Świąteczna laba sprzyja oglądaniu filmów. Wczoraj z Konkubentem obejrzeliśmy dołujący dokument "Trucizna nasza powszednia". Dołujący, długi, ale wart zobaczenia.
Bo choć teoretycznie coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę ze szkodliwości pestycydów, plastiku (a w szczególności bisfenolu A), dodatków do żywności (w tym aspartamu czy glutaminianu sodu) to ich rzeczywisty negatywny wpływ na zdrowie człowieka jest utajniany lub bagatelizowany (choć niektóre badania potwierdzające rakotwórcze działanie aspartamu zostały przeprowadzone już w latach 70!).
A tymczasem "według Światowej Organizacji Zdrowia od miliona do trzech milionów ludzi
pada ofiarą zatrucia pestycydami, a około 200 tys. umiera z ich powodu.
Autorka filmu, Marie Monique Robin, zebrała informacje o szkodliwości
tych substancji, o tym jak dostają się one na rynek, a także o
instytucjach, które wydają na nie zezwolenia."
Dziennikarka dotarła do rozmaitych dokumentów i ludzi, którzy niestety nie tylko potwierdzają doniesienia o rakotwórczym działaniu wspomnianych wyżej substancji, ale też fasadowość największych i najbardziej znanych organizacji, które teoretycznie zajmują się ochroną zdrowia ludzi.
Dociekliwość Marie Monique Robin jest godna podziwu. Sposób w jaki śledzi powiązania pomiędzy ludźmi a instytucjami i zadaje niewygodne pytania tzw. ekspertom. Tylko szkoda, że tak wielu decydentów nie chce lub nie umie na nie odpowiedzieć, albo szczerze przyznać, że ma w dupie zdrowie ludzi, a chodzi im tylko o kasę (np. w komisji ustalającej dopuszczalne dzienne spożycie aspartamu w Europie zasiadali m.in. naukowcy pracujący dla Coca-Coli czy firm produkujących aspartam...)
No, i najbardziej dołujące jest to, że przeciętny konsument i mieszkaniec miasta - o ile nie ma dostępu do organicznych i ekologicznych warzyw, owoców, zbóż, oleju - jest nieustannie narażony na trujące osady pestycydowe (przeraził mnie możliwy efekt koktajlu). I że każdy z nas spożywa kilka kilogramów dodatków do żywności rocznie. O oddychaniu brudnym powietrzem i nieustannym kontakcie z toksycznymi substancjami zawartymi w plastiku, teflonie, farbach, elektronice, materiałach budowlanych nie wspomnę...
Badania moczu ludzi pod kątem zawartości toksyn, pestycydów, czy metali ciężkich wykazują, że jesteśmy wprost nimi naszpikowani. Część może i wydalamy, ale kto tak naprawdę wie, ile z tego osadza się w naszych ciałach powodując alergie, stany zapalne, przewlekłe schorzenia, choroby neurologiczne, depresję czy raka? Tzn. nikomu nie życzę, ale wygląda na to, że i tak wszyscy jesteśmy zmutowani. I nie trzeba wcale żadnej katastrofy ekologicznej (BTW dzisiaj bardzo niepokojące wieści z Fukushimy), bo jesteśmy otoczeni od wewnątrz.
Wiele osób jest niedoinformowanych, wiele nie wie gdzie znaleźć produkty bez zawartości trucizn, lecz wiele osób wzruszy ramionami i powie że to kolejna "teoria spiskowa".
OdpowiedzUsuńKiedyś na jednym z blogów zamieszczałam filmiki Alexa Jonesa na temat trujących składników w żywności.
Jak zawsze chodzi tylko o zarobienie pieniędzy. Straszne...
OdpowiedzUsuń