3 sie 2014

Zapach miasta

Usiadłam dziś w końcu do zaległej prasówki. Tym razem padło na Wysokie Obcasy z 4 stycznia bieżącego roku. A tam, wśród kilku ciekawych artykułów, był także jeden zatytułowany "Zapach wielkiego miasta" o zapachowych mapach City Smell Scape tworzonych przez Sissel Tolaas - ekspertkę i kolekcjonerkę nietypowych woni.
Szkoda, że nie miałam nigdy okazji powąchać takiej mapy, bo sam pomysł podoba mi się bardzo. Skoro są mapy dźwiękowe, to czemu by nie zapachowe...



Np. indyjskie miasta pachną w szczególny sposób, choć trudno mi podać części składowe tej mieszanki. Pewnie znalazłyby się w nim spaliny, ścieki, kadzidełka, olej skwierczący w olbrzymich garach do smażenia samos i pakor...
Opole jeszcze 10 lat temu pachniało kawą Inką (zakłady Nutricii) - zwłaszcza przed zmianą pogody, teraz nie wiem, czy ma jakiś charakterystyczny zapach.
Osób, które tworzą zapachowe mapy jest więcej. Przy odrobinie szczęścia można natknąć się nawet na zapachową wystawę w muzeum.


A dzisiaj tęsknię za zapachem deszczu (ma swoją nazwę nawet - petrichor), na który składają się: ozon i geosmina (związek chemiczny wydzielany przez bakterie gnilne, odpowiedzialny za zapach ziemi po deszczu, smak buraków i zapach karpi).





Nie mam pojęcia, co w tym fakcie robi witamina B12, ale poza tym wszystko się zgadza :-)

 



Brak komentarzy: