Na tę książkę cieszyłam się już od czasu wrześniowej zapowiedzi na blogu Marka Styczyńskiego.
Intrygujący debiut czeskiej pisarki, zielarska fabuła, oczywiście zamówiłam w ramach przedświątecznych zakupów i mam. I czytam, choć szaleństwo i obłęd nie mieści się w kanonie tematów "świątecznych".
Od czasu pracy magisterskiej ("Wybrane aspekty cielesności w twórczości czeskich pisarek współczesnych) mam szczególny sentyment do czeskich pisarek, a tym razem bonusowo poczułam więź z główną bohaterką (tłumaczka i zielarka). Treści zdradzac nie będę, żeby nie psuć ewentualnej przyjemności lektury. W każdym razie nie spodziewajcie się ani porad zielarskich ani ciekawostek etnobotanicznych. Będzie raczej mrocznie, niespiesznie, duszno i czesko.
(projekt czeskiej okładki na behance)
Powieść doczekała się już luźnej kontynuacji, na razie jednak nieprzetłumaczonej na polski ( "Ke dnu" - "Do dna"). Ta druga część nie jest już tematycznie związana z ziołami, ale także zbiera w dobre recenzje.
Natomiast co do herbalizmu magicznego, to polecam jeszcze książkę z zupełnie innej półki (fabularnej, kulturowej, stylistycznej), czyli powieść Cheetry Banerjee-Divakaruni "Mistrzyni przypraw". Baśń o magicznej mocy przypraw i miłości :-) Przyjemna lektura, która doczekała się ekranizacji (nie wypowiem się, bo nie widziałam). Pokazuję angielską wersję okładki, bo polskie wydania mi się nie podobają :-P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz