14 wrz 2015

Ekopapier - greenwashing na przykładach cz.5

Czasem każdy potrzebuje coś wydrukować, a drukarki stały się wręcz sprzętem domowym. Ale co z papierem? Nietrudno zdobyć ekologiczny papier do drukarki w ryzach. Ekologiczny, bo z makulatury, lub przynajmniej z certyfikatem FSC (co oznacza, że firma papiernicza prowadzi politykę zrównoważonego rozwoju i za wycięte przez siebie drzewa, sadzi gdzieś nowe). I często jest tylko nieznacznie droższy, więc nie ma przebacz :-P

Inna sprawa, że papier biurowy z makulatury musi być importowany, ponieważ w Polsce się go nie produkuje... (opracowanie Analiza rynkowa dostępności papieru pochodzącego z recyklingu w Polsce, strona 9). Czyli dodatkowo emisja CO2 związanego z transportem takiego papieru, ot dylematy ekologa...



Gorzej, jeśli człowiek chce wydrukować plakaty, ulotki, wizytówki, foldery i inne okolicznościowe publikacje. Znaleźć drukarnię, która ma w ofercie druk na papierze z recyklingu nie jest tak łatwo. W dodatku taki papier bywa nawet 2x droższy od "normalnego", który jak się okazuje - wcale nie jest normalny. Tzn. bardzo niewiele jest w nim celulozy z drzew, za to więcej dodatków - kleju, kredy, wypełniaczy...
Jakiś czas temu potrzebowałam wydrukować broszurę w ilości 1000 sztuk. Ile się naszukałam firmy, gdzie zrobią to na papierze z recyklingu, to moje. Teraz, po kilku latach, odpuściłabym druk, pozostając jedynie przy wersji elektronicznej...BTW - gdyby ktoś potrzebował wersji papierowej Ekobobasa, to jeszcze gdzieś mam, mogę wysłać (najlepiej hurtem) :-)

*** Przerwa na dygresję odnośnie papieru bezdrzewnego - kolejnej formy greenwashingu (nazwa wprowadza w błąd).

Swego czasu wydawnictwo BioBooks wydawało książki na papierze bezdrzewnym. Nazwa sugeruje ekologiczność i że do produkcji takiego papieru nie trzeba wycinać drzew. Niestety, "pojęcie papier bezdrzewny jest niezbyt fortunnym zwyczajowym określeniem papieru wytwarzanego wyłącznie z masy celulozowej, otrzymywanej w procesie roztwarzania drewna z użyciem chemikaliów. Na pewno nie jest to papier wytwarzany z makulatury. -  przyznaje Zbigniew Firnalski – Dyrektor Biura Stowarzyszenia Papierników Polskich (Zielone Brygady). Poza tym że papier bezdrzewny w istocie jest drzewny, to jeszcze jego produkcja wymaga dużo więcej wody i energii (oraz drzew) niż produkcja zwykłego papieru. A zatem - bzdura.
Ze strony wydawnictwa BioBooks nie doczekałam się odpowiedzi, dlaczego zdecydowali się na taki właśnie papier. Zakładam, że nie było to wynikiem złej woli, a raczej niewiedzy. W każdym razie Was przed papierem bezdrzewnym przestrzegam [a teraz każcie ostatnie trzy słowa wypowiedzieć cudzoziemcowi, który uczy się polskiego :-)]. Koniec dygresji.


Pora na greenwashing w czystej postaci: strona www.internationalpaper.com, a na niej takie kwiatki:
"Dzięki produkcji papieru rośnie więcej drzew.(...) Zapotrzebowanie na papier przyczynia się więc do rozwoju lasów. Na tym właśnie polega urok surowca odnawialnego."
Tak się jednak składa, że priorytetowe działanie z zasady 3R, to reduce, czyli ograniczaj. Dopiero na kolejnych miejscach mamy reuse (używaj ponownie) i na końcu recykling (przetwarzaj). Natomiast wspomniana strona zachęca do korzystania z papieru do woli, dzięki czemu poprawimy swoją wydajność i kreatywność. "Ograniczenie zużycia papieru to złudna oszczędność." - hmm.
Cała publikacja sprytnie operuje faktami, akcentując że w Europie sadzi się więcej drzew niż się wycina, a pomijając całkowicie informacje dotyczące chemicznych zanieczyszczeń pochodzących z zakładów papierniczych, czy zużycia wody podczas produkcji. Bagatelizuje się emisję CO2 spowodowaną produkcją papieru, powołując się na fakt, że wszystko ma swój slad węglowy, nawet kotlet i nie dajmy się wcisnąć w matrix poczucia winy z tego powodu.
Aby czytelnik nie popadł w karboreksję i nie zaczął przypadkiem myśleć o redukcji zużycia papieru może usprawiedliwić się cytatem: "Sektory leśny, papierniczy i opakowaniowy to jedne z najbardziej ekologicznych gałęzi przemysłu, jakie istnieją."
Ech, gałęzie opadają, a producenci papieru zacierają ręce...

(Marnując papier, zabijasz nie tylko drzewa.)

A tymczasem zużycie papieru w Europie wciąż rośnie. Osiemdziesiąt milionów ton rocznie... Osiemdziesiąt. Milionów. Ton. Aż trudno sobie wyobrazić taką ilość.
I choć wskaźnik recyklingu jest dosyć wysoki (71% w 2012 roku), to wiele ton papieru (jakieś 30% ogólnej produkcji) w ogóle nie nadaje się na makulaturę. Jest to tzw. papier tissue/higieniczny, czyli chusteczki higieniczne, papierowe ręczniki i nasz dobry przyjaciel - papier toaletowy...
Ale to już temat na oddzielny post :-)



Moje inne posty na temat greenwashingu: tutaj

Brak komentarzy: