystawę Forest Season też polecam. Grafianie, czyli fani i fanki sitodruku, spisali się na medal. Powstało mnóstwo projektów z leśnymi motywami, więc jeśli czyta mnie ktoś z Opola, to zachęcam do obejrzenia w MIEJSCU X (ul. Sienkiewicza 20 - OFICYNA - wejście przez bramę i podwórko).
28 listopada - poniedziałek - w godz 16-19
30 listopada - środa - w godz. 17-18
03 grudnia - sobota - w godz 12-15
04 grudnia - niedziela - w godz 12-15
05 grudnia - poniedziałek - w godz 16-18
06 grudnia - wtorek - w godz 16-17


A to dwie prace Asi Ołubczyńskiej, czyli eight.pl
Przepiękne leśne stemple

i poduszka:



A gdyby ktoś marzył o lasach w szkle, ale boi się zacząć samemu lub nie ma potrzebnych materiałów, to Ogród w centrum jeszcze do końca weekendu oferuje zniżkę 50%.

15 lis 2016

Zero Waste Polska

Od jakiegoś czasu przypatruję się dyskusjom na fejsbukowej grupie Zero Waste Polska. Ruch zerośmieciowców rośnie i niedługo w Warszawie odbędzie się wydarzenie, na które wiele osób od dawna czekało, czyli spotkanie z Beą Johnson - guru filozofii zero-waste. To ta pani, której przez cały rok życia udało się "wyprodukować" zaledwie jeden słoik śmieci.



Można się z osób zafascynowanych ideą zero waste śmiać, można ich ignorować, ale w tym szaleństwie jest metoda (a przynajmniej wiara w to, że indywidualne działania pozwolą zmienić świat - najwidocznie nie czytali jeszcze artykułu "Ułuda krótkiego prysznica").
Po czym poznać takich ludzi? Na zakupy udają się nie tylko z własnymi torbami płóciennymi, ale także ze swoimi foliówkami, słoikami czy pojemnikami. Wybierają produkty "luzem", na wagę, bez zbędnych opakowań (a jeśli już opakowanie, to szklane lub papierowe). Sami robią w domu kosmetyki (od mydła i szamponu przez pastę do zębów) i środki czystości. Drugie śniadania pakują we własne lunchboxy, nie zamawiają jedzenia na wynos (a jeśli zamawiają, to do własnych pojemników/słoików), resztki organiczne kompostują. Przy niemowlaku używają pieluch wielorazowych, przy starszakach robią zabawki ze śmieci i notorycznie gromadzą zakładki w folderze "upcykling". Generalnie robią to co ja, ale radykalniej :-P


zdjęcie Zero Waste Kit z bloga Zero Waste Nerd



Już dosyć dawno stwierdziłam, że idea zero waste, choć piękna, ma swoje minusy. I nie chodzi tylko o bycie niezrozumianym przez większość społeczeństwa - do tego się przyzwyczaiłam :-) Poniżej wypunktowałam kilka argumentów przeciwko ślepemu podążaniu drogą zero waste:

  • bez zmian systemowych (np. ogólnopolski zakaz sprzedaży torebek foliowych i naczyń jednorazowych, podatek opakowaniowy dla producentów, wprowadzenie systemu automatów do butelek zwrotnych i puszek w sklepach, poidełka z kranówką w szkołach, urzędach i innych instytucjach publicznych) takie jednostkowe akty oporu nie będą mieć większego sensu (a to prosta droga do frustracji i depresji, i w ogóle do porzucenia tzw. "ekologicznego stylu życia"). Znów wrócę do Ułudy krótkiego prysznica i przytoczonych tam danych "W roku 2005 produkcja odpadów komunalnych na głowę (czyli wszystkiego, co wyrzucamy do kosza) wyniosła w Stanach 750 kg. Umówmy się, że jesteście zagorzałymi aktywistami i zwolennikami prostego stylu życia i liczbę tę redukujecie do zera. Poddajecie recyklingowi wszystko, co się da. Zakupy pakujecie do toreb wielokrotnego użytku. Oddajecie do naprawy zepsute tostery. Palce wystają wam ze starych tenisówek. Ale to nie wszystko. Jako że do odpadów komunalnych wliczają się też odpady biurowe, udajecie się do biur i firm z broszurami na temat recyklingu i przekonujecie ich do takiego zmniejszenia ilości śmieci, by wasz udział w komunalnej produkcji odpadów spadł całkowicie. Cóż, mam dla was złe nowiny. Odpady komunalne stanowią tylko 3% całej produkcji śmieci w Stanach Zjednoczonych."


  • bycie zero waste może powodować większą emisję CO2 związaną z transportem, czyli w efekcie wcale nie być lepsze dla środowiska. Przykłady? Wyobraźcie sobie, że w waszym mieście jest jeden jedyny sklep, który sprzedaje kosmetyki bez opakowania. Czy jadąc do niego 15km w jedną stronę i 15km w drugą, żeby kupić 1l szamponu do własnej butelki jest korzystniejsze dla naszej planety niż kupienie go w sklepie osiedlowym w standardowym plastikowym opakowaniu? Śmiem wątpić. Więcej emisji CO2 spowoduje transport niż dodatkowe plastikowe opakowanie (które można przecież oddać do recyklingu). Niektórzy wybierają metodę DIY, ale... kupienie składników potrzebnych do szamponu, oczywiście przez internet, to także koszty środowiskowe związane z transportem+ opakowaniami (każdego składnika oddzielnie i przesyłki pocztowej). Być może, jeśli robi się takie kosmetyki w ilościach hurtowych, to te emisje się jakoś równoważą, ale czy to jest naprawdę zero waste?


  • życie w stylu zero waste to niekończące się dylematy - kiedy na wycieczce latem skończy nam się kranówka w naszej wielorazowej butelce, to nie kupimy w kiosku wody butelkowanej, tylko będziemy krążyć po okolicy szukając źródła wody pitnej? Ile kilometrów wytrzymamy? Albo nie kupimy ulubionych wegańskich ciasteczek na piknik, bo są opakowane w folię aluminiową, a zamiast tego spędzimy pół dnia przy piekarniku (choć tak naprawdę nienawidzimy piec, a wcześniej musieliśmy specjalnie iść do sklepu, żeby kupić mąkę, mleko sojowe, kakao i syrop klonowy - wszystko oczywiście w oddzielnych opakowaniach)? Albo rozkminka: wybrać ziemniaki luzem nieznanego pochodzenia w osiedlowym markecie, czy te z certyfikatem "bio" z kooperatywy (ale trzeba po nie podjechać do rolnika na wieś. Samochodem)? I tak dalej, i tak dalej. Co lepsze dla naszego zdrowia psychicznego - konsekwentne trzymanie się obranego kierunku czy uleganie zachciankom i kompromisy?


  • maniakalne skupianie się na idei nieprodukowania śmieci generuje kryzysy towarzysko-społeczne (nawet bardziej niż bycie na diecie wegańskiej), a nawet małżeńskie (pamiętacie filmy Recepta na klęskę i No Impact Man?) i pochłania dużo energii i czasu. Nie jesteśmy samotnymi wyspami, tylko częściami czułych ekosystemów społecznych. I to, że my jesteśmy gotowe/i na życie zero waste nie oznacza wcale, że nasi partnerzy, dzieci, znajomi czy współpracownicy są na to gotowi. Gdzieś trzeba znaleźć złoty środek.

  • upcykling, choć uroczy, ma znikomy wpływ na rzeczywiste zmniejszenie ilości odpadów. Poza tym do większości upcyklingowych prac potrzebne są dodatkowe narzędzia, miateriały i surowce, chociażby klej czy farby. Trudno uwierzyć, że nasza Ziemia oddycha z ulgą, kiedy np. z butelki plastikowej wycinamy kwiaty, malujemy je farbą akrylową i wieszamy w przstrzeni publicznej jako ekologiczną instalację. No cóż - nie miejmy złudzeń. Przecież taka instalacja nawet nie może być poddana recyklingowi (w przeciwieństwie do niepomalowanej butelki), więc oczywiście nie zaszkodzi się pobawić, ale trudno to nazwać działaniem "proekologicznym".

(zdjęcie pochodzi z warsztatów o znamiennej nazwie Eko-Art podczas Ulicy Kultury w Opolu w 2011. Z plastikowych butelek powstała plastikowa dżungla. Źródło)


Czy to oznacza, że wysiłki adeptów zero waste, aby uzyskać jeden słoik śmieci rocznie są pozbawione sensu? Ależ nie. Bardzo dobrze, że są tacy ludzie na świecie, jeśli dają przykład innym i są w stanie dotrzeć z ideą także do przedsiębiorców, producentów i polityków, a tego nam trzeba. Myślę jednak, że cały koncept ma sens jedynie na większą skalę, np. kiedy przeradza się w gospodarkę o obiegu zamkniętym/Cicular Economy. Na poziomie indywidualnym to wciąż są tylko ćwiczenia ze świadomej konsumpcji. Bardzo ważne, ale zdając sobie sprawę z innych priorytetów (np. żeby chronić drzewa przed wycinką, nasze płuca przed smogiem, zwierzęta hodowlane przed cierpieniem na fermach), to dla mnie wciąż działania zastępcze. Zrezygnowałam więc z wyrzutów sumienia, kiedy wyrzucam do kosza (oczywiście do recyklingu) opakowania plastikowe czy Tetrapaki. Nie rozdzieram szat, kiedy zdarzy mi się w sklepie wziąć foliówkę albo kiedy Dziecko kupuje sobie kolejną gazetkę z plastikowym badziewkiem. Już się nie jaram upcyklingiem :-) Energię ładuję w inne tematy (btw - dziękuję wszystkim za głosy w Społeczniku - projekt Kręgi Kobiet przeszedł do drugiego etapu, teraz pozostaje trzymać kciuki za decyzję jury!).

www.bezero.org

Gdyby ktoś jednak chciał poczytać po polsku, jak zero waste sprawdza się w praktyce, to jest kilka blogerek, które od kilku(nastu) miesięcy dzielnie relacjonują swoje poczynania:
Kornelia Orwat i wątek Odśmiecownia
Ograniczam się i #zero waste
madou.pl i #zmniejsz śmiecia
ekoeksperymenty.blogspot.com
Less Waste
Łodyżka, #Zero Waste Lifestyle - kilka wpisów o kosmetykach DIY

Pozdrawiam!

11 lis 2016

Co dobrego #4

Dzieją się na tym świecie rzeczy smutne i złe, jak wybór Trumpa na prezydenta USA czy dzisiejsza śmierć Leonarda Cohena, jednak dzieją się też rzeczy dobre, i o tym zawsze warto przypomnieć.




1. Do obejrzenia film Dream, girl - wspierający kobiety. O tym, że opłaca się marzyć i robić swoje. W Polsce podobną rolę pełni Latająca Szkoła Agaty Dutkowskiej.
Dokument nie ma nic wspólnego z ekologią i ochroną środowiska, ale i tak od dawna profil tego bloga zmierza w kierunku kwestii społecznych :-) Do 14.11 można obejrzeć pełną wersję za darmo. Po angielsku, bez napisów, ale dacie radę. Klik.

2. Lidl ogłosił, że do 2025 zrezygnuje całkowicie ze sprzedaży jajek z chowu klatkowego, czyli tzw. trójek. Nie będzie ich można kupić w żadnym sklepie Lidla na całym świecie, nie będą też składnikami sprzedawanych przez Lidl produktów (np. majonezów). To bardzo dobra wiadomość, choć pewnie wiele osób spyta, czemu dopiero w 2025? Tu znajdziecie odpowiedź.


 3. Nie masz ręki do kwiatów i chcesz je oddać? A może poszukujesz nowych roślinek, żeby wzbogacić parapetową kolekcję? Dobra wiadomość - Schronisko dla roślin działa coraz prężniej! Inicjatywa przeradza się w fundację, a zielsko szukające nowych domów można ogłaszać na fanpage'u Schronisko dla roślin. Widziałam tam takie miasta jak Warszawa, Toruń, Trójmiasto, Katowice, ale jest jeszcze kilka podobnych inicjatyw, gdzie możecie szukać (np.  Schronisko Dla Niechcianych Roślin1Schronisko dla niechcianych roślin2, Adopcja dla roślin, Roślinne schronisko w Krakowie).  
Przypuszczam też, że kwiaty w doniczkach można przygarniać i oddawać także za pośrednictwem lokalnych grup "oddam/przyjmę" (tak własnie robimy w Opolu) na fejsie lub OLXie :-)




***
Zajrzyj też tu: #codobrego

8 lis 2016

Po nas choćby i potop?

W ostatnim tygodniu głośno było w internetach o filmie dokumentalnym, w którym Leonardo di Caprio pokazuje, w jak czarnej dupie znaleźliśmy się, jeśli chodzi o zmiany klimatu.
Warto zobaczyć (choć jak podsumowała Jemiołka na fb "czułam się jakbym oglądała reklamę paneli słonecznych i reklamę Leo"), bo jednak ujęcia z topniejącej Arktyki czy płonącej Sumatry dają po łbie. Poza tym dobrze jest pokazane, jak dużo zależy od rządzących tym światem, czyli - niestety - korporacji. Dopóki nie uda się wprowadzić zmian systemowych (czy to będzie podatek węglowy, czy inne formy wspierania "zielonej ekonomii" i zrównoważonego rozwoju), to nasze indywidualne ekowybory niewiele będą znaczyć. Pisze o tym Derrick Jensen w tekście "Ułuda krótkiego prysznica" (tłumaczenie można przeczytać tutaj): "Chcę postawić sprawę jasno. Nie mówię, że nie powinniśmy żyć prosto. Sam prowadzę dość prosty tryb życia, ale nie udaję, że niekupowanie zbyt wiele (albo ograniczanie podróży samochodem, albo rezygnacja z posiadania dzieci) jest samo w sobie mocnym politycznym aktem lub że jest to działanie rewolucyjne. Bo nie jest. Zmiana osobista nie równa się zmianie społecznej."
Odmawianie foliowych torebek, jazda rowerem, niejedzenia mięsa, wyłączanie kompa z trybu stand-by, robienie upcyklingowych ozdób na choinkę... No cóż, w pewnym sensie to tylko zamiatanie problemów pod dywan i samooszukiwanie, że rzeczywiście mamy na coś wpływ.
Ale jest nadzieja. Dają ją np. kraje skandynawskie, gdzie normy ekologiczne są wyśrubowane i chcąc nie chcąc, wszyscy ich przestrzegają - także duże przedsiębiorstwa. Gdzie odchodzi się od paliw kopalnych na rzecz odnawialnych źródeł, gdzie przyrodę się po prostu chroni.
Reasumując - zachęcam do aktywizmu i kliktywizmu, do podpisywania petycji, rozmów z (samo)rządem, nawet do wychodzenia na ulicę zachęcam. Kto jak nie my? Kiedy jak nie dziś?