Ostatnio dzięki podcastowi Okuniewskiej odkryłam Marcina z lasu i jego filmiki przyrodnicze na YT. Nie wiem, jak to się stało, że wcześniej nie wiedziałam o jego istnieniu :-) Obie z córką stałyśmy się fankami, oglądamy chętnie rano przy śniadaniu, żeby się naładować pozytywną energią.
Serdecznie polecam - nie tylko na niedzielę - bo gdzie indziej zobaczycie sikającego rysia, kąpiące się jelenie, czy dokazujące młode wilki?
A to wszystko w polskich lasach, okraszone głosem i uśmiechem prawdziwego pasjonata.
Strony
▼
15 gru 2018
Co dobrego #11
Żeby zrównoważyć jakoś smutki spowodowane COP24 i zbliżającym się końcem świata (jaki znamy), publikuję kolejny odcinek Co dobrego:
1. Przyszła zima, a wraz z nią kolejny sezon akcji Food Not Bombs/Jedzenie zamiast bomb oraz akcji Zupa/Śniadanie. Co weekend wolontariusze w wielu miastach Polski rozdają potrzebującym ciepły posiłek.
Dodatkowo w Krakowie Termokawa rozdała 30 termosów + listę miejsc, gdzie można za darmo napełnić je gorącym napojem.
(fot. Marceli Wójcik)
TERMOKAWA to akcja społeczna dobrych krakowskich kawiarni i ich gości. Osoby potrzebujące otrzymają znakowane termosy oraz listę kawiarni uczestniczących w akcji. Mogą tam napełnić termos kawą, herbatą lub wrzątkiem. Ale też po prostu wejść, zostać obsłużonym, zamienić dwa zdania z innymi. Poczuć się częścią społeczności.
Akcja póki co jest krakowska, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby uczynić ja ogólnopolską.
2. Również w Krakowie godna naśladowania inicjatywa - 100 drzew na 100lecie praw wyborczych Polek.
100 lat głosu kobiet wraz z Zarząd Zieleni Miejskiej w Krakowie zainaugurowały projekt parku kieszonkowego „Ogród Krakowianek”, który powstanie w okolicach Nowego Kleparza, zaraz obok fortu. "Dzięki posadzeniu 100 drzew oraz kilku tysięcy kwiatów, ogród ten stanie się ostoją przyrody w ścisłym centrum miasta. Ścieżka dydaktyczna umożliwi przyszłym użytkownikom ogrodu na zapoznanie się z historia emancypacji kobiet w Polsce oraz na świecie, a stworzenie polany spotkań pozwoli na organizowanie wydarzeń kulturalnych. Co więcej na terenie całego parku kieszonkowego zostaną zamontowane nowe i eleganckie ławki, wymieniona zostanie nawierzchnia, a na głównej osi komunikacyjnej powstanie plac pamięci z symboliczną datą 28.11.1918 r. zamontowaną w postaci tablicy w jego centralnym punkcie."
3. Zmiany systemowe nadciągają na Słowację. Może i w Polsce niedługo się doczekamy, skoro do 2025 roku wszystkie kraje UE będą musiały wprowadzić recykling plastiku na poziomie 90%. Dlatego na Słowacji niedługo butelki PET będą zwrotne - wzorem Niemiec, Austrii, Szwecji, Norwegii, Finlandii czy Chorwacji.
A w całej Unii Europejskiej od 2021 będzie zakaz sprzedaży jednorazowych sztućców, mieszadełek, patyczków higienicznych i słomek. bardzo dobra decyzja, tylko dlaczego nie od 2019? I dlaczego noe obejmuje torebek foliowych vel zrywek ani kubeczków? No ej...
4. Ale już dziś możesz po prostu zrezygnować ze słomek, bo coraz więcej lokali wprowadza u siebie słomki wielorazowe. Więc wzorem warszawskiego DZiKa; "Nawet, jakbyśmy dawali, TO NIE BIERZCIE! Ale nie dajemy, gdyż "na całym świecie organizują się ziomki, by do morza nie szły słomki!"
Projekt Roman Przylipiak"
5. To co prawda news z września, ale chyba nadal aktualny :-) Wieś Spórok w Opolskiem stworzyła Eko-Przystanek.
"Eko-Przystanek" to miejsce, w którym każdy może skorzystać z dendroterapii, a także ekologicznej toalety, w której sprzątają dżdżownice kalifornijskie. Mieszkańcy Spóroka prężnie działają i realizują wiele ciekawych projektów. Ich aktywność została doceniona i w tym roku to właśnie ta niewielka wieś, położona w powiecie strzeleckim, zwyciężyła w konkursie "Odnowy Wsi Opolskiej".
No i super Spórok!
1. Przyszła zima, a wraz z nią kolejny sezon akcji Food Not Bombs/Jedzenie zamiast bomb oraz akcji Zupa/Śniadanie. Co weekend wolontariusze w wielu miastach Polski rozdają potrzebującym ciepły posiłek.
Dodatkowo w Krakowie Termokawa rozdała 30 termosów + listę miejsc, gdzie można za darmo napełnić je gorącym napojem.
(fot. Marceli Wójcik)
TERMOKAWA to akcja społeczna dobrych krakowskich kawiarni i ich gości. Osoby potrzebujące otrzymają znakowane termosy oraz listę kawiarni uczestniczących w akcji. Mogą tam napełnić termos kawą, herbatą lub wrzątkiem. Ale też po prostu wejść, zostać obsłużonym, zamienić dwa zdania z innymi. Poczuć się częścią społeczności.
Akcja póki co jest krakowska, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby uczynić ja ogólnopolską.
2. Również w Krakowie godna naśladowania inicjatywa - 100 drzew na 100lecie praw wyborczych Polek.
100 lat głosu kobiet wraz z Zarząd Zieleni Miejskiej w Krakowie zainaugurowały projekt parku kieszonkowego „Ogród Krakowianek”, który powstanie w okolicach Nowego Kleparza, zaraz obok fortu. "Dzięki posadzeniu 100 drzew oraz kilku tysięcy kwiatów, ogród ten stanie się ostoją przyrody w ścisłym centrum miasta. Ścieżka dydaktyczna umożliwi przyszłym użytkownikom ogrodu na zapoznanie się z historia emancypacji kobiet w Polsce oraz na świecie, a stworzenie polany spotkań pozwoli na organizowanie wydarzeń kulturalnych. Co więcej na terenie całego parku kieszonkowego zostaną zamontowane nowe i eleganckie ławki, wymieniona zostanie nawierzchnia, a na głównej osi komunikacyjnej powstanie plac pamięci z symboliczną datą 28.11.1918 r. zamontowaną w postaci tablicy w jego centralnym punkcie."
3. Zmiany systemowe nadciągają na Słowację. Może i w Polsce niedługo się doczekamy, skoro do 2025 roku wszystkie kraje UE będą musiały wprowadzić recykling plastiku na poziomie 90%. Dlatego na Słowacji niedługo butelki PET będą zwrotne - wzorem Niemiec, Austrii, Szwecji, Norwegii, Finlandii czy Chorwacji.
A w całej Unii Europejskiej od 2021 będzie zakaz sprzedaży jednorazowych sztućców, mieszadełek, patyczków higienicznych i słomek. bardzo dobra decyzja, tylko dlaczego nie od 2019? I dlaczego noe obejmuje torebek foliowych vel zrywek ani kubeczków? No ej...
4. Ale już dziś możesz po prostu zrezygnować ze słomek, bo coraz więcej lokali wprowadza u siebie słomki wielorazowe. Więc wzorem warszawskiego DZiKa; "Nawet, jakbyśmy dawali, TO NIE BIERZCIE! Ale nie dajemy, gdyż "na całym świecie organizują się ziomki, by do morza nie szły słomki!"
Projekt Roman Przylipiak"
5. To co prawda news z września, ale chyba nadal aktualny :-) Wieś Spórok w Opolskiem stworzyła Eko-Przystanek.
"Eko-Przystanek" to miejsce, w którym każdy może skorzystać z dendroterapii, a także ekologicznej toalety, w której sprzątają dżdżownice kalifornijskie. Mieszkańcy Spóroka prężnie działają i realizują wiele ciekawych projektów. Ich aktywność została doceniona i w tym roku to właśnie ta niewielka wieś, położona w powiecie strzeleckim, zwyciężyła w konkursie "Odnowy Wsi Opolskiej".
No i super Spórok!
8 gru 2018
Wpis sentymentalny
10 lat temu w listopadzie pojawiły się pierwsze wpisy na Ekomanii. Jarały mnie wtedy orzechy do prania, pieluchy wielorazowe, serwisy umożliwiające wymianę usług i rzeczy, minimalizm, kuchnia roślinna oraz upcykling. Z tego wszystkiego pozostała mi sympatia do ekonomii współdzielenia się i weganizm :-) Potem pojawiały się ważniejsze dla mnie tematy - kooperatywizm, aktywność lokalna, prawa zwierząt, freecykling, suwerenność żywnościowa, edukacja ekologiczna i przyrodnicza.
Blog miał swoje lepsze i gorsze lata, ale stał się ważną częścią mojego życia. To dzięki Ekomanii zaczęłam współpracę z Ulicą Ekologiczną, której byłam przez jakiś czas redaktorką naczelną (i do dziś stoi wysoko w rankingu "top job"). Wiele się nauczyłam i poznałam sporo niesamowicie mądrych i zaangażowanych osób.
Ale dziś, oglądając Marsz dla Klimatu w Katowicach (na który jednak fizycznie nie dotarłam, żałuję) i czytając newsletter Agaty Dutkowskiej, dopadło mnie zwątpienie. Czy to wszystko ma sens bez zmian systemowych? Czy pojedyncze akty świadomej (anty)konsumpcji mają jakiekolwiek znaczenie? Jak długo jeszcze musimy czekać, aż społeczeństwo osiągnie masę krytyczną i świadomość ekologiczna dotrze do grona osób trzymających władzę? Czy zdążymy przed katastrofą?
Czytając o tegorocznym wystąpieniu 15-letniej Grety Thunberg na COP24, miałam uczucie deja vu - przecież to już było. W 1992 r. na Earth Summit w Rio Centro Brazylia 12-letnia Severn Suzuki na 6 minut zatrzymała świat. Ale nie decydentów.
20 lat później również wzięła udział w panelu dyskusyjnym w Rio i gorzko podsumowała te dwie dekady. Jak złudne było jej ówczesne przekonanie, że słowa prawdy będą mieć wpływ na rządzących.. Nawet o kilka kroków nie zbliżyliśmy się do tzw. zrównoważonego rozwoju. I chociaż w ostatnich zdaniach podkreśliła, że nadal wierzy w to, że jesteśmy w stanie zmienić przyszłość, nie zabrzmiało to dla mnie wystarczająco przekonująco.
Bo znów minęło 6 lat, i znów inna dziewczynka, innymi słowami, mówi nam to samo - ogarnijcie się, ogarnijmy się, jesteśmy w punkcie zwrotnym.
Blog miał swoje lepsze i gorsze lata, ale stał się ważną częścią mojego życia. To dzięki Ekomanii zaczęłam współpracę z Ulicą Ekologiczną, której byłam przez jakiś czas redaktorką naczelną (i do dziś stoi wysoko w rankingu "top job"). Wiele się nauczyłam i poznałam sporo niesamowicie mądrych i zaangażowanych osób.
Ale dziś, oglądając Marsz dla Klimatu w Katowicach (na który jednak fizycznie nie dotarłam, żałuję) i czytając newsletter Agaty Dutkowskiej, dopadło mnie zwątpienie. Czy to wszystko ma sens bez zmian systemowych? Czy pojedyncze akty świadomej (anty)konsumpcji mają jakiekolwiek znaczenie? Jak długo jeszcze musimy czekać, aż społeczeństwo osiągnie masę krytyczną i świadomość ekologiczna dotrze do grona osób trzymających władzę? Czy zdążymy przed katastrofą?
Czytając o tegorocznym wystąpieniu 15-letniej Grety Thunberg na COP24, miałam uczucie deja vu - przecież to już było. W 1992 r. na Earth Summit w Rio Centro Brazylia 12-letnia Severn Suzuki na 6 minut zatrzymała świat. Ale nie decydentów.
20 lat później również wzięła udział w panelu dyskusyjnym w Rio i gorzko podsumowała te dwie dekady. Jak złudne było jej ówczesne przekonanie, że słowa prawdy będą mieć wpływ na rządzących.. Nawet o kilka kroków nie zbliżyliśmy się do tzw. zrównoważonego rozwoju. I chociaż w ostatnich zdaniach podkreśliła, że nadal wierzy w to, że jesteśmy w stanie zmienić przyszłość, nie zabrzmiało to dla mnie wystarczająco przekonująco.
Bo znów minęło 6 lat, i znów inna dziewczynka, innymi słowami, mówi nam to samo - ogarnijcie się, ogarnijmy się, jesteśmy w punkcie zwrotnym.
3 gru 2018
Szczyt klimatyczny / Marsz dla Klimatu 8.12.2018
Wracam po urlopie, żeby przypomnieć, że w Katowicach rozpoczął się szczyt klimatyczny i że już w sobotę 8.12 odbędzie się Marsz dla Klimatu.
A tymczasem Polska znów się ośmiesza...
"Michał Kurtyka, prezydent COP24, używał na dzisiejszym otwarciu Szczytu Klimatycznego bardzo pięknych słów: mówił o konieczności działania i o tym, że nie mamy planu B, więc porozumienie w kwestii klimatu jest konieczne.
Nie dajcie się jednak zwieść: raptem tydzień temu, przed rozpoczęciem COP, mówił wyraźnie że w 2030 roku Polska wciąż będzie w ogromnej mierze polegać na węglu.
Co za hipokryzja! Nie dajcie się omamić pięknym słowom!"
A tymczasem Polska znów się ośmiesza...
"Michał Kurtyka, prezydent COP24, używał na dzisiejszym otwarciu Szczytu Klimatycznego bardzo pięknych słów: mówił o konieczności działania i o tym, że nie mamy planu B, więc porozumienie w kwestii klimatu jest konieczne.
Nie dajcie się jednak zwieść: raptem tydzień temu, przed rozpoczęciem COP, mówił wyraźnie że w 2030 roku Polska wciąż będzie w ogromnej mierze polegać na węglu.
Co za hipokryzja! Nie dajcie się omamić pięknym słowom!"
Fot. Annika Haas/Estonian Presidency z fp Greenpeace Polska
Jakby tego było mało prezydent Polski palnął kolejną głupotę, mówiąc dziś, że „użytkowanie własnych zasobów naturalnych, czyli w przypadku Polski węgla, i opieraniu o te zasoby bezpieczeństwa energetycznego nie stoi w sprzeczności z ochroną klimatu i z postępem w dziedzinie ochrony klimatu”.
Via fp Akcja Klimat: " Naukowcy zajmujący się klimatem jednoznacznie wskazują, że katastrofę klimatyczną powstrzymamy, tylko jeżeli odejdziemy od spalania paliw kopalnych. W pierwszej kolejności musimy zrezygnować z węgla. Raport IPCC stwierdza, że kraje rozwinięte, w tym Polska, muszą odejść od węgla już do 2030 roku.
Nie możemy oprzeć bezpieczeństwa energetycznego o polski węgiel. Starczy nam go najwyżej na 15 lat. Już teraz importujemy jego ogromne ilości. W tym roku sprowadziliśmy od stycznia do września ok. 14 mln ton. To aż o 72 proc. więcej niż w tym samym czasie w 2017 roku, a także więcej niż w całym minionym roku.
Czas na wspieranie i rozwijanie energetyki opartej o odnawialne źródła energii." Oczywiście jest w tej sprawie stosowna petycja do liderów politycznych: klik.
Nie wiem, czy dożyję czasów, kiedy polscy politycy nabiorą takiej świadomości ekologicznej, jak prezydent Austrii, który na szczyt klimatyczny do Katowic przyjechał pociągiem... Można? Można.
Bo prognozy są pesymistyczne. Mark Maslin w książce Zmiany klimatu mówi o zmianach w ekosystemach, wymieraniu gatunków, częstszych ekstremalnych zjawiskach pogodowych, stratach w rolnictwie, problemach ze zdrowiem, niedoborze wody pitnej, dalszym wzroście poziomu mórz na świecie, aż w końcu migracji ludzi i konfliktach o zasoby.
Prawdopodobny jest tez scenariusz od Von Trompki...
Jakby tego było mało prezydent Polski palnął kolejną głupotę, mówiąc dziś, że „użytkowanie własnych zasobów naturalnych, czyli w przypadku Polski węgla, i opieraniu o te zasoby bezpieczeństwa energetycznego nie stoi w sprzeczności z ochroną klimatu i z postępem w dziedzinie ochrony klimatu”.
Via fp Akcja Klimat: " Naukowcy zajmujący się klimatem jednoznacznie wskazują, że katastrofę klimatyczną powstrzymamy, tylko jeżeli odejdziemy od spalania paliw kopalnych. W pierwszej kolejności musimy zrezygnować z węgla. Raport IPCC stwierdza, że kraje rozwinięte, w tym Polska, muszą odejść od węgla już do 2030 roku.
Nie możemy oprzeć bezpieczeństwa energetycznego o polski węgiel. Starczy nam go najwyżej na 15 lat. Już teraz importujemy jego ogromne ilości. W tym roku sprowadziliśmy od stycznia do września ok. 14 mln ton. To aż o 72 proc. więcej niż w tym samym czasie w 2017 roku, a także więcej niż w całym minionym roku.
Czas na wspieranie i rozwijanie energetyki opartej o odnawialne źródła energii." Oczywiście jest w tej sprawie stosowna petycja do liderów politycznych: klik.
Nie wiem, czy dożyję czasów, kiedy polscy politycy nabiorą takiej świadomości ekologicznej, jak prezydent Austrii, który na szczyt klimatyczny do Katowic przyjechał pociągiem... Można? Można.
Bo prognozy są pesymistyczne. Mark Maslin w książce Zmiany klimatu mówi o zmianach w ekosystemach, wymieraniu gatunków, częstszych ekstremalnych zjawiskach pogodowych, stratach w rolnictwie, problemach ze zdrowiem, niedoborze wody pitnej, dalszym wzroście poziomu mórz na świecie, aż w końcu migracji ludzi i konfliktach o zasoby.
Prawdopodobny jest tez scenariusz od Von Trompki...
30 paź 2018
Wspieram to: Wyjście Awaryjne
Stali czytelnicy i czytelniczki Ekomanii pewnie wiedzą, że od lat działam w Opolu. Jeśli chodzi o eko-działkę to z mojej inicjatywy powstała opolska kooperatywa spożywcza (która wciąż prężnie działa), współorganizowałam Dni Ziemi, cykliczne spotkania wymiankowe/freecyklingowe, w 2015 założyłam lokalną grupę freecyklingową, do której należy już 1745 osób (i większość przestrzega regulaminu), koordynowałam warsztaty upcyklingowe Drugie życie rzeczy, organizowałam Tydzień Weganizmu i spotkania Kuchni Społecznej. Społecznictwo już trwale wpisało się w moją osobowość, ale czasem siły wyższe uniemożliwiają działanie. Tym razem plany pokrzyżowała nam tzw. rewitalizacja głównej ulicy w Opolu i związane z nią wyburzenie siedziby Fundacji krakOFFska 36, z którą jestem blisko związana :-) Od ponad pół roku nie mamy gdzie organizować wymianek, warsztatów, koncertów, przestał też działać mój ulubiony (i jedyny na Opolszczyźnie) sklep charytatywny Graciarnia.
No i teraz sprawa jest taka, że zbieramy kaskę na remont nowej miejscówki, czyli Wyjścia Awaryjnego. Potrzebujemy zebrać jeszcze 11 000, więc jeśli akurat jesteście po wypłacie i chcecie dorzucić się do społecznego dobra (cóż, że w Opolu..), to nie wahajcie się, proszę :-)
Każdy PLN się liczy!
Link do zrzutki: zrzutka.pl/wyjscieawaryjne
No i teraz sprawa jest taka, że zbieramy kaskę na remont nowej miejscówki, czyli Wyjścia Awaryjnego. Potrzebujemy zebrać jeszcze 11 000, więc jeśli akurat jesteście po wypłacie i chcecie dorzucić się do społecznego dobra (cóż, że w Opolu..), to nie wahajcie się, proszę :-)
Każdy PLN się liczy!
Link do zrzutki: zrzutka.pl/wyjscieawaryjne
26 paź 2018
Film na niedzielę: "Wieś pływających krów"
Koniecznie: Wieś pływających krów reż. Katarzyna Trzaska / Polska 2017 / 78 min.
Już opis mnie zachęcił: "Troje młodych berlińczyków ze wspólnoty Spirit Center, dbającej o duchowy rozwój swoich członków za pomocą jogi, medytacji, szamańskich rytuałów czy lekcji przetrwania w lesie, postanawia udać się na polską wieś. Jak na prawdziwych pielgrzymów przystało, Ellen, Mario i Jon jadą na Wschód, aż pod granicę Polski z Białorusią, gdzie od miejscowego gospodarza, Stanisława, wynajmują stuletni drewniany dom. Chcą spędzić tu wakacje, pracować w polu i być blisko natury i kultury – w ich mniemaniu nieskażonych jeszcze cywilizacją. Przybysze i miejscowi zostali sportretowani w dokumencie Trzaski jak dwa obce plemiona, przypatrujące się sobie z nieufnością, przez którą przebija jednak wzajemna fascynacja. Z perspektywy rolników Niemcy sprawiają wrażenie nieszkodliwych wariatów (jak można nie jeść mięsa i myć się nago na oczach całej wsi?), którym można jednak pozazdrościć obycia i swobody. Niemcy odkrywają zaś, że prowadzenie gospodarstwa nie jest romantyczną sielanką, tylko ciężką pracą – za to na własnej ziemi. Inne style życia, inne wartości, inne języki, nawet inna muzyka – czy jest cokolwiek, co łączy te dwa światy? Może po prostu marzenie o tym, że gdzieś jest lepsze, prawdziwsze życie?"
Wieś pływających krów - Teaser (Film dokumentalny) from Kuba Motylewski on Vimeo.
Zabawny, refleksyjny, z antropologicznym podejściem, ładnie pokazuje, że pomimo różnic w stylu życia, wszyscy jesteśmy połączeni - wystarczy tylko trochę chęci i otwartości. A przy okazji - ciekawie jest spojrzeć świeżym okiem na te dwie grupy - migrujących mieszczuchów marzących o życiu w naturze i wieśniaków mocno osadzonych w swojej społeczności i tradycji
Wywiad z reżyserką przeczytać można tu: Rzuć wszystko, jedź tam, gdzie pływają krowy
Już opis mnie zachęcił: "Troje młodych berlińczyków ze wspólnoty Spirit Center, dbającej o duchowy rozwój swoich członków za pomocą jogi, medytacji, szamańskich rytuałów czy lekcji przetrwania w lesie, postanawia udać się na polską wieś. Jak na prawdziwych pielgrzymów przystało, Ellen, Mario i Jon jadą na Wschód, aż pod granicę Polski z Białorusią, gdzie od miejscowego gospodarza, Stanisława, wynajmują stuletni drewniany dom. Chcą spędzić tu wakacje, pracować w polu i być blisko natury i kultury – w ich mniemaniu nieskażonych jeszcze cywilizacją. Przybysze i miejscowi zostali sportretowani w dokumencie Trzaski jak dwa obce plemiona, przypatrujące się sobie z nieufnością, przez którą przebija jednak wzajemna fascynacja. Z perspektywy rolników Niemcy sprawiają wrażenie nieszkodliwych wariatów (jak można nie jeść mięsa i myć się nago na oczach całej wsi?), którym można jednak pozazdrościć obycia i swobody. Niemcy odkrywają zaś, że prowadzenie gospodarstwa nie jest romantyczną sielanką, tylko ciężką pracą – za to na własnej ziemi. Inne style życia, inne wartości, inne języki, nawet inna muzyka – czy jest cokolwiek, co łączy te dwa światy? Może po prostu marzenie o tym, że gdzieś jest lepsze, prawdziwsze życie?"
Wieś pływających krów - Teaser (Film dokumentalny) from Kuba Motylewski on Vimeo.
Zabawny, refleksyjny, z antropologicznym podejściem, ładnie pokazuje, że pomimo różnic w stylu życia, wszyscy jesteśmy połączeni - wystarczy tylko trochę chęci i otwartości. A przy okazji - ciekawie jest spojrzeć świeżym okiem na te dwie grupy - migrujących mieszczuchów marzących o życiu w naturze i wieśniaków mocno osadzonych w swojej społeczności i tradycji
Wywiad z reżyserką przeczytać można tu: Rzuć wszystko, jedź tam, gdzie pływają krowy
22 paź 2018
Eko-Poznań, czyli ach, co to był za weekend
Tydzień temu spędziłam weekend w Poznaniu i akurat trafiłam na otwarcie Po-Dzielni, czyli pierwszego poznańskiego freeshopu.
Po-Dzielnia ma dobrą lokalizację, przy ulicy Głogowskiej, w pobliżu Dworca Głównego i Targów, łatwo trafić.Oprócz freeshopu (czyli miejsca, gdzie można zostawić niepotrzebne rzeczy (ale w dobrym stanie) lub wziąć je, jeśli akurat potrzebujemy - całkowicie za darmo), odbywają się też wykłady, warsztaty, Repair Cafe, spotkania krążące wokół tematyki zero waste, ekonomii współdzielenia, gospodarki cyrkulacyjnej itp.
Wnętrze pełne regałów (zrobionych społecznie przez wolontariuszy) czeka na odwiedzających! Można przynosić i brać ubrania (pojedyncze sztuki, nie całe wory), książki, naczynia, zabawki, bibeloty, jedzenie (paczkowane, niepsujące się) itp. Mam nadzieję, że tej inicjatywie będzie się wiodło lepiej niż poznańskim Giveboxom, które są super, ale niestety wymagają dużo uwagi i opieki. Co rusz na fp Giveboxu widzę apele o sprzątanie, o zostawianie mniejszej ilości rzeczy, o nieprzynoszenie śmieci lub rzeczy w złym stanie, szafy są niszczone i bez monitoringu trudno utrzymać je w ładzie.
(zdjęcie z fp Givebox Poznań)
Co jeszcze jest eko w Poznaniu? Tym razem nie zdążyłam, ale następnym razem chcę zobaczyć interaktywny pomnik upamiętniający postać Kazimierza Nowaka, dzięki któremu można podładować telefon :-)
Info i zdjęcie z portalu epoznan.pl:
"Na złoty rower każdy może wsiąść i przejechać symbolicznie cześć dystansu pokonanego przez podróżnika. Nietypowy pomnik połączony jest z latarnią, która niebawem będzie świecić. W trakcie pedałowania za pomocą dynama będzie generowany prąd, oświetlający umieszczoną w latarni żarówkę. Będzie też można naładować telefon ponieważ rzeźba będzie miała wbudowaną ładowarkę."
I jeszcze jeden bardzo fajny pomysł - do wprowadzenia w życie w innych miastach - od 1 września uczniowie zameldowani w Poznaniu korzystają z komunikacji miejskiej ZA DARMO. Myślę, że to naprawdę realna zachęta dla dzieci i rodziców, żeby przesiąść się z samochodu na tramwaj czy autobus i przyczynić się do odkorkowania miasta.
Po-Dzielnia ma dobrą lokalizację, przy ulicy Głogowskiej, w pobliżu Dworca Głównego i Targów, łatwo trafić.Oprócz freeshopu (czyli miejsca, gdzie można zostawić niepotrzebne rzeczy (ale w dobrym stanie) lub wziąć je, jeśli akurat potrzebujemy - całkowicie za darmo), odbywają się też wykłady, warsztaty, Repair Cafe, spotkania krążące wokół tematyki zero waste, ekonomii współdzielenia, gospodarki cyrkulacyjnej itp.
Wnętrze pełne regałów (zrobionych społecznie przez wolontariuszy) czeka na odwiedzających! Można przynosić i brać ubrania (pojedyncze sztuki, nie całe wory), książki, naczynia, zabawki, bibeloty, jedzenie (paczkowane, niepsujące się) itp. Mam nadzieję, że tej inicjatywie będzie się wiodło lepiej niż poznańskim Giveboxom, które są super, ale niestety wymagają dużo uwagi i opieki. Co rusz na fp Giveboxu widzę apele o sprzątanie, o zostawianie mniejszej ilości rzeczy, o nieprzynoszenie śmieci lub rzeczy w złym stanie, szafy są niszczone i bez monitoringu trudno utrzymać je w ładzie.
(zdjęcie z fp Givebox Poznań)
Co jeszcze jest eko w Poznaniu? Tym razem nie zdążyłam, ale następnym razem chcę zobaczyć interaktywny pomnik upamiętniający postać Kazimierza Nowaka, dzięki któremu można podładować telefon :-)
Info i zdjęcie z portalu epoznan.pl:
"Na złoty rower każdy może wsiąść i przejechać symbolicznie cześć dystansu pokonanego przez podróżnika. Nietypowy pomnik połączony jest z latarnią, która niebawem będzie świecić. W trakcie pedałowania za pomocą dynama będzie generowany prąd, oświetlający umieszczoną w latarni żarówkę. Będzie też można naładować telefon ponieważ rzeźba będzie miała wbudowaną ładowarkę."
I jeszcze jeden bardzo fajny pomysł - do wprowadzenia w życie w innych miastach - od 1 września uczniowie zameldowani w Poznaniu korzystają z komunikacji miejskiej ZA DARMO. Myślę, że to naprawdę realna zachęta dla dzieci i rodziców, żeby przesiąść się z samochodu na tramwaj czy autobus i przyczynić się do odkorkowania miasta.
8 paź 2018
Przygotuj się na smog
Z każdym dniem powietrze coraz bardziej gryzie w płuca - sezon grzewczy się zaczął i to czuć. Czy zakupiliście już domowe oczyszczacze powietrza i odzież antysmogową na ten sezon? Rozmyślam nad szalikiem, choć nie wiem, czy to przypadkiem nie ekościema... Na stronie bioscarf podane jest, że szaliki wyprodukowane są z butelek PET - czyli zwykłego polaru, tyle że trójwarstwowego? A wiecie, co jest złego w polarach, prawda? Tak, mikrowłókna... Z drugiej strony jest to na pewno wygodniejsze w noszeniu niż maseczki, a i maseczki antysmogowe nie są przecież uszyte z jedwabiu ani bawełny.
Można też maseczkę uszyć samemu, choć jej skuteczność nie będzie tak dobra, jak u masek z filtrami. Tu jedna z instrukcji dostępnych w sieci:
Co jeszcze można zrobić metodą DIY? Otóż jeśli nie dowierzamy coraz liczniejszym aplikacjom antysmogowym, możemy zbudować obywatelski czujnik mierzący zanieczyszczenia powietrza.
Koszt takiego czujnika jest niewielki, warsztaty prowadzone są tu i ówdzie przez Civic Hub - z pewnością można ich zaprosić do siebie (sprawdzajcie tu), można też skorzystać z instrukcji on line.
Już niedługo w Katowicach odbędzie się półfinał Smogathonu 2018 (a w listopadzie finał w Krakowie), ciekawe co konstruktywnego zaproponują uczestnicy. A tymczasem monitorujcie stan powietrza i dbajcie o siebie.
Można też maseczkę uszyć samemu, choć jej skuteczność nie będzie tak dobra, jak u masek z filtrami. Tu jedna z instrukcji dostępnych w sieci:
Co jeszcze można zrobić metodą DIY? Otóż jeśli nie dowierzamy coraz liczniejszym aplikacjom antysmogowym, możemy zbudować obywatelski czujnik mierzący zanieczyszczenia powietrza.
Koszt takiego czujnika jest niewielki, warsztaty prowadzone są tu i ówdzie przez Civic Hub - z pewnością można ich zaprosić do siebie (sprawdzajcie tu), można też skorzystać z instrukcji on line.
Już niedługo w Katowicach odbędzie się półfinał Smogathonu 2018 (a w listopadzie finał w Krakowie), ciekawe co konstruktywnego zaproponują uczestnicy. A tymczasem monitorujcie stan powietrza i dbajcie o siebie.
6 paź 2018
Społeczność vs. silny lider
We wrześniu doszło do pęknięcia dwóch baniek związanych z liderami organizacji pozarządowych. Pierwszy przypadek to ksiądz WIOSNA Stryczek - lider Szlachetnej Paczki - jak się okazało w głośnym reportażu Onetu - autokratyczny zarządca, bynajmniej nie w ruchu równości i ideałów kojarzonych ze Szlachetną Paczką.
Drugi to Paweł Sroczyński - lider Cohabitatu - fundacji, która wielokrotnie przewijała się tutaj na blogu. Promocja naturalnego budownictwa, samowystarczalności, technologii open source, permakultury, fab-laby, magazyn WyTwórcy, Osada Twórców - dziesiątki świetnych webinarów i inicjatyw, z których część wspierałam przy okazji zbiórek crowdfundingowych. Tutaj bańka pękła bez medialnego szumu, dowiedziałam się o niej głównie dlatego, że kilkoro znajomych było związanych z Cohabitatem. Na fp fundacji zamieszczono lakoniczne oświadczenie o zmianach i podziale zespołu. Jak się okazało - kilka flagowych projektów zostało przez Pawła autorytarnie zamkniętych, a brak transparentności finansowej sprawił, że z Cohabitatu wycofało się wiele osób, ostatnio - grupa ludzi tworzących Osadę Twórców. Ich oświadczenie-argumenty można przeczytać tu. Dyskusja, która toczy się w komentarzach na FB pod postami Komitetu Rewizyjnego, jest bardzo pouczająca. Najciekawszy i najbardziej wyważony wydaje mi się komentarz Grzegorza Bielicy:
Natomiast odpowiedź Pawła zamieszczona jest tutaj. Na fp Cohabitatu zapowiedziane jest także, w połowie października zamieści raport finansowy i odniesie się do zarzutów. Zobaczymy.
Po obu stronach żal i rozczarowanie, bo to zawsze przykre, kiedy pękają iluzje. Niełatwo jest być liderem, co do tego nie mam wątpliwości. Pojawiające się w grupie konflikty to również naturalna kolej rzeczy, nie da się ich uniknąć. Ale istnieją przecież narzędzia do ich rozwiązywania i w miarę pomyślnego przechodzenia procesów grupowych. Są mediacje, kręgi naprawcze, różne metody facylitacji, jest Porozumienie bez Przemocy (nvc), jest Dragon Dreaming.
Mam więc nadzieję, że w Cohabitat jako wspólnota ludzi jeszcze nie umarł, tylko rzeczywiście przechodzi proces transformacji. Możliwe, że będzie to transformacja w model biznesowy i pewnie nie ma w tym nic złego, ale wtedy uczciwiej byłoby przestać działać pod płaszczykiem NGO i kreowania wizerunku wspólnoty...
Naprawdę jestem ciekawa, jak to się rozwiąże. Pytanie, co stanie się ze społecznością - np. Osady Twórców? Czy rozproszy się po innych grupach czy stworzy oddzielne plemię? Na jakich zasadach? I dlaczego nie uczymy się od dziecka kooperacji?
Drugi to Paweł Sroczyński - lider Cohabitatu - fundacji, która wielokrotnie przewijała się tutaj na blogu. Promocja naturalnego budownictwa, samowystarczalności, technologii open source, permakultury, fab-laby, magazyn WyTwórcy, Osada Twórców - dziesiątki świetnych webinarów i inicjatyw, z których część wspierałam przy okazji zbiórek crowdfundingowych. Tutaj bańka pękła bez medialnego szumu, dowiedziałam się o niej głównie dlatego, że kilkoro znajomych było związanych z Cohabitatem. Na fp fundacji zamieszczono lakoniczne oświadczenie o zmianach i podziale zespołu. Jak się okazało - kilka flagowych projektów zostało przez Pawła autorytarnie zamkniętych, a brak transparentności finansowej sprawił, że z Cohabitatu wycofało się wiele osób, ostatnio - grupa ludzi tworzących Osadę Twórców. Ich oświadczenie-argumenty można przeczytać tu. Dyskusja, która toczy się w komentarzach na FB pod postami Komitetu Rewizyjnego, jest bardzo pouczająca. Najciekawszy i najbardziej wyważony wydaje mi się komentarz Grzegorza Bielicy:
"Pozwolę
sobie zabrać neutralny głos. Po projektach, które stymulował Paweł pod
marką Cohabitatu, pozostała cała wiązanka ludzi i organizacji, które
działają, rozwijają się albo pomimo upadku wniosły coś do przestrzeni.
Po pierwsze cały rynek naturalnych
budowniczych dostał marketingowego kopa i wielu domorosłych fachowców
pozakładało firmy, a na początku była garstka zapaleńców. W zasadzie
nowa gałąź rynku w ciągu 6 lat. Jednostki, które współpracowały z
Cohabitatem, nieważne czy "urażone", "poszkodowane" etc. w wielu
przypadkach stały się mega specami od alternatywnych technologii i
przedsiębiorcami, pierwsze kroki stawiali w Cohabitacie i okolicach,
ochoczo skorzystali z sieci marketingu i zasięgów. Paradoksalnie
wkurzenie się na "niesprawiedliwe"potraktowanie stało się motorem do
twórczości, albo niezależności. Efekt uboczny? Czy świadome działania? .
Style zarządzania, przywództwa są różne. Zwróćcie uwagę, że w
społecznych NGOsowych ruchach tylko te które mają charyzmatyka na czele w
długiej perspektywie robią coś, co jest warte odnotowania. Albo mają
dużo siana na płatne promo ;)
Taki ktoś, człowieki komety, najczęściej osoby, które na rzecz czegoś
większego jedzą bułę, tracą zdrowie, rodziny, majątki. Stają w ciekawej
sytuacji... Ich własny projekt społeczny zaczyna ich trawić i to w
najwyższym punkcie. Z drugiej strony współtwórcy maja pełne prawo do
pretensji, przecież "wizja" okazała się tylko po części realna. Przecież
rzuciłem stabilną pracę, piździdołek dla tej wizji, wpłacałem...no
właśnie. Czy wypada mieć pretensje o własne decyzje? Manipulacja? Twarde
słowa..no weźcie, bo to raz się ktoś z Was naciął albo przeliczył z
oczekiwaniami. Abstrahując, sporo hejtu, w tym od ludzi z przeszłości. 2
lata to w biznesie, okres kiedy zwykła firma stoi przed być albo nie
być, zapytajcie speców od zarządzania. Albo się dostosowuje albo wypada z
rynku. Czy propozycja kursów jest zła? Czy może odbiorcom odpowiada?
Czy format free couch sezonowego cochousingu jest zły/dobry?
Obiektywnie, czy gdyby organizacja pokroju X Eco Coś tam była klasyczną
firmą, mogłaby liczyć na Waszą wiedzę, wsparcie, zaangażowanie? Czy
gdyby wydawanie książek, festiwale, warsztaty byłby oferowane klasycznie
bez crowdsourcingu. Czy powstałby taki fermentator? Może to tutaj jest
żarcik i błąd u podstaw? Może lepiej, żeby farmlaby, ekoosady etc.
(notabene słabo w kraju) były po prostu przedsiębiorstwami
agroturystycznymi? Może wtedy byłoby akceptowalne, że jest jeden szef na
piramidzie?A może jednak spółdzielnia? Czy wtedy akceptowalny były
kredyt inwestycyjny spłacany przez dochody od klientów? Ciekawe... Sami
sobie na to odpowiadajcie. Pionierka. Zwróćcie uwagę, że wszystkie
pionierskie pomysły po pewnym czasie podlegają permutacjom otoczenia. I
niestety przeważnie "rewolucja zabija swojej dzieci" uwierzcie, ostatnio
spotkałem 5-tkę pionierów ruchu make DIY w kraju, wszyscy dostali po
garach, mają dosyć i zwijają mandżur. To co zaczęło się w okolicach
2012/2013 w ogóle w materii DIY, samowystarczalności, otwartych pracowni
makerspace idt. Na ten moment ma bum. od 2 do 60 makerspace w kraju i
stale rośnie. Co ciekawe poszperajcie sobie, że to już są modele
wspierane przez ministerstwa, wielkie korpo, UE. Bo zauważyli trend,
rynek, potencjał i zasób ludzki i innowacyjny. Czy gdyby ktoś założył
taką "osadę innowacji agrotechnicznych" za 1 mln zł z UE bylibyście tak
samo swobodni, zaangażowani, twórczy, serdeczni? Wiecie...na serio z
totalnie luźnej i odległej perspektywy. Powtarzania się scenariuszy i
jakiś tam trupów z szafy. Osada przetrwa w zmienionej formie inspirując
inne szalone jednostki do zakładania tym razem stricte biznesowych farm
permakulturowych na zasadach komercyjnych (bazujących na skilach Pawła i
Osady) gdzie różowe pindzie przyjadą kozę wydoić i fotę na insta
strzelić;) I będą/będziecie słono za to płacić za weekend full serwis.
Paweł czy inni podobni, odsapną, zbiorą doświadczenia i wymyślą coś
jeszcze większego i znowu na wariata zorganizują przestrzeń i ludzi do
fermentacji. Sądzę, że potencjalnie "rozwodnicy" założą coś swojego i
też będzie to dobre tylko inne. I wiecie...tak na koniec bez
jakiegokolwiek odniesienia osobowego. Ci co byli w tej pierwszej fali
pionierskiej, będą mieli zajebiste wspomnienia. Ci co uczynią sobie z
tego wielką krzywdę, żale etc. no to cóż...smacznego. A coś mogę na ten
temat powiedzieć."
Natomiast odpowiedź Pawła zamieszczona jest tutaj. Na fp Cohabitatu zapowiedziane jest także, w połowie października zamieści raport finansowy i odniesie się do zarzutów. Zobaczymy.
Po obu stronach żal i rozczarowanie, bo to zawsze przykre, kiedy pękają iluzje. Niełatwo jest być liderem, co do tego nie mam wątpliwości. Pojawiające się w grupie konflikty to również naturalna kolej rzeczy, nie da się ich uniknąć. Ale istnieją przecież narzędzia do ich rozwiązywania i w miarę pomyślnego przechodzenia procesów grupowych. Są mediacje, kręgi naprawcze, różne metody facylitacji, jest Porozumienie bez Przemocy (nvc), jest Dragon Dreaming.
Mam więc nadzieję, że w Cohabitat jako wspólnota ludzi jeszcze nie umarł, tylko rzeczywiście przechodzi proces transformacji. Możliwe, że będzie to transformacja w model biznesowy i pewnie nie ma w tym nic złego, ale wtedy uczciwiej byłoby przestać działać pod płaszczykiem NGO i kreowania wizerunku wspólnoty...
Naprawdę jestem ciekawa, jak to się rozwiąże. Pytanie, co stanie się ze społecznością - np. Osady Twórców? Czy rozproszy się po innych grupach czy stworzy oddzielne plemię? Na jakich zasadach? I dlaczego nie uczymy się od dziecka kooperacji?
30 wrz 2018
Nie buduj bazy na Marsie, Ziemia cię potrzebuje
Na początek wystąpienie TED:
Brzmi rozsądnie, bo przecież prostsze wydaje się ratowanie naszych ziemskich zasobów niż poszukiwanie nowych planet do życia.
Dotychczasowe próby odtworzenia marsowych warunków do przeżycia grupy ludzi nie napawają optymizmem. Jak zapewnić podstawowe kwestie do przetrwania - czyste powietrze, wodę, jedzenie, odpowiednią temperaturę? Wyzwań jest wiele. Bo podstawa piramidy Maslowa to jedno, a co z tzw. potrzebami wyższymi? I jak rozwiązać kwestie związane z poczuciem izolacji, osamotnienia, oraz życiem i pracą na bardzo małej przestrzeni?
W Polsce również próbowano stworzyć symulację życia w kosmicznych bazach, ale pierwsza lokalizacja nie wypaliła (z powodu braku drogi dojazdowej), w drugim miejscu cały eksperyment trwał zaledwie dwa tygodnie. Brak informacji o tym, jak przebiegła kontynuacja tej symulacji w bazie Lunares pod Piłą. Ale za to habitat oferuje możliwość szkoleń biznesowych, misji naukowych, testowania technologii, wycieczki i warsztaty (np. z robotyki). W sumie - czemu nie? Wolałabym jechać z firmą na misję szkoleniową - symulację wyprawy w kosmos niż na integracyjny paintball pod Częstochową :-)
A tymczasem posłuchajcie dźwięków Marsa (można puścić dzieciom zamiast Misia Szumisia):
Osobiście mam nadzieję, że nie dojdzie do realizacji takich projektów jak MarsOne (wokół którego narosło wiele kontrowersji), ale naukowcy skupią się na tym, jak (prze)trwać i chronić środowisko tu, na Ziemi. Takie na przykład badania - jak wyżywić przyszłych kolonistów na Marsie - mogą przecież pomóc nie tylko potencjalnym zdobywcom kosmosu, ale także ludziom tu i teraz.
"Projektowany przez naukowców z Wrocławia system oczyszczania ścieków mógłby znaleźć zastosowanie nie tylko w kosmosie, ale i na Ziemi, np. na stacjach polarnych, platformach wiertniczych czy wszędzie tam, gdzie występuje deficyt wody. "Mogłoby to mieć zastosowanie wszędzie tam, gdzie konieczne jest zamykanie obiegu wody" - podkreślił dr Kamil Janiak."
Zaczynam też wierzyć, że uratować nas mogą bakterie, a nawet inżynieria genetyczna (choć ten scenariusz jakoś mniej mi się podoba):
25 wrz 2018
Zarabiaj na odpadach
Zarabianie na odpadach to ciężki kawałek chleba, więc zadowalam się zwykłą segregacją do osiedlowych pojemników. Osobno jednak odkładam puszki, baterie i makulaturę, żeby raz na jakiś czas wziąć udział w miejskich akcjach typu "oddaj 10kg makulatury za bilet do ZOO albo do teatru".
Raz też zarejestrowałam się w portalu Wiewiórka, ale ostatecznie do sprzedaży ubrań nie doszło (worko-koperty, które przysłali, były śmiesznie małe). Nie mam pojęcia, czy ten serwis jeszcze działa, bo ostatnie aktualności na stronie pochodzą z 2016 roku, a na fanpage'u z 2017. Jeśli nie działa, to smuteczek, bo na stworzenie serwisu wydano spore fundusze europejskie...
"Planowane efekty: wprowadzenie do oferty Spółki nowego produktu, oszczędność energii/surowców, zmniejszenie ilości odpadów, i zanieczyszczeń.
Kwota dofinansowania: 1 659 129,50 PLN
Wartość projektu: 3 077 195,55 PLN
Beneficjent: Wiewiórka.pl Sp. z o.o."
Niedawno ruszyła platforma dla złomiarzy - metalleo.pl, czyli jeśli masz większą ilość puszek, starych garnków czy felg, a w pobliżu nie ma skupu - możesz zamówić kuriera (była promocja, że darmowy, ale nie wiadomo, jak długo potrwa, standardowa cena to 30zł), a pieniądze wpłyną na konto.
Ciekawe, jak się wiedzie serwisom typu Stary Telefon, jest ich kilka w sieci. Na kupimyto.pl można sprzedać elektronikę, czyli nie tylko telefony, ale też aparaty cyfrowe, tablety i inne sprzęty elektro. Nie testowałam, nie wiem, czy polecać.
A co gdyby na odpadach zarabiać wspólnie? Robią to szkoły, organizując zbiórki makulatury czy baterii, ale można spróbować oddolnie wprowadzić taką akcję np. we wspólnocie mieszkaniowej, tak jak opisuje to autor Zielonego Mazowsza. Istotną informacją jest np. to, że skup odpadów musi znajdować się max 10km od miejsca zbiórki, żeby cała akcja w ogóle się zwróciła.
I jeszcze link do dwóch inicjatyw, dzięki którym co prawda nie zarobimy, ale możemy się bezproblemowo pozbyć książek i ubrań (a przy okazji pomóc innym).
Poczytaj mi
Pomaganie przez ubranie - można wysłać ubrania, ale też zamówić kontener, żeby stanął w wybranej przez nas lokalizacji. Fajna opcja sąsiedzka :-)
Raz też zarejestrowałam się w portalu Wiewiórka, ale ostatecznie do sprzedaży ubrań nie doszło (worko-koperty, które przysłali, były śmiesznie małe). Nie mam pojęcia, czy ten serwis jeszcze działa, bo ostatnie aktualności na stronie pochodzą z 2016 roku, a na fanpage'u z 2017. Jeśli nie działa, to smuteczek, bo na stworzenie serwisu wydano spore fundusze europejskie...
"Planowane efekty: wprowadzenie do oferty Spółki nowego produktu, oszczędność energii/surowców, zmniejszenie ilości odpadów, i zanieczyszczeń.
Kwota dofinansowania: 1 659 129,50 PLN
Wartość projektu: 3 077 195,55 PLN
Beneficjent: Wiewiórka.pl Sp. z o.o."
Niedawno ruszyła platforma dla złomiarzy - metalleo.pl, czyli jeśli masz większą ilość puszek, starych garnków czy felg, a w pobliżu nie ma skupu - możesz zamówić kuriera (była promocja, że darmowy, ale nie wiadomo, jak długo potrwa, standardowa cena to 30zł), a pieniądze wpłyną na konto.
Ciekawe, jak się wiedzie serwisom typu Stary Telefon, jest ich kilka w sieci. Na kupimyto.pl można sprzedać elektronikę, czyli nie tylko telefony, ale też aparaty cyfrowe, tablety i inne sprzęty elektro. Nie testowałam, nie wiem, czy polecać.
A co gdyby na odpadach zarabiać wspólnie? Robią to szkoły, organizując zbiórki makulatury czy baterii, ale można spróbować oddolnie wprowadzić taką akcję np. we wspólnocie mieszkaniowej, tak jak opisuje to autor Zielonego Mazowsza. Istotną informacją jest np. to, że skup odpadów musi znajdować się max 10km od miejsca zbiórki, żeby cała akcja w ogóle się zwróciła.
I jeszcze link do dwóch inicjatyw, dzięki którym co prawda nie zarobimy, ale możemy się bezproblemowo pozbyć książek i ubrań (a przy okazji pomóc innym).
Poczytaj mi
Pomaganie przez ubranie - można wysłać ubrania, ale też zamówić kontener, żeby stanął w wybranej przez nas lokalizacji. Fajna opcja sąsiedzka :-)
20 wrz 2018
Wrześniowe smuteczki
Też jak co roku zbieracie kasztany i myślicie o śmierci?
O tym, że lada chwila może nastąpić wyciek z zatopionego podczas wojny tankowca Franken? (Możesz podpisać stosowny apel w tej sprawie, jeśli wierzysz, że coś to da: Fundacja Mare - klik)
O tym, że podczas ratowania lasu Hambach w Niemczech zginął dziennikarz-aktywista? (również możesz podpisać stosowną petycję: www.greenpeace.de) Więcej o akcji wycinania lasu pod odkrywkową kopalnię przeczytasz w Dzikim Życiu: Wycinka niemieckiego lasu Hambacher Forst a sprawa polska
(foto z fp Obóz dla puszczy)
O tym, że w sobotę w nocy przyjdzie Buka i wszystko zamrozi?
No, dobra nie myślcie o tym, ja pomyślę za was.
Przy okazji polecam dołujące katastroficzne lektury na zbliżające się jesienne wieczory (czyta się szybko, trzymają w napięciu):
Marc Elsberg - Blackout - czarna wizja tego, co może się zdarzyć, kiedy zabraknie elektryczności. (na pociechę: autor nie bierze pod uwagę odnawialnych źródeł energii)
Młodzieżowa dystopia Ocaleni (Last survivors) autorstwa Susan Beth Pfeffer, czyli życie na Ziemi po katastrofie, oczami 16-latków. Również zmusza do prepersowskich przemyśleń, co z nami będzie, kiedy wszystko pierdolnie. Jak to wszelkie młodzieżowe dystopie czyta się migiem (1 część dostępna po polsku, pozostałe w sieci po angielsku).
W planach mam jeszcze przeczytać Błękit Mai Lunde (autorki Historii pszczół), bo zapowiada się tak: "Południe Francji, rok 2041. Panująca w Europie susza prowadzi do wojen i wyniszcza kontynent. Kolejne połacie lądu trawi pożar. David ucieka w ostatniej chwili, wraz z jedenastoletnią córką Lou. Lecz nawet obóz dla uchodźców nie jest już bezpieczną przystanią. Przemierzając wyludnioną okolicę, David i Lou w jednym z opuszczonych domów postanawiają zaczekać na koniec lub cud. Odnaleziona w ogrodzie żaglówka ma być ich arką, gdy w końcu spadnie deszcz…"
Adekwatnie do pogody.
O tym, że lada chwila może nastąpić wyciek z zatopionego podczas wojny tankowca Franken? (Możesz podpisać stosowny apel w tej sprawie, jeśli wierzysz, że coś to da: Fundacja Mare - klik)
O tym, że podczas ratowania lasu Hambach w Niemczech zginął dziennikarz-aktywista? (również możesz podpisać stosowną petycję: www.greenpeace.de) Więcej o akcji wycinania lasu pod odkrywkową kopalnię przeczytasz w Dzikim Życiu: Wycinka niemieckiego lasu Hambacher Forst a sprawa polska
(foto z fp Obóz dla puszczy)
O tym, że w sobotę w nocy przyjdzie Buka i wszystko zamrozi?
No, dobra nie myślcie o tym, ja pomyślę za was.
Przy okazji polecam dołujące katastroficzne lektury na zbliżające się jesienne wieczory (czyta się szybko, trzymają w napięciu):
Marc Elsberg - Blackout - czarna wizja tego, co może się zdarzyć, kiedy zabraknie elektryczności. (na pociechę: autor nie bierze pod uwagę odnawialnych źródeł energii)
Młodzieżowa dystopia Ocaleni (Last survivors) autorstwa Susan Beth Pfeffer, czyli życie na Ziemi po katastrofie, oczami 16-latków. Również zmusza do prepersowskich przemyśleń, co z nami będzie, kiedy wszystko pierdolnie. Jak to wszelkie młodzieżowe dystopie czyta się migiem (1 część dostępna po polsku, pozostałe w sieci po angielsku).
W planach mam jeszcze przeczytać Błękit Mai Lunde (autorki Historii pszczół), bo zapowiada się tak: "Południe Francji, rok 2041. Panująca w Europie susza prowadzi do wojen i wyniszcza kontynent. Kolejne połacie lądu trawi pożar. David ucieka w ostatniej chwili, wraz z jedenastoletnią córką Lou. Lecz nawet obóz dla uchodźców nie jest już bezpieczną przystanią. Przemierzając wyludnioną okolicę, David i Lou w jednym z opuszczonych domów postanawiają zaczekać na koniec lub cud. Odnaleziona w ogrodzie żaglówka ma być ich arką, gdy w końcu spadnie deszcz…"
Adekwatnie do pogody.
9 wrz 2018
Słoik dla głodnego kontra Małe Spiżarenki
Rok temu wspominałam o sąsiedzkim ruchu Little Free Pantry, który na podobieństwo Little Free Libraries podbija głównie Amerykę. Skoro jednak mikrobiblioteczki już się nieśmiało pojawiają w różnych miejscach naszego kraju (nawet w moim rodzinnym mieście), więc może i Mikro-jadłodzielnie pokażą się w Polsce?
Little Free Pantries to sieć niewielkich szafek/budek, w których można zostawiać jedzenie i z niego korzystać, jeśli ktoś w potrzebie. Jednym słowem, to takie małe Jadłodzielnie, raczej na produkty paczkowane i konserwowe.
W Opolu Jadłodzielnia się nie przyjęła, prawdopodobnie godziny dostępu do społecznej lodówki były zbyt krótkie, poza tym w większości świeciła pustkami...
Za to w Ełku niedawno otwarto Jadłodzielnię czynną 24 godziny na dobę, i to pod patronatem miasta, super!
Gdybam sobie, ze takie Małe Spiżarenki, umieszczone w strategicznych punktach miasta (przy akademikach, koło dworca, na osiedlach) byłyby łatwiejsze do ogarnięcia i lepiej spełniałyby swoją rolę.
Piosenka motywacyjna:
Innym pomysłem w nurcie ratowania żywności jest akcja Słoik dla Głodnego, ale tu już wymagana jest pewna odwaga cywilna i chęć do interakcji z osobami potrzebującymi. To trochę jak Food Not Bombs albo Zupa na Plantach (i inne Zupy, których więcej jest w Polsce), ale bez podtekstów ideologicznych czy religijnych. Jakoś nie mam w sobie takiej gotowości i wolałabym anonimowe przekazywanie produktów, ale oczywiście gorąco zachęcam tych, co w sobie taką iskrę noszą.
Little Free Pantries to sieć niewielkich szafek/budek, w których można zostawiać jedzenie i z niego korzystać, jeśli ktoś w potrzebie. Jednym słowem, to takie małe Jadłodzielnie, raczej na produkty paczkowane i konserwowe.
W Opolu Jadłodzielnia się nie przyjęła, prawdopodobnie godziny dostępu do społecznej lodówki były zbyt krótkie, poza tym w większości świeciła pustkami...
Za to w Ełku niedawno otwarto Jadłodzielnię czynną 24 godziny na dobę, i to pod patronatem miasta, super!
Gdybam sobie, ze takie Małe Spiżarenki, umieszczone w strategicznych punktach miasta (przy akademikach, koło dworca, na osiedlach) byłyby łatwiejsze do ogarnięcia i lepiej spełniałyby swoją rolę.
Piosenka motywacyjna:
Innym pomysłem w nurcie ratowania żywności jest akcja Słoik dla Głodnego, ale tu już wymagana jest pewna odwaga cywilna i chęć do interakcji z osobami potrzebującymi. To trochę jak Food Not Bombs albo Zupa na Plantach (i inne Zupy, których więcej jest w Polsce), ale bez podtekstów ideologicznych czy religijnych. Jakoś nie mam w sobie takiej gotowości i wolałabym anonimowe przekazywanie produktów, ale oczywiście gorąco zachęcam tych, co w sobie taką iskrę noszą.
5 wrz 2018
Nowy plan lekcji
Lato było piękne. U mnie pełne śpiewu i ruchu. Czyli pływania w naturalnych zbiornikach i spacerów z psem Keksem. Zapamiętam też towarzyskie obserwacje zaćmienia Księżyca i deszczu Perseidów. I pewien deszczowy tydzień zakończony słonecznym weekendem w Wolimierzu. I spontaniczny wypad na potańcówkę do Katowic. I wege piknik nad Odrą. Piękne lato było, ale się skończyło.
(foto by Natalia)
No, i nastał nam wrzesień, czyli taki mały styczeń. Też już zrobiliście listę jesiennych postanowień (że będziecie wcześniej chodzić spać i zamiast Netflixa przeczytacie choć jedną książkę) i zapisaliście się na zajęcia dodatkowe?
U mnie to będzie poniedziałkowy śpiew tradycyjny oraz środowa gimnastyka Gyrokinesis.
Po długich wakacjach odpalam też aplikację Habitica, pomoże mi to wrócić do suplementacji, ziółek i podlewania kwiatków.
Jeśli ktoś potrzebuje bardziej mistycznej motywacji, to zbliżający się nów Księżyca w Pannie również sprzyja oczyszczaniu, porządkom i rozpoczynaniu nowych projektów.
A wy jak radzicie sobie z wrześniem?
(foto by Natalia)
No, i nastał nam wrzesień, czyli taki mały styczeń. Też już zrobiliście listę jesiennych postanowień (że będziecie wcześniej chodzić spać i zamiast Netflixa przeczytacie choć jedną książkę) i zapisaliście się na zajęcia dodatkowe?
U mnie to będzie poniedziałkowy śpiew tradycyjny oraz środowa gimnastyka Gyrokinesis.
Po długich wakacjach odpalam też aplikację Habitica, pomoże mi to wrócić do suplementacji, ziółek i podlewania kwiatków.
Jeśli ktoś potrzebuje bardziej mistycznej motywacji, to zbliżający się nów Księżyca w Pannie również sprzyja oczyszczaniu, porządkom i rozpoczynaniu nowych projektów.
A wy jak radzicie sobie z wrześniem?
28 sie 2018
Ekorozczarowania #1 - ładowarka solarna
Ekomody, ekohity i ekokity - znacie to? Pojawia się nowy produkt/technologia/inicjatywa, wygląda na bardzo eko, wszyscy się zachwycają, więc i ty próbujesz, testujesz, a tu jednak gorzkie rozczarowanie...
Odkąd prowadzę tego bloga, miałam tak wiele razy, więc czemu by się nie podzielić wrażeniami?
Jednym z pierwszych wielkich rozczarowań, oprócz orzechów piorących, była solarna ładowarka do telefonu. W opisie brzmi świetnie - darmowa energia, nie potrzebujesz dostępu do gniazdka...
Haha, próbowaliście kiedyś tego użyć? Ja owszem - kiedy wyładował mi się telefon, podłączyłam go do minipanelu słonecznego, położyłam na parapecie i po kilku godzinach ładowania, postanowiłam reanimować komórkę. Niestety, energii nie starczyło nawet na wysłanie smsa. Dobrze, że miałam możliwość naładowania telefonu przez USB w komputerze, inaczej musiałabym kupować nową ładowarkę.
Tak, być może, gdybym uważała na lekcjach fizyki, to wiedziałabym, że ilość energii słonecznej pobranej z tak małego panelu, nie ma szansy doładować telefonu. Jeśli nosiłeś/aś się z pomysłem kupna takiego urządzenia -odradzam.
W internetach znajdziecie wiele antyrecenzji takich solarbanków, ta poniższa jest jeszcze stosunkowo łagodna :-)
No, cóż - z solarnych gadżetów z którymi miałam do czynienia, sprawdzała się jedynie lampka Sunnan z Ikea (niestety już niedostępna w sprzedaży).
A wy jakie macie doświadczenia z urządzeniami zasilanymi energią słoneczną?
Odkąd prowadzę tego bloga, miałam tak wiele razy, więc czemu by się nie podzielić wrażeniami?
Jednym z pierwszych wielkich rozczarowań, oprócz orzechów piorących, była solarna ładowarka do telefonu. W opisie brzmi świetnie - darmowa energia, nie potrzebujesz dostępu do gniazdka...
Haha, próbowaliście kiedyś tego użyć? Ja owszem - kiedy wyładował mi się telefon, podłączyłam go do minipanelu słonecznego, położyłam na parapecie i po kilku godzinach ładowania, postanowiłam reanimować komórkę. Niestety, energii nie starczyło nawet na wysłanie smsa. Dobrze, że miałam możliwość naładowania telefonu przez USB w komputerze, inaczej musiałabym kupować nową ładowarkę.
Tak, być może, gdybym uważała na lekcjach fizyki, to wiedziałabym, że ilość energii słonecznej pobranej z tak małego panelu, nie ma szansy doładować telefonu. Jeśli nosiłeś/aś się z pomysłem kupna takiego urządzenia -odradzam.
W internetach znajdziecie wiele antyrecenzji takich solarbanków, ta poniższa jest jeszcze stosunkowo łagodna :-)
No, cóż - z solarnych gadżetów z którymi miałam do czynienia, sprawdzała się jedynie lampka Sunnan z Ikea (niestety już niedostępna w sprzedaży).
A wy jakie macie doświadczenia z urządzeniami zasilanymi energią słoneczną?
23 sie 2018
Heheszki
Poczucia humoru rodakom nie brakuje..
Kraków przygotowuje się na zimę (by Kreskonauta):
W służbie zero waste (by melon):
Patriota Mariusz pezentuje:
Dzieci śmieci (by Andrzej Rysuje):
i jeszcze jeden Andrzej:
Janek Koza
Kraków przygotowuje się na zimę (by Kreskonauta):
W służbie zero waste (by melon):
Patriota Mariusz pezentuje:
Dzieci śmieci (by Andrzej Rysuje):
i jeszcze jeden Andrzej:
Janek Koza
18 sie 2018
Greenwashing na przykładach cz.7 - festyn ekologiczny
Piknik, festyn, koncert, impreza masowa + przydomek 'ekologiczny' = oksymoron (czyli biały kruk i dobra zmiana w jednym)
Właśnie dziś w moim mieście odbędzie się szumnie zapowiadany od kilku tygodni wyjątkowy, wakacyjny piknik ekologiczny „Opole w rytmie natury”.
Na czym polega ekologiczność tego wydarzenia? Czy na koncercie Dody i Virgin, czy na wielkim pokazie pirotechnicznym, który potrwa kilkanaście minut (zapewne skutecznie strasząc zwierzęta domowe i budząc małe dzieci)?
Nie, no spoko, w programie jest też edukacja:
Godz. 15.00 – 20.00 Miasteczko Ekologiczne:
- Mobilny Park Nauki - a w nim: wodna oczyszczalnia, wodna elektrownia, wir wodny, tama wodna, łowienie rybek XXL, wyścig z grawitacją, głuchy telefon, skrzynia zmysłu słuchu, Mam tylko głowę – wielkie złudzenie optyczne.
- wielka eko-gra planszowa – w której uczestnik jest jednocześnie pionkiem w grze. Gracz rzuca wielką kostką, odpowiada na pytania i zagadki znajdujące się na wielkoformatowej planszy.
- Eko-Dom - w odrębnych, atrakcyjnych wizualnie pomieszczeniach: kuchni, łazienki, salonu i biura, dzięki przesuwnym elementom, zagadkom i quizom, dowiemy się jak żyć zdrowiej i bardziej ekologicznie.
- My kontra smog - atelier fotograficzne - znajdą się w nim kostiumy takie jak m.in. przebranie za czystą chmurę oraz „smog”, przebranie za piec węglowy, stary komin czy śmieci, które
często są traktowane jak opał...
- warsztaty: eko-kosmetyki, zabawki z odzysku, eko-dekoracje, recyklingowa biżuteria.
- ekologiczny spektakl teatralny dla dzieci – „Doktor Kruk. Na troski i zmartwienia najlepsza jest piosenka”, którego celem jest zwrócenie uwagi młodego odbiorcy na problemy ekologii. Dzieci zapoznają się ze zdrowym stylem życia, właściwym odżywianiem, segregacją śmieci i z prawidłowym sposobem korzystania z tego co daje nam natura. W humorystyczny sposób będą uczestniczyć w podróżach do krainy Gnomów, aby tam odkryć, że wszyscy musimy dbać o naszą Matkę Ziemię.
Ale czy to usprawiedliwia użycie nazwy "ekologiczny" dla całej imprezy, łącznie z koncertem i wybuchami fajerwerków? Dla mnie nie...
Ciekawa jestem, ile śmieci pozostanie po tym pikniku i czy zostaną one ładnie posegregowane. Czy edukacja ekologiczna w takiej formie - mobilny park nauki (zwróćmy uwagę, że tylko wodna oczyszczalnia ma tu coś wspólnego z ochroną środowiska), maxi gra planszowa, quiz, fotobudka "My konta smog", spektakl - ma w ogóle sens?
Jedyne, co wydaje mi się kuszące w tym programie (oprócz przebrania się w kostium czystej chmury), to warsztaty kosmetyczne i upcyklingowe (choć do tematu przerabiania jednych śmieci na inne śmieci podchodzę z dużo mniejszym zapałem niż jeszcze kilka lat temu).
Reasumując - na piknik się nie wybieram. Imprezy masowe nie zasługują na określenie "eko" (ale dopuszczam jakieś wyjątki - może gdyby organizator zoffsetował ślad ekologiczny imprezy), a w tym wypadku jest to ewidentny greenwashing i bezmyślne wydawanie europejskiej kasy (koncert, fajerwerki), którą można by zwydatkować mądrzej (np. kupując oczyszczacze powietrza do przedszkoli i szkół). Chcesz się bawić w rytmie natury? Idź na działkę :-)
***
Inne posty z serii greenwashing:
Syngenta wspiera dzikie zapylacze - greenwashong na przykładach, cz.6
Ekopapier-greenwashing na przykładach-cz.5
Kosmetyki raz jeszcze-greenwashing na przykładach cz.4
Kosmetyki - greenwashing na przykładach-cz.3
Biodegradowalne torebki foliowe - greenwashing na przykładach cz.2
Woda z mózgu-greenwashing na przykładach
Greenwashing-zielone pranie mózgów
Domestos + Unicef = ekościema
Dlaczego danonki są be
Właśnie dziś w moim mieście odbędzie się szumnie zapowiadany od kilku tygodni wyjątkowy, wakacyjny piknik ekologiczny „Opole w rytmie natury”.
Na czym polega ekologiczność tego wydarzenia? Czy na koncercie Dody i Virgin, czy na wielkim pokazie pirotechnicznym, który potrwa kilkanaście minut (zapewne skutecznie strasząc zwierzęta domowe i budząc małe dzieci)?
Nie, no spoko, w programie jest też edukacja:
Godz. 15.00 – 20.00 Miasteczko Ekologiczne:
- Mobilny Park Nauki - a w nim: wodna oczyszczalnia, wodna elektrownia, wir wodny, tama wodna, łowienie rybek XXL, wyścig z grawitacją, głuchy telefon, skrzynia zmysłu słuchu, Mam tylko głowę – wielkie złudzenie optyczne.
- wielka eko-gra planszowa – w której uczestnik jest jednocześnie pionkiem w grze. Gracz rzuca wielką kostką, odpowiada na pytania i zagadki znajdujące się na wielkoformatowej planszy.
- Eko-Dom - w odrębnych, atrakcyjnych wizualnie pomieszczeniach: kuchni, łazienki, salonu i biura, dzięki przesuwnym elementom, zagadkom i quizom, dowiemy się jak żyć zdrowiej i bardziej ekologicznie.
- My kontra smog - atelier fotograficzne - znajdą się w nim kostiumy takie jak m.in. przebranie za czystą chmurę oraz „smog”, przebranie za piec węglowy, stary komin czy śmieci, które
często są traktowane jak opał...
- warsztaty: eko-kosmetyki, zabawki z odzysku, eko-dekoracje, recyklingowa biżuteria.
- ekologiczny spektakl teatralny dla dzieci – „Doktor Kruk. Na troski i zmartwienia najlepsza jest piosenka”, którego celem jest zwrócenie uwagi młodego odbiorcy na problemy ekologii. Dzieci zapoznają się ze zdrowym stylem życia, właściwym odżywianiem, segregacją śmieci i z prawidłowym sposobem korzystania z tego co daje nam natura. W humorystyczny sposób będą uczestniczyć w podróżach do krainy Gnomów, aby tam odkryć, że wszyscy musimy dbać o naszą Matkę Ziemię.
Ale czy to usprawiedliwia użycie nazwy "ekologiczny" dla całej imprezy, łącznie z koncertem i wybuchami fajerwerków? Dla mnie nie...
Ciekawa jestem, ile śmieci pozostanie po tym pikniku i czy zostaną one ładnie posegregowane. Czy edukacja ekologiczna w takiej formie - mobilny park nauki (zwróćmy uwagę, że tylko wodna oczyszczalnia ma tu coś wspólnego z ochroną środowiska), maxi gra planszowa, quiz, fotobudka "My konta smog", spektakl - ma w ogóle sens?
Jedyne, co wydaje mi się kuszące w tym programie (oprócz przebrania się w kostium czystej chmury), to warsztaty kosmetyczne i upcyklingowe (choć do tematu przerabiania jednych śmieci na inne śmieci podchodzę z dużo mniejszym zapałem niż jeszcze kilka lat temu).
Reasumując - na piknik się nie wybieram. Imprezy masowe nie zasługują na określenie "eko" (ale dopuszczam jakieś wyjątki - może gdyby organizator zoffsetował ślad ekologiczny imprezy), a w tym wypadku jest to ewidentny greenwashing i bezmyślne wydawanie europejskiej kasy (koncert, fajerwerki), którą można by zwydatkować mądrzej (np. kupując oczyszczacze powietrza do przedszkoli i szkół). Chcesz się bawić w rytmie natury? Idź na działkę :-)
***
Inne posty z serii greenwashing:
Syngenta wspiera dzikie zapylacze - greenwashong na przykładach, cz.6
Ekopapier-greenwashing na przykładach-cz.5
Kosmetyki raz jeszcze-greenwashing na przykładach cz.4
Kosmetyki - greenwashing na przykładach-cz.3
Biodegradowalne torebki foliowe - greenwashing na przykładach cz.2
Woda z mózgu-greenwashing na przykładach
Greenwashing-zielone pranie mózgów
Domestos + Unicef = ekościema
Dlaczego danonki są be
14 sie 2018
Co dobrego # 10
1. Kawiarenki naprawcze w Katowicach i Warszawie
To co prawda news sprzed kilku miesięcy, ale mam nadzieję, że to nie były jednorazowe eventy i po wakacjach ruszą z pełną mocą.
2. Atrament/tusz do drukarek zrobiony ze smogu
Dell w Indiach pozyskuje sadzę z generatorów diesla do produkcji tuszu. Na razie używany jest do drukowania etykiet opakowaniowych i sprawdza się dobrze. Kto wie, do czego jeszcze przyda się smog...
3. Wakacyjna nuta - Nie ma jak rodos - hit godny zastąpić Ekologiczną dziewczynę
4. Niemcy ratują przed suszą najstarsze drzewo - 1200-letnią lipę + świetna społeczna/sąsiedzka akcja. Rzecz działa się w Schenklengsfeld w Dolnej Saksonii, a lipa to niemiecku "Sommerlinde” (Tilia Platyphyllos) Kocham.
5. Pieśń dla wody (tu słowa):
Sing the Water Song from Sing The Water Song on Vimeo.
6. Murale w Gorzowie
Stowarzyszenie Sztuka Miasta od kilku lat wchodzi w przestrzeń z muralami, które upamiętniają ważne dla Gorzowa osoby - poniżej Christę Wolf, autorkę "Wzorców".
Fot. Bartłomiej Nowosielski
Cytat z „Wzorców”
(…) krwawnik, rzeżucha, dziurawiec, podróżnik, bylica, babka, pastuszka. Wszędzie to rośnie – stwierdził H. – Nie ma tu nic nadzwyczajnego. Ty jednak widziałaś i każdy musiał to widzieć, że w taki sposób w takim botanicznym zestawie może być porośnięty tylko rów przydrożny po tamtej, a raczej po tej – w każdym razie po wschodniej stronie Odry”. Ten fragment słynnej książki znalazł się na szczycie kamienicy przy alei 11 Listopada. Nad nim umieszczono owych osiem ziółek wraz z portretem Christy Wolf i notą o pisarce. Wszystkie napisy są po polsku i niemiecku.
- To właśnie te rośliny połączyły w sposób symboliczny świat Christy Wolf i współczesnych mieszkańców – mówił Paweł Kurtyka, szef stowarzyszenia Sztuka dla Miasta.
(źródło)
Fot: Daniel Adamski
Mural przedstawia Egometa Brahtza, landsberskiego społecznika, inicjatora m. in. powstania Parku Słowiańskiego. Namalowała go na domu przy ul. Zielonej gorzowska artystka Beata Stanek.
7. Druk 3D z konopi.
Zamiast ordynarnego termoplastiku można teraz drukować z konopi. Konopny filament - HempBio Plastic - oferuje coraz więcej firm. Właściwości są bardzo zbliżone do PLA, a i kolorek przyjemny :-)
To co prawda news sprzed kilku miesięcy, ale mam nadzieję, że to nie były jednorazowe eventy i po wakacjach ruszą z pełną mocą.
2. Atrament/tusz do drukarek zrobiony ze smogu
Dell w Indiach pozyskuje sadzę z generatorów diesla do produkcji tuszu. Na razie używany jest do drukowania etykiet opakowaniowych i sprawdza się dobrze. Kto wie, do czego jeszcze przyda się smog...
3. Wakacyjna nuta - Nie ma jak rodos - hit godny zastąpić Ekologiczną dziewczynę
4. Niemcy ratują przed suszą najstarsze drzewo - 1200-letnią lipę + świetna społeczna/sąsiedzka akcja. Rzecz działa się w Schenklengsfeld w Dolnej Saksonii, a lipa to niemiecku "Sommerlinde” (Tilia Platyphyllos) Kocham.
5. Pieśń dla wody (tu słowa):
Sing the Water Song from Sing The Water Song on Vimeo.
6. Murale w Gorzowie
Stowarzyszenie Sztuka Miasta od kilku lat wchodzi w przestrzeń z muralami, które upamiętniają ważne dla Gorzowa osoby - poniżej Christę Wolf, autorkę "Wzorców".
Fot. Bartłomiej Nowosielski
Cytat z „Wzorców”
(…) krwawnik, rzeżucha, dziurawiec, podróżnik, bylica, babka, pastuszka. Wszędzie to rośnie – stwierdził H. – Nie ma tu nic nadzwyczajnego. Ty jednak widziałaś i każdy musiał to widzieć, że w taki sposób w takim botanicznym zestawie może być porośnięty tylko rów przydrożny po tamtej, a raczej po tej – w każdym razie po wschodniej stronie Odry”. Ten fragment słynnej książki znalazł się na szczycie kamienicy przy alei 11 Listopada. Nad nim umieszczono owych osiem ziółek wraz z portretem Christy Wolf i notą o pisarce. Wszystkie napisy są po polsku i niemiecku.
- To właśnie te rośliny połączyły w sposób symboliczny świat Christy Wolf i współczesnych mieszkańców – mówił Paweł Kurtyka, szef stowarzyszenia Sztuka dla Miasta.
(źródło)
Fot: Daniel Adamski
Mural przedstawia Egometa Brahtza, landsberskiego społecznika, inicjatora m. in. powstania Parku Słowiańskiego. Namalowała go na domu przy ul. Zielonej gorzowska artystka Beata Stanek.
7. Druk 3D z konopi.
Zamiast ordynarnego termoplastiku można teraz drukować z konopi. Konopny filament - HempBio Plastic - oferuje coraz więcej firm. Właściwości są bardzo zbliżone do PLA, a i kolorek przyjemny :-)
9 sie 2018
Jeszcze zdążysz
Jeśli:
- prowadzisz firmę zainteresowaną tematyką społecznej odpowiedzialności biznesu
- posiadasz chęć stworzenia rozwiązań służących ochronie klimatu
- jesteś naukowcem/czynią lub specjalistą/ką z zakresu ochrony środowiska i zrównoważonego rozwoju
- pracujesz w mediach pragnących zapewnić promocję wydarzenia
- masz chęć wolontaryjnie wesprzeć działania organizacyjne
i chciał/a/byś wziąć udział w Climathonie 2018, to zgłaszaj się czym prędzej do projektu Kreatywnie dla klimatu.
W ramach projektu odbędzie się
🔔 Wykład pt. „Kreacje dla klimatu”, dotyczący ochrony środowiska, działań kreatywnych oraz budowy startupów. Podczas wykładu zostanie przedstawiona koncepcja Climathonu 2018.
🔔 2 szkolenia pt. „Creative Startup for climate”, które będą podzielone na 4 części: 1-sza część będzie dotyczyć technik budowy silnego i kreatywnego zespołu, 2-ga część omówi realia i wyzwania związane z działalnością startupów, 3-cia część pokaże szanse i zagrożenia związane z rozwojem przedsiębiorczości w kontekście zmian klimatu, a także związane z rozwojem koncepcji społecznej odpowiedzialności biznesu. Ostatnia część to tworzenie wstępnej koncepcji działania zespołu, skonfrontowanie pomysłów uczestników z wiedzą prelegentów i ukierunkowanie działań na potrzeby ochrony klimatu.
🔔 Pracę zdalną (e-learning), który składać się będzie z mentoringu on-line, webinaru oraz pracy własnej – każdy uczestnik otrzyma wiedzę niezbędną do tego, aby móc stworzyć projekt służący ochronie klimatu – czyli projekt, który będzie miał szansę na nagrodzenie podczas Climathonu!
⏳ Finał Climathonu 2018, który odbędzie się 26-27.10.2018 r., czas trwania: 24 godziny, miejsce: Kraków
2. Do 13 sierpnia trwa rekrutacja do czwartej edycji Kuźni Kampanierów – cyklu wyjątkowych szkoleń wzmacniających wiedzę i umiejętności przedstawicieli organizacji pozarządowych, liderów lokalnych i aktywistów.
Jeśli cechuje Cię kreatywność, wrażliwość na sprawy społeczne i lokalne, lubisz uczyć się nowych rzeczy, zwiększać swoje kompetencje oraz poszerzać sieć znajomych i współpracowników, to nasza oferta jest właśnie dla Ciebie!
Oferujemy Ci:
- Trzy etapowy cykl szkoleń weekendowych składających się z 48 godzin zajęć praktycznych oraz warsztatów, na których pozyskasz wiedzę i wsparcie dla Twoich działań lokalnych.
- 7 miesięcy wsparcia mentoringowo-coachingowego.
- Udział w Kongresie Kuźni Kampanierów podsumowującym kolejną edycję szkoleń.
- Publikacje związane ze skutecznym i merytorycznym prowadzeniem kampanii obywatelskich.
- prowadzisz firmę zainteresowaną tematyką społecznej odpowiedzialności biznesu
- posiadasz chęć stworzenia rozwiązań służących ochronie klimatu
- jesteś naukowcem/czynią lub specjalistą/ką z zakresu ochrony środowiska i zrównoważonego rozwoju
- pracujesz w mediach pragnących zapewnić promocję wydarzenia
- masz chęć wolontaryjnie wesprzeć działania organizacyjne
i chciał/a/byś wziąć udział w Climathonie 2018, to zgłaszaj się czym prędzej do projektu Kreatywnie dla klimatu.
W ramach projektu odbędzie się
🔔 Wykład pt. „Kreacje dla klimatu”, dotyczący ochrony środowiska, działań kreatywnych oraz budowy startupów. Podczas wykładu zostanie przedstawiona koncepcja Climathonu 2018.
🔔 2 szkolenia pt. „Creative Startup for climate”, które będą podzielone na 4 części: 1-sza część będzie dotyczyć technik budowy silnego i kreatywnego zespołu, 2-ga część omówi realia i wyzwania związane z działalnością startupów, 3-cia część pokaże szanse i zagrożenia związane z rozwojem przedsiębiorczości w kontekście zmian klimatu, a także związane z rozwojem koncepcji społecznej odpowiedzialności biznesu. Ostatnia część to tworzenie wstępnej koncepcji działania zespołu, skonfrontowanie pomysłów uczestników z wiedzą prelegentów i ukierunkowanie działań na potrzeby ochrony klimatu.
🔔 Pracę zdalną (e-learning), który składać się będzie z mentoringu on-line, webinaru oraz pracy własnej – każdy uczestnik otrzyma wiedzę niezbędną do tego, aby móc stworzyć projekt służący ochronie klimatu – czyli projekt, który będzie miał szansę na nagrodzenie podczas Climathonu!
⏳ Finał Climathonu 2018, który odbędzie się 26-27.10.2018 r., czas trwania: 24 godziny, miejsce: Kraków
2. Do 13 sierpnia trwa rekrutacja do czwartej edycji Kuźni Kampanierów – cyklu wyjątkowych szkoleń wzmacniających wiedzę i umiejętności przedstawicieli organizacji pozarządowych, liderów lokalnych i aktywistów.
Jeśli cechuje Cię kreatywność, wrażliwość na sprawy społeczne i lokalne, lubisz uczyć się nowych rzeczy, zwiększać swoje kompetencje oraz poszerzać sieć znajomych i współpracowników, to nasza oferta jest właśnie dla Ciebie!
Oferujemy Ci:
- Trzy etapowy cykl szkoleń weekendowych składających się z 48 godzin zajęć praktycznych oraz warsztatów, na których pozyskasz wiedzę i wsparcie dla Twoich działań lokalnych.
- 7 miesięcy wsparcia mentoringowo-coachingowego.
- Udział w Kongresie Kuźni Kampanierów podsumowującym kolejną edycję szkoleń.
- Publikacje związane ze skutecznym i merytorycznym prowadzeniem kampanii obywatelskich.
5 sie 2018
Wyzwania na sierpień
Wyzwania, czelendże, zadania - ich popularność nie mija, a wręcz przeciwnie. Czytelnicze, fitnesowe, rozwojowe, kreatywne, a także ekologiczne. Jednak z wyzwaniami mam tak, że zarazem mnie irytują i kuszą, ale bardziej to pierwsze :-)
Na poważnie brałam udział tylko w Tygodniu innym niż wszystkie i na więcej nie mam już raczej ochoty. Co rusz jednak jestem zapraszana do różnych wyzwań, a to #codziennie 5, #zabierz5zlasu, a to Mniej to więcej - 500 rzeczy mniej w miesiąc. Linkuję, bo może akurat ktoś z was lubi i chce się w ten sposób sprawdzić, a w grupie jest łatwiej o motywację, wiadomo.
Co możecie zyskać? Uważność, więcej pewności siebie, a także nowy nawyk:
Może więc miesiąc bez plastiku? Lipiec już za nami, ale nic nie stoi na przeszkodzi, żeby się trochę odplastikować także w sierpniu.
Ciekawą propozycją na wakacje jest Polska Nieodległa - coś dla miłośników mikrowypraw i wyzwań (zwanych to wyczynami) jednocześnie. Lista 100 wyczynów jest sympatyczna (np. policz bociany w Żywkowie, złóż kwiaty pod pomnikiem przyrody w twoim mieście, skrzyw się w Krzywym Lesie, wsiądź do pociągu byle jakiego) można też dodać własne propozycje.
No, i zawsze polecam Zostań wege na 30 dni, tego chyba nie trzeba tłumaczyć :-)
A wy bierzecie udział w takich zabawach? A jeśli tak, to z jakim skutkiem? Udaje się wam wytrwać czy zapal mija po kilku pierwszych dniach?
Na poważnie brałam udział tylko w Tygodniu innym niż wszystkie i na więcej nie mam już raczej ochoty. Co rusz jednak jestem zapraszana do różnych wyzwań, a to #codziennie 5, #zabierz5zlasu, a to Mniej to więcej - 500 rzeczy mniej w miesiąc. Linkuję, bo może akurat ktoś z was lubi i chce się w ten sposób sprawdzić, a w grupie jest łatwiej o motywację, wiadomo.
Co możecie zyskać? Uważność, więcej pewności siebie, a także nowy nawyk:
Może więc miesiąc bez plastiku? Lipiec już za nami, ale nic nie stoi na przeszkodzi, żeby się trochę odplastikować także w sierpniu.
Ciekawą propozycją na wakacje jest Polska Nieodległa - coś dla miłośników mikrowypraw i wyzwań (zwanych to wyczynami) jednocześnie. Lista 100 wyczynów jest sympatyczna (np. policz bociany w Żywkowie, złóż kwiaty pod pomnikiem przyrody w twoim mieście, skrzyw się w Krzywym Lesie, wsiądź do pociągu byle jakiego) można też dodać własne propozycje.
No, i zawsze polecam Zostań wege na 30 dni, tego chyba nie trzeba tłumaczyć :-)
A wy bierzecie udział w takich zabawach? A jeśli tak, to z jakim skutkiem? Udaje się wam wytrwać czy zapal mija po kilku pierwszych dniach?
1 sie 2018
Dźwięki klangoru, dżwięki domu
klangor - rzeczownik, rodzaj męskorzeczowy
- (1.1) ornit. głośny, jednostajny wielokrotnie powtarzany dźwięk wydawany przez lecące ptactwo
- Ostatni miesiąc upłynął mi głównie dźwiękowo - najpierw warsztaty śpiewu tradycyjnego z Barbarą Wilińską w Strużynach (polecam bardzo, dzikie miejsca niedaleko Gorzowa Wlk., co roku dzieje się tam wiele za sprawą Towarzystwa Kultury Czynnej). A to oznaczało ponad tydzień spędzony na śpiewaniu, słuchaniu i graniu na instrumentach nieoczywistych (typu kankles, kalimba czy lira korbowa). Był też klangor żurawi.
- Potem był Wolimierz z dźwiękami, od których drgała ziemia pod namiotem. A teraz znów są dźwięki miasta, zaćmienia Księżyca, Odry.
- A propos tej ostatniej, to jest człowiek, który nagrywa rzeki i robi z tego muzykę. Albo i film (Wodra):
- Przeczytajcie też wywiad z owym człowiekiem, czyli Michałem Zygmuntem o dźwięku domu. "Mam taką prywatną teorię, że dźwięk w domu może być przyczyną rozwodu. Jeśli pomieszczenie źle brzmi, to trzeba w nim wkładać więcej wysiłku w komunikację, w rozmowę. Musisz mówić głośniej albo wszystko brzmi dziesięć razy bardziej."