Pokazywanie postów oznaczonych etykietą globalne ocieplenie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą globalne ocieplenie. Pokaż wszystkie posty

2 sie 2019

Pożegnania nadszedł czas

Aaa, dostałam wczoraj mail z zaniepokojonym pytaniem, czy żyję i czy wszystko ok, skoro taka cisza na blogu. Mail od fana, serduszko.
Dziękuję, żyję, wszystko dobrze (na ile może być dobrze przed końcem świata), ale już od kilku miesięcy chciałam zamknąć bloga, bo jakoś ta formuła się dla mnie wyczerpała.
Być może wrócę jeszcze kiedyś do pisania i wtedy dam wam znać. A póki co - zostawiam bloga i jego treść do poczytania (bo statystyki twierdzą, że wciąż tu trafiają nowe osoby), zanim nie wymyślę co dalej.
Jestem otwarta na różne współprace (a przy okazji szukam nowej pracy i chętnie wesprę zdalnie jakiś sensowny projekt) - piszcie na nashle[maupa]gazeta.pl

Czas Ekomanii był dla mnie bardzo rozwijający, choć typową blogerką nie zostałam. No i okazało się, że miałam depresję klimatyczną, jeszcze zanim zdiagnozowano w ogóle taką jednostkę chorobową .Gdyby ktoś z Opola chciał utworzyć Grupę Wsparcia, to mogę pomóc w organizacji spotkań.
Natomiast osobom z okolic Szczecina polecam uwadze "Warsztaty o końcu świata", rozpoczną się 12 sierpnia. Poszłabym sama, ale za daleko.



Warsztaty o… końcu świata?
„Dopóki słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
Nikt nie wierzy, że staje się już.
(…)
Innego końca świata nie będzie.”
Czesław Miłosz

"Idę lasem, patrzę na gęste korony drzew nade mną i zastanawiam się, jak długo będę oddychać z tym lasem. Przeglądam prasę i czytam, że cztery lata temu wyschło całkowicie jezioro Poopó w Boliwii, jedno z największych w tym kraju. Umiera Wielka Rafa Koralowa, która w ciągu ostatnich dwudziestu lat straciła połowę podwodnych łąk. W Polsce zimy są coraz cieplejsze, nadchodzą później i szybko się kończą – to mogę zauważyć samodzielnie, nie czytając gazet. Okres wegetacji wydłuża się. Na południu Polski zaczęliśmy uprawę afrykańskiego sorgo, mającego wysokie wymagania termiczne. Według naukowych prognoz cztery pory roku odejdą w zapomnienie: będzie pora deszczowa zimą z temperaturami powyżej zera i sucha pora letnia z temperaturami sięgającymi czterdziestu stopni, przerywana ulewami podczas susz. Kiedy? Wtedy, kiedy nasze dzieciaki będą w kwiecie wieku – za dwadzieścia, trzydzieści lat.
Steve W. Running, profesor, ekolog, w 2007 roku członek Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu nagrodzonego Pokojową Nagrodą Nobla, ukuł określenie na to, co obecnie możemy przeżywać w związku ze zmianami klimatycznymi: „żałoba klimatyczna”. Proces ten przebiega w pięciu fazach, analogicznie do pięciu stadiów żałoby. Pierwsze przychodzi zaprzeczenie: „nic się nie dzieje, klimat zmieniał się zawsze”, za nim kroczy złość: „z tą zmianą klimatyczną to jakieś bzdury i manipulacje!”, potem negocjowanie: „może są dobre strony tego, że będzie cieplej?”, w końcu pojawiają się nastroje depresyjne: „nie mam na nic wpływu, moje działanie nic nie zmieni, będzie kryzys i nic z tym się nie da zrobić”, na końcu przychodzi akceptacja: „tak, klimat się ociepla, korzystajmy z tego, co mamy, póki możemy”.
Czy na „końcu świata” czeka nas… akceptacja? Czy możemy coś zrobić? Czy ja mogę zrobić coś, co będzie miało wpływ na rzeczywistość dookoła mnie? Czy mogę zrobić cokolwiek, żeby nie niszczyć świata dookoła mnie, świata naszych dzieci? Czy mogę jakoś wesprzeć dzieci w tym, co się wydarza, w tym, co nas czeka? Co właściwie czuję, co myślę?
Joanna Macy, aktywistka i ekofilozofka, uważa, że aby działać, musimy najpierw zatrzymać się i przyjrzeć się temu, co jest nam bliskie i co tracimy: możliwość pójścia do lasu, posłuchania szumu drzew. Proste?
Podczas warsztatów zawiążemy Tymczasową Grupę Wsparcia i Wymiany. Badając osobiste doświadczenie zmiany i niepokoju, zbadamy nasze możliwości i potencjały do współpracy z młodymi ludźmi w temacie zmiany rzeczywistości dookoła nas – w temacie globalnego kryzysu powodowanego zmianami klimatycznymi. Dzieląc się swoimi zasobami – uczuciami, refleksjami i kompetencjami – spróbujemy zmapować konkretne działania, które są możliwe do przedsięwzięcia.
15 marca 2019 roku nastolatki z ponad stu krajów opuściły lekcje i wyszły na ulice, organizując globalny Młodzieżowy Strajk Klimatyczny. Młodzi ludzie chcą podjąć wyzwanie i zawalczyć o swój świat.
A my?"

8 gru 2018

Wpis sentymentalny

10 lat temu w listopadzie pojawiły się pierwsze wpisy na Ekomanii. Jarały mnie wtedy orzechy do prania, pieluchy wielorazowe, serwisy umożliwiające wymianę usług i rzeczy, minimalizm, kuchnia roślinna oraz upcykling. Z tego wszystkiego pozostała mi sympatia do ekonomii współdzielenia się i weganizm :-) Potem pojawiały się ważniejsze dla mnie tematy - kooperatywizm, aktywność lokalna, prawa zwierząt, freecykling, suwerenność żywnościowa, edukacja ekologiczna i przyrodnicza.
Blog miał swoje lepsze i gorsze lata, ale stał się ważną częścią mojego życia. To dzięki Ekomanii zaczęłam współpracę z Ulicą Ekologiczną, której byłam przez jakiś czas redaktorką naczelną (i do dziś stoi wysoko w rankingu "top job"). Wiele się nauczyłam i poznałam sporo niesamowicie mądrych i zaangażowanych osób.
Ale dziś, oglądając Marsz dla Klimatu w Katowicach (na który jednak fizycznie nie dotarłam, żałuję) i czytając newsletter Agaty Dutkowskiej, dopadło mnie zwątpienie. Czy to wszystko ma sens bez zmian systemowych? Czy pojedyncze akty świadomej (anty)konsumpcji mają jakiekolwiek znaczenie? Jak długo jeszcze musimy czekać, aż społeczeństwo osiągnie masę krytyczną i świadomość ekologiczna dotrze do grona osób trzymających władzę? Czy zdążymy przed katastrofą?
Czytając o tegorocznym wystąpieniu 15-letniej Grety Thunberg na COP24, miałam uczucie deja vu - przecież to już było. W 1992 r. na Earth Summit w Rio Centro Brazylia 12-letnia Severn Suzuki na 6 minut zatrzymała świat. Ale nie decydentów.



20 lat później również wzięła udział w panelu dyskusyjnym w Rio i gorzko podsumowała te dwie dekady. Jak złudne było jej ówczesne przekonanie, że słowa prawdy będą mieć wpływ na rządzących.. Nawet o kilka kroków nie zbliżyliśmy się do tzw. zrównoważonego rozwoju. I chociaż w ostatnich zdaniach podkreśliła, że nadal wierzy w to, że jesteśmy w stanie zmienić przyszłość, nie zabrzmiało to dla mnie wystarczająco przekonująco.




Bo znów minęło 6 lat, i znów inna dziewczynka, innymi słowami, mówi nam to samo - ogarnijcie się, ogarnijmy się, jesteśmy w punkcie zwrotnym.


3 gru 2018

Szczyt klimatyczny / Marsz dla Klimatu 8.12.2018

Wracam po urlopie, żeby przypomnieć, że w Katowicach rozpoczął się szczyt klimatyczny i że już w sobotę 8.12 odbędzie się Marsz dla Klimatu.

 A tymczasem Polska znów się ośmiesza...

"Michał Kurtyka, prezydent COP24, używał na dzisiejszym otwarciu Szczytu Klimatycznego bardzo pięknych słów: mówił o konieczności działania i o tym, że nie mamy planu B, więc porozumienie w kwestii klimatu jest konieczne.
Nie dajcie się jednak zwieść: raptem tydzień temu, przed rozpoczęciem COP, mówił wyraźnie że w 2030 roku Polska wciąż będzie w ogromnej mierze polegać na węglu.
Co za hipokryzja! Nie dajcie się omamić pięknym słowom!"


Fot. Annika Haas/Estonian Presidency z fp Greenpeace Polska

Jakby tego było mało prezydent Polski palnął kolejną głupotę, mówiąc dziś, że użytkowanie własnych zasobów naturalnych, czyli w przypadku Polski węgla, i opieraniu o te zasoby bezpieczeństwa energetycznego nie stoi w sprzeczności z ochroną klimatu i z postępem w dziedzinie ochrony klimatu”.  



Via fp Akcja Klimat: " Naukowcy zajmujący się klimatem jednoznacznie wskazują, że katastrofę klimatyczną powstrzymamy, tylko jeżeli odejdziemy od spalania paliw kopalnych. W pierwszej kolejności musimy zrezygnować z węgla. Raport IPCC stwierdza, że kraje rozwinięte, w tym Polska, muszą odejść od węgla już do 2030 roku.
Nie możemy oprzeć bezpieczeństwa energetycznego o polski węgiel. Starczy nam go najwyżej na 15 lat. Już teraz importujemy jego ogromne ilości. W tym roku sprowadziliśmy od stycznia do września ok. 14 mln ton. To aż o 72 proc. więcej niż w tym samym czasie w 2017 roku, a także więcej niż w całym minionym roku.
Czas na wspieranie i rozwijanie energetyki opartej o odnawialne źródła energii." Oczywiście jest w tej sprawie stosowna petycja do liderów politycznych: klik


Nie wiem, czy dożyję czasów, kiedy polscy politycy nabiorą takiej świadomości ekologicznej, jak prezydent Austrii, który na szczyt klimatyczny do Katowic przyjechał pociągiem... Można? Można.
Bo prognozy są pesymistyczne. Mark Maslin w książce Zmiany klimatu mówi o zmianach w ekosystemach, wymieraniu gatunków, częstszych ekstremalnych zjawiskach pogodowych, stratach w rolnictwie, problemach ze zdrowiem, niedoborze wody pitnej, dalszym wzroście poziomu mórz na świecie, aż w końcu migracji ludzi i konfliktach o zasoby. 

Prawdopodobny jest tez scenariusz od Von Trompki... 

 

21 sty 2017

Spieszcie się czytać Anaruka, klimat się zmienia...

Czytamy z Córką "Anaruka - chłopca z Grenlandii", nie do wiary, że to wciąż lektura szkolna [nie polecam broszurowego wydania - fatalna edycja, pełno literówek]. Archaiczna w równym stopniu co "Puc, Bursztyn i goście" :-)
Minęło ledwie kilkadziesiąt lat, a niewiarygodnie ciężkie życie Inuitów (zwanych w książce politycznie niepoprawnie Eskimosami) zmieniło się nie do poznania. Na lepsze i na gorsze jednocześnie. Inuici, którzy żyli z łowiectwa [trudno nam się czytało o zabijaniu fok, niedźwiedzi i innych wielorybów], zostali w latach 70-tych przesiedleni do blokowisk i teraz ich głównym zajęciem i bolączką, jest picie alkoholu oraz depresja (wysoki wskaźnik samobójstw). Nie muszą już polować dla mięsa i tłuszczu, nie chodzą odziani w skóry zwierząt, nie walczą o przetrwanie w swoich igloo. BTW - wiedzieliście, że Grenlandia była kiedyś częścią Unii Europejskiej (jako autonomiczne terytorium zależne Danii), ale z niej wystąpiła w 1985?? Bo ja nie :-) Więcej o życiu współczesnych mieszkańców Grenlandii przeczytacie tu: www.hornsund.igf.edu.pl (strona Sylwii i Tomasza Moczadłowskich to prawdziwa kopalnia wiedzy).



A że na Grenlandii rosną truskawki, wiedzieliście? To sprawka wydłużonego okresu wegetacyjnego na skutek globalnego ocieplenia. I chyba jedyny z pozytywnych skutków tegoż, bo poza tym porażka - topniejący lód, zanieczyszczone wody (= zatrute mięso), zmiany klimatu (więcej o tym tu) to na Arktyce prawdziwy problem. O tym wszystkim nie pisał Centkiewicz...Więc jeśli spojrzeć na to z innej strony, to  "Anaruk" jest dowodem na to, że klimat rzeczywiście się zmienił - w ciągu ostatnich lat średnia temperatura na Grenlandii wzrosła o ponad 30 stopni! To oznacza, że w lecie zdarzają się temperatury +20 stopni, toż to prawie jak u nas.


Niestety nie wiem, co można zrobić jeszcze w tej sprawie oprócz ubolewania na blogu i codziennego ekożycia. Nie tracić nadziei, że politycy sie ogarną? Podpisywać kolejne petycje, brać udział w kolejnych protestach? Uczyć, uświadamiać, pokazywać? Zróbmy to.

8 lis 2016

Po nas choćby i potop?

W ostatnim tygodniu głośno było w internetach o filmie dokumentalnym, w którym Leonardo di Caprio pokazuje, w jak czarnej dupie znaleźliśmy się, jeśli chodzi o zmiany klimatu.
Warto zobaczyć (choć jak podsumowała Jemiołka na fb "czułam się jakbym oglądała reklamę paneli słonecznych i reklamę Leo"), bo jednak ujęcia z topniejącej Arktyki czy płonącej Sumatry dają po łbie. Poza tym dobrze jest pokazane, jak dużo zależy od rządzących tym światem, czyli - niestety - korporacji. Dopóki nie uda się wprowadzić zmian systemowych (czy to będzie podatek węglowy, czy inne formy wspierania "zielonej ekonomii" i zrównoważonego rozwoju), to nasze indywidualne ekowybory niewiele będą znaczyć. Pisze o tym Derrick Jensen w tekście "Ułuda krótkiego prysznica" (tłumaczenie można przeczytać tutaj): "Chcę postawić sprawę jasno. Nie mówię, że nie powinniśmy żyć prosto. Sam prowadzę dość prosty tryb życia, ale nie udaję, że niekupowanie zbyt wiele (albo ograniczanie podróży samochodem, albo rezygnacja z posiadania dzieci) jest samo w sobie mocnym politycznym aktem lub że jest to działanie rewolucyjne. Bo nie jest. Zmiana osobista nie równa się zmianie społecznej."
Odmawianie foliowych torebek, jazda rowerem, niejedzenia mięsa, wyłączanie kompa z trybu stand-by, robienie upcyklingowych ozdób na choinkę... No cóż, w pewnym sensie to tylko zamiatanie problemów pod dywan i samooszukiwanie, że rzeczywiście mamy na coś wpływ.
Ale jest nadzieja. Dają ją np. kraje skandynawskie, gdzie normy ekologiczne są wyśrubowane i chcąc nie chcąc, wszyscy ich przestrzegają - także duże przedsiębiorstwa. Gdzie odchodzi się od paliw kopalnych na rzecz odnawialnych źródeł, gdzie przyrodę się po prostu chroni.
Reasumując - zachęcam do aktywizmu i kliktywizmu, do podpisywania petycji, rozmów z (samo)rządem, nawet do wychodzenia na ulicę zachęcam. Kto jak nie my? Kiedy jak nie dziś?


6 lip 2014

Co czytasz?

Ostatnio znów czytam kilka książek naraz, bo wszystkie są tego warte :-)
Niestety, ponieważ nie są to powieści  (i wymagają więcej skupienia niż zawiłości koligacyjne w kolejnych tomach Gry o tron), to dawkuję je sobie po fragmentach. Gdyby ktoś jednak chciał spakować do plecaka (lub czytnika) jakąś wartościową książkę, to polecam:

Ostatnie dziecko lasu - to powinna być lektura obowiązkowa każdego rodzica, studenta pedagogiki i nauczyciela. Tym bardziej, że jesteśmy być może ostatnim lub przedostatnim pokoleniem, które poznało smak swobodnej zabawy na dworze. Przesłanie w wielkim myślowym skrócie brzmi: Nie chcesz wydawać na terapeutę? Zespół deficytu natury brzmi groźniej niż ADHD? Więc po prostu idź na spacer  i wygoń dziecko na dwór. Pozwól mu włazić na drzewa, grzebać w ziemi i podglądać mrówki i ślimaki. To zaprocentuje w przyszłości. Albo już teraz.



Głosy rewolucji żywnościowej - zbiór rozmów na temat współczesnej żywności, m.in. z Colinem Campbellem (tym od słynnego China Study). O tym, jak zmieniło się podejście do odżywiania i jak lobby mięsno-nabialowe manipuluje opinią publiczną (Pij mleko-będziesz wielki) i zmienia nasze nawyki żywieniowe. O tym, dlaczego GMO jest nie teges i o tym, jak przetworzona żywność fatalnie wpływa na nasze zdrowie. Co ciekawsze interlokutorzy to najczęściej osoby, które wyrastały na tradycyjnych farmach, w kulcie mięsa i nabiału (jeden z autorów jest synem magnata lodów śmietankowych w Ameryce). Warto przeczytać, bo chyba prościej niektórych kwestii wytłumaczyć się nie da.



Zjadanie zwierząt - jeśli ktoś czytał Jeść przyzwoicie i mu się podobało, to Zjadanie zwierząt też mu się spodoba. Kto nie czytał pierwszej pozycji, tym bardziej powinien sięgnąć (choć prawdopodobnie lepiej zrobi sięgając po oryginał, bo tłumaczenie zawiera błędy). Bardzo mnie ciekawi, jak na takie książki reagują mięsożercy. Ja w gruncie rzeczy nie potrzebuję utwierdzenia się w niespożywaniu mięsa i produktów zwierzęcych. Czytam jednak, bo w obu tych książkach jest wiele faktów dotąd mi nieznanych. Czasem jest to bolesna lektura, a pytania pozostają bez łatwych odpowiedzi, więc naprawdę mnie interesuje, czy osoby jedzące tradycyjnie też uwiera jej czytanie. Czy książka jest w stanie zmienić czyjeś podejście do zjadania zwierząt?



A, nie przepraszam, przeczytałam jednak dwie powieści, i to z mało znanego nurtu eko science-fiction :-) Zatopione miasto i Grabieżcy wody to książki dla młodzieży (10-14 lat), choć trudno mi ocenić, czy młodzież rzeczywiście uznałaby lekturę za wciągającą. Sam koncept podróży w czasie i zobaczenia dwóch wariantów przyszłości Ziemi w roku 2065 jest może nienowy, ale podany w zjadliwy sposób. W pierwszym przypadku bohater książki znajduje swoje rodzinne miasteczko zalane wodą (ocieplenie klimatu i liczne tsunami spowodowały podniesienie się poziomu morza), w drugim tomie woda pitna stała się towarem cenniejszym niż złoto. Dodatkowo mamy wątek romantyczny, sensacyjny, no i dyskretne wtręty ekologiczne. Czyta się szybko i zmusza do refleksji, czy rzeczywiście mamy wpływ, na to, jak będzie wyglądała przyszłość Ziemi. Minus przyznaję za pewną niechlujność edytorską (dopatrzyłam się trzech literówek).





29 lis 2012

Czas na globalne oświecenie

Jak to jest z tym globalnym ociepleniem, zastanawialiście się kiedyś? Bo ja tak, nawet słynny dokument obejrzałam:

Naprawdę bardzo lubię wszystkie teorie spiskowe (najbardziej tą o żarówkach), oglądam zawsze z wypiekami na twarzy, ale nawet jeśli tezy tego filmu są prawdziwe, czyli wpływ człowieka na zmiany klimatu jest zerowy, bo i tak by nastąpiły, bo taka jest kolej rzeczy (to takie b. szybkie streszczenie dla tych, co nie mają czasu, żeby oglądać całości), to boję się, że takie myślenie doprowadzi nas do czarnej doopy. Łomatko jakie długie zdanie mi wyszło z rozpędu, nadążacie? Jutro pomyślę, czy zedytować... Chodzi o to, że...

...skoro to nie człowiek jest winny zmianom klimatu, to hulaj dusza, róbta co chceta, GMO, affluenza, rozwój PKB, nadkonsumpcja srumpcja i ani się obejrzymy, a reklama kokakoli będzie nawet na księżycu :-/
Nie chcę tak. Więc nawet jeśli wiadomości o zbliżającej się zagładzie są mocno przesadzone, to warto trochę przyhamować ten cholerny rozwój gospodarczy, kupowanie i zabawę w to, kto ma większą elektrownię atomową. A film o globalnej ściemie robi wszystkim ekomaniakom krecią robotę...
Tymczasem sytuacja wśród rządzących wygląda tak (film jest naprawdę króciutki i śmieszny, dacie radę):

Bardzo żałuję, że nie rządzi nami prezydent Urugwaju, bo wygląda na to, że w przeciwieństwie do innych prezydentów hołduje dobrowolnej prostocie życia.
I tak w ogóle to zapomniałam, jaki miała być konkluzja, może właśnie taka, że chciałabym żyć w Urugwaju?


30 cze 2009

globalne ocieplenie niebanalnie

O ociepleniu klimatu już było, a właściwie wciąż jest, ale tym razem chciałam pokazać ilustracje na temat tego gorącego tematu. Znalezione w sieci, autorzy-młodzi polscy artyści:
1. Aleksandra Woldańska



2. Maciek Blaźniak


Prawda, że fajne?