Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiosna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiosna. Pokaż wszystkie posty

27 kwi 2018

5 pomysłów na ekomajówkę

1. Mikrowyprawa - koniecznie
nawet kilkugodzinny wypad do lasu, połączony ze zbieraniem ziół i ogniskiem to dobry reset od codzienności.
Wariacji może być nieskończenie wiele - obserwacja ptaków, podjechanie jednej stacji pociągiem i powrót pieszo, robienie zielnika, zabranie ze sobą hamaka (i nawet w parku frajda niesłychana :-) ), podchody, zwiedzanie nowego miejsca.

Co się może przydać:
krzesiwo
kubek
książka Zrób ten zielnik (wczoraj dopiero przyszła, więc jeszcze bez recenzji)
butelka na wodę
hamak (45zł w Decathlonie plus 2 taśmy transportowe i karabińczyki z Castoramy) - małe to, a dużo radości
aparat fotograficzny
przekąski

Poniżej fotki z naszego ostatniego spaceru roślinnego pod Opolem, credit photo to Studio Radha





2. Plogging - czyli jogging lub spacer połączony ze zbieraniem śmieci



Co się może przydać:
worek/torba
rękawiczki
spokój ducha

3. Wycieczka do najbliższego gospodarstwa agroturystycznego. My mamy takie zaprzyjaźnione miejsce z opolskiej kooperatywy i właśnie 1 maja jedziemy na wspólne zbieranie zielska i ognisko.
Ale jeśli ktoś woli góry, to Wolimierz też zaprasza: Maj uff ka. 

Co ci się może przydać:
środek transportu
sprzęt kampingowy

4. Zrób coś dobrego
Dla siebie i dla innych. Może być do jedzenia (pesto z czosnku niedźwiedziego - aktualny hit), może być bardziej w sferze idei. Można realnie, można wirtualnie np. wspierając któryś z projektów crowfdundingowych. Ja np. dumnie wspieram Lunarki, czyli projekt wydania zeszytu ćwiczeń do obserwowania własnej cykliczności: Księżycowy Workbook
Ale jest też fajny projekt z Poznania na stworzenie Po/dzielni, czyli freeshopu (to pomysł ludzi od Giveboxu, więc marka jest i miłe nagrody, np. udział w warsztacie szablonowania koszulek z Patyczakiem).

Co ci się może przydać:
dostęp do internetu i płatności internetowych
dostęp do kuchni
książki
inni ludzie

5. A jeśli kompletnie ci brak pomysłów, możesz wykorzystać kilka od Bolesława Chromrego:





16 kwi 2018

O tym, jakie dobre są kiszone cytryny w czasie nowiu

Ten wpis będzie trochę o kiszonych cytrynach, a trochę o tym, że wszyscy to robią. Bo i Natalka, i jej tato, i Agnieszka, i Justyna, i Ola, i Gosia, i nawet Sylwia Chutnik to robiła :-) Cała Polska robi sobie dietę Ewy Dąbrowskiej, zwaną też postem Daniela. I ja też.
Mija właśnie drugi tydzień, odkąd znów wcinam tylko warzywa, i przedwczoraj odkryłam nowy smak, którym nie mogę się nacieszyć. Cytryny zakisiłam jakieś 2 miesiące temu i zapomniałam o nich, ale w poszukiwaniu czegoś do sałatki (ocet jabłkowy - też jesteś fajny, ale...) postanowiłam otworzyć jeden słoiczek. No i rewelacja, lemoniadowy, orzeźwiający, a jednak słony, polecam bardzo, tym którzy jeszcze nie robili. Przepisów w necie jest całe mnóstwo, ja chyba korzystałam z tego (choć na próbę zakisiłam tylko 3 cytryny, żeby w razie porażki nie płakać gorzko).
A dziś nastawiłam cytryny kiszone ekspress wg Hajduczka (aczkolwiek wyeliminowałam cukier) i b. jestem ciekawa, co z tego wyjdzie.
A zatem dobrze jest odkrywać nowe smaki i w ogóle robić coś nowego, a tak się składa, że ostatnio dość często przychodzą do mnie nowości. Np. warsztaty "pokochaj swoją miednicę", w których brałam udział z okazji festiwalu Kręgi Kobiet. I znów zdziwienie - dlaczego tak ważna wiedza przychodzi dopiero teraz? Dlaczego o mięśniach dna miednicy (inaczej mięśniach Koegla) nie uczy się w liceum? Bardzo wam polecam zaprzyjaźnić się ze swoją miednicą i zrobić czasem dla niej (i dla siebie) kilka ćwiczeń.



Z innych nowych rzeczy to także nowe ćwiczenia głosowe (warsztaty z performerką Edką Jarząb), magia masażu tajskiego (wSPAniałe doświadczenie) i zajęcia ruchowe, które zdecydowanie otworzyły mi nowe ścieżki neuronowe, czy jak to tam zwał. Okazuje się, że tarzanie się po podłodze i inne formy ruchu, np. Gyrokinesis (na pewno za kilka sezonów będzie modniejsza niż joga), czy pound fitness (zajęcia z pałeczkami do perkusji) , robią dobrze nie tylko na ciało, ale i na głowę.


Do tego wszystkiego znów mamy nów (a od kilku miesięcy śledzę swoje cykle z Moon Mandalą), czyli czas zaczynania od nowa, puszczania w świat intencji, robienia nowych rzeczy.
A zatem bój się i rób!

9 kwi 2018

Skąd brać dobre nasiona

Dziś temat wiosenny i garść wiedzy prosto od naszych ekorolników z opolskiej kooperatywy spożywczej (która działa już 6 lat!). Ale na początek przeczytajcie sobie wprowadzenie, czyli Nasiona - poradnik początkującego ogrodnika.


A teraz pytanie zasadnicze - jak zdobyć dobre nasiona do swoich upraw?
Cytuję panią Iwonę Frasek z Ekozagrody "Jabłoniowy Sad" w Szczedrzyku pod Opolem.
" - Najlepiej mieć swoje! Wtedy gwarancja kiełkowania, o ile dobrze się przechowało, jest dość wysoka. I oczywiście eko byłoby najlepsze, bo oznacza to, że roślina mateczna była uprawiana eko. Ale jak nie ma, a ktoś bardzo potrzebuje np. Salsefię, to co zrobić?
Uważałabym przede wszystkim na to, żeby nie było zaprawiane i GMO. Czyli jak ktoś szuka to kolejno 1. Swoje, 2. Eko, 3. Jak nie ma 1 i 2 to jakieś zwykłe niezaprawiane, wtedy można zebrać nasiona, 4. Jak chcemy coś, czego nie ma w oczekiwanej przez nas jakości, to może być ew. F1, ale to tylko na jeden plon


F1 zasadniczo nie jest jakimś złem. Mi ich nie wolno używać, bo muszę mieć tylko eko albo swoje, ale F1 nie oznacza nic innego, jak potomstwo dwóch różnych rodziców. W taki sposób można sterować kolorem, smakiem, wielkością, obfitością plonu itd. To nie GMO i jeżeli nie jest zaprawiane, to bym się tego nie bała. Problemem jest, że nie zachowują tych cech w następnej generacji czyli F2, a to oznacza, że uzależniamy się od firm nasiennych. Ale jeżeli mówimy o działeczce 2x2 to nie wpadajmy w paranoję."


Dla osób wyznających pogląd, że "chemia to zło" odnośnie środków ochrony roślin - polemika od Damiana Groszka, również ekorolnika z opolskiego :"Wszystko jest chemią! :) Te nazwy tam są szokujące, ale to oznaczenia międzynarodowe Środków Ochrony Roślin i oznaczają formulację środka. Proszę zagłębić się, czym są substancje biologicznie czynny tych środków - wodorowęglan potasu, Cu(OH)2 itp. Są również środki biologiczne np. Novodor (nomenklatura ta sama jak przy środkach chemicznych). To nie są substancje szkodliwe, a wręcz po zast. spełniają rolę np. nawozów lub zasilają bank mikroskładników z których rośliny potem czerpią (środki miedziowe lub siarkowe). Środki biologiczne to albo wyciągi z roślin egzotycznych, albo np. bakterie występujące w glebie, ale wyselekcjonowane i powielone spełniają rolę antagonistyczną w stosunku do fitopatogenów. Mimo to środki miedziowe, jak zauważyła Iwonka są stosowane w ostateczności i pod kontrolą :)


 
Jednak praprzyczyną są nieodpowiednie nasiona. Nie chodzi tu o nasiona eko, jakie są w sprzedaży, których "eko" polega na tym, że zostały zebrane z roślin konwencjonalnych uprawianych metodą eko. To całkowita pomyłka i przyczyna większości niepowodzeń. Jeszcze gorszą sprawa są nasiona przywlekane z hodowli zagranicznych, które wyrosły w zupełnie innych warunkach klimatycznych od naszych. Aby wykluczyć czynnik nasienny lub raczej go zminimalizować, należy prowadzić hodowlę odwrotną do uszlachetniającej, czyli "czyszczącą" z genów, które były dodawane w procesach hodowli ulepszającej i udomawiającej dany gatunek, aż do tzw. odmian lokalnych o których już większość niestety zapomniała :( "



Przy okazji - moi znajomi opracowali bionawóz, który jest naprawdę bezpieczny i organiczny. Bardzo długo nad nim pracowali i długo trwało wprowadzanie do produkcji, ale w końcu się udało. Więc gdyby ktoś chciał zajrzeć, to tu: Greenback. Produkowane w Polsce, z certyfikatami, bezpieczna "chemia" :-)



 

23 mar 2017

Póki rzeki nie zginęły (Dzień Wody 2017)

W Polsce rzeki i woda traktowane są po macoszemu, a tymczasem w Nowej Zelandii rzeka Whanganui dostała prawa istoty ludzkiej, ponieważ plemię Maori traktuje ją jak swojego przodka.
To chyba pierwsza rzeka na świecie, której przyznano takie prawa, ale za przykładem Nowej Zelandii poszły zaraz Indie, które przyznały prawa istoty ludzkiej swoim świętym rzekom - Gangesowi i Jamunie. Obie zresztą tego naprawdę potrzebują, ze względu na ogromne zanieczyszczenie i brak jakichkolwiek regulacji w zakresie ochrony środowiska w Indiach. Ponieważ sprawa jest świeża, to nie wiadomo jak będzie wyglądało wykonanie tego prawa w praktyce, ale mogłabym te dwie wiadomości czytać bez końca, są promykiem nadziei, że można wyjść poza antropocentryzm.



Życzę Odrze i Wiśle, Warcie, Bugowi i wszystkim rzekom świata, żeby szanowano ich bieg i nie regulowano w imię ekonomii i Świętej Przepustowości, tylko traktowano jak żywe istoty.
I oczywiście myślami jestem z protestującymi w Standing Rock.

Czas przytoczyć pieśń, która nieodparcie kojarzy mi się ze spotkaniami Rainbow Family. "The River Is Flowing"  - napisana w 1970 przez Sun Bear, członka ludu Chippewa.



***
Inne posty o wodzie:
Ekomarzanna, woda, wiosna
Po prostu woda
Nie lej wody
Wody!
Woda z mózgu
Oszczędzanie wody

19 mar 2017

Domki dla owadów

Oj dzieje się, dzieje.
O pszczołach i domkach dla zapylaczy już kiedyś pisałam, ale co innego pisać, co innego robić :-)
W ramach projektu Drugie życie rzeczy, który od miesiąca nadaje sens moim weekendom, odbyły się kolejne warsztaty DIY,. Tym razem z dużym udziałem dzieci, które z zapałem robiły domki dla owadów.
Powstały cudeńka:

Więcej fotek od Natalii na fp fundacji krakOFFska36.

Wracając do domków - warto zapoznać się wcześniej z wywiadem na stronie fundacji Bios Amigos: Hotele dla owadów - dobra praktyka czy bezmyślna moda. Bo nawet tak szlachetna rzecz jak domek dla owadów może okazać się kompletnie niepotrzebny, a nawet szkodliwy.
Ważna jest lokalizacja, czyli takie umieszczenie domku, żeby owady miały blisko do pokarmu (na łące, w parku, w ogródku - ok) i w miejscu nasłonecznionym (w kierunku południowym lub południowo-wschodnim) i zadaszonym. Niestety nawet poprawnie zlokalizowany domek ma niewielką szansę zostać rzeczywistym owadzim schronieniem. Szacuje się, że zaledwie kilka procent hoteli zostaje zamieszkanych przez zapylaczy.
Ale ponieważ pełnią rolę edukacyjną, więc mimo wszystko - warto.


5 maj 2016

Zmień nawyki na wiosnę

Wbrew utartym przekonaniom to nie początek roku najbardziej motywuje mnie do zmian w życiu, ale wiosna. Więcej słońca, dłuższy dzień i od razu chce się żyć :-) W tym roku z pewnym opóźnieniem, ale też poczułam przypływ sił witalnych. Może to za sprawą młodego jarmużu i zielska z kooperatywy, które dodaję do wszystkiego. Taki np. koktajl z bananem, garścią zielonego (jarmuż, pokrzywa czy podagrycznik) oraz łyżką masła orzechowego smakuje naprawdę dużo lepiej niż brzmi :-)
Gorzej idzie ze zmianą starych nawyków, których wolałabym się pozbyć.


Przeczytałam już na ten temat sporo publikacji i nawet jedną książkę, ale co z tego... Nadal nie ćwiczę regularnie jogi, choć mój kręgosłup domaga się tego od dawna. Wciąż chodzę spać dłuugo po północy, a potem dosypiam w dzień albo chodzę jak zombie. Nie udało mi się skończyć żadnego kursu rozpoczętego na Coursera.org, bezproduktywnie marnuję czas w internecie i wszystko co ważne, zostawiam na ostatnią chwilę. Pewnie każdy/a ma podobną listę nawyków, które można by zamienić na lepsze.



Tylko jak się do tego zabrać? Z pomocą może przyjść grywalizacja :-)
Od kilku dni testuję aplikację o nazwie Habitica. Zasadniczo jest to dobre rozwiązanie dla wszystkich, którzy lubią moment odhaczania zrobionego zadania na liście :-) List jest trzy (nawyki, codzienne, "do zrobienia"), a moment odhaczenia skutkuje nie tylko wewnętrznym zadowoleniem, ale i zmianą koloru zadania oraz... (i tu coś dla miłośników gier) dodatkowymi punktami do życia, samopoczucia, czy gadżetami dla naszego avatara. Brzmi prosto, wręcz banalnie? Może i tak, ale naprawdę działa :-)
Na mojej liście codziennych wpisałam zażywanie B12 i picie ziółek (bo zapominam), pisanie bloga (bo prokrastynacja), czy chodzenie spać przed północą. Na liście nawyków mam jogę, sprzątanie i ograniczanie używek :-) Na liście to-do jest w tej chwili najwięcej rzeczy - ogarnięcie prezentu imieninowego dla tatinka, wyrobienie Dziecku paszportu, napisanie kilku artykułów oraz dentysta...

Habitica wydaje się dobrym motywatorem i narzędziem do wyrabiania zdrowych ekonawyków. Można np. zapisać się do różnych grup (bo w grupie raźniej) i/lub podejmować wyzwania (np. pozbywanie się codziennie jednej rzeczy, Zero Waste Week lub The Trash Tracker). Motywacja jest tym większa, że w przypadku, kiedy nie wykonasz planu, to traci cała grupa. Tych wszystkich gildii jeszcze nie ogarnęłam i chwilowo nie są mi potrzebne, ale może w przyszłości się skuszę :-)



Inny sposób na zmianę nawyków to świadomość. Nie bez powodu mówi się przecież np. o świadomej konsumpcji. Uważność jest kluczowa, a wykonywanie rzeczy wykorzystując mindfullness może pomóc w zmianie nawyków. Jak to działa możemy zaobserwować na sprytnym przykładzie KeyMoment:



Przekonało was to? Bo mnie tak. Rzeczywiście taki design wymusza refleksję i pomaga w ćwiczeniu uważności, a co za tym idzie dokonywanie codziennych wyborów. Istnieje jeszcze drugi wariant Momentu Kluczowego - obejrzyjcie na stronie o pięknej nazwie Pleasurable troublemakers.

I jeszcze motywator muzyczny, cytat z klasyka, który niedawno obchodził 35 urodziny (vivat Dezerter!): "zmiany, zmiany, potrzebne są zmiany, bo jeśli nic się nie zmieni, może nadejść dzień rebelii".

22 mar 2016

Wcinaj rzeżuchę!

Co roku w okolicach świąt, których nie obchodzę, na moim parapecie pojawia się rzeżucha, czyli właściwie pieprzyca siewna. Jadam ją tylko w tym okresie, w sumie nie wiem dlaczego, bo i smaczna, i zdrowa, i szybko rośnie, a domowa uprawa nie wymaga większej filozofii. Ot, wyłożyć talerzyk lub spodeczek ligniną/watą/wacikami, nasypać nasionka, podlewać i po 2-3 dniach już możemy wzbogacać swoją dietę pieprzem biedaków (z ang. poor man's pepper). Zielenina zawiera sporo witaminy C, mega dużo witaminy K, trochę witamin z grupy B, a poza tym żelazo, magnez, mangan i inne cuda wianki (źródło).
Można ją dodawać do sałatek, na kanapki, do zupy (widziałam gdzieś nawet przepis na zupę krem z rzeżuchy), do pesto - idealna na przednówek właśnie, kiedy wciąż brak nowalijek, a skądś te witaminy brać trzeba...

Rzeżuchą można się także pobawić, wysiewając inicjały (a może i całe napisy) lub ozdabiając naczynka zielonymi czuprynkami.

(stąd)


Można podyskutować o emocjach :-)



I wysiać różne kształty (learning4kids.net)


 Można przeprowadzić kilka eksperymentów (np. jak rośnie rzeżucha w pobliżu wi-fi, bez dostępu światła, w ziemi i czy lepiej z nawozem czy bez), sprawdźcie tu:


 Można też zaszaleć...

(flickr.com - Peter)

także w ten sposób...


Przepis na wąsy z rzeżuchy w książce znajdziecie tu :-)

Smacznego!

20 mar 2014

Powietrze pachnie jak malinowa mamba albo jaro je tady

Ponoć mamy też dzisiaj Dzień Szczęścia, jutro - wiadomo - pierwszy dzień wiosny, a pojutrze Światowy Dzień Wody, czyli dla każdego coś miłego.

Z tej okazji - ode mnie dla was - garść złotych myśli, motywatorów oraz evergreen rezonujący z kalendarzem.

Powietrze pachnie jak malinowa mamba...