28 mar 2014

Zdecydowanie must have

Najpierw zagadka - co to jest?






Wierni czytelnicy Ekomanii może pamiętają wizytę u Wojtka Sówki, tego od największego bębna świata?

Te tank drumy na zdjęciu powyżej zrobiła jego żona Natalia. I teraz sprzedaje je, żeby zdobyć kasę na swoje leczenie, no takie życie.
Normalnie taki instrument - który daję słowo jest równie magiczny jak hangdrum czy karimba -  kosztuje 400zł, teraz w cenie promocyjnej - 300zł.
Dźwięk jest kosmiczny, na pewno pozytywnie doenergetyzuje każdy piknik czy domówkę. Bo najfajniejsze w tego typu bębnach jest to, że w zasadzie nie trzeba umieć grać - dźwięki są wzajemnie dostrojone tak, że nie tworzą wzajemnych dysonansów. Dlatego mają też działanie terapeutyczne (a na pewno relaksacyjne).

Posłuchajcież:


Więcej informacji: www.tankdrum.pl
Gdyby ktoś chciał kupić: akssak[małpa]gmail.com

25 mar 2014

Kosmetyki - greenwashing na przykładach cz.3

Bardzo dobre wprowadzenie do analizy greenwashingu w produktach kosmetycznych znajdziecie u Ekorodziców.



A zatem zwracajcie uwagę na opakowanie, skład i certyfikaty, a nie na dajcie się zwieść słówkom bio, EKO, naturalny w opisie, sfotoszopowanym obrazkom, czy wizerunkowi króliczka, który ma sugerować, że kosmetyk nie był testowany na zwierzętach.
1. Tak się składa, że od roku w Polsce (jak i w całej Unii Europejskiej) obowiązuje zakaz testowania kosmetyków, więc umieszczanie rysunku królika na opakowaniach kremów czy szamponów jest zbędne.
Wciąż jednak w sprzedaży są kosmetyki firm, które w jakiś sposób wspierają testy na zwierzętach, np. przez sprowadzanie surowców z Chin lub umieszczanie tam swoich laboratoriów (a w Chinach testowanie na zwierzętach jest obligatoryjne). Dlatego warto sprawdzić wiarygodność danej marki na jednej z list prowadzonych przez obrońców praw zwierząt. Aktualizowana lista firm kosmetycznych, jeśli chodzi o ich podejście do testowania znajduje się m.in. na No test.pl


2. Certyfikaty
Teoretycznie obecność certyfikatu gwarantuje nam ekologiczność składników. Ale... Sporo jest tych certyfikatów, więc nie do końca wiadomo, którym się kierować. Poza tym "nie wszystkie firmy stosujące certyfikowane składniki występują o certyfikat, ponieważ jest on kosztowny. Po drugie, certyfikowani producenci czasem nieuczciwie manipulują informacją o przyznanym im certyfikacie: – Choć dotyczy on konkretnego produktu albo składnika, niektóre firmy między wierszami starają się np. wmówić klientkom, że wszystkie ich produkty posiadają taki certyfikat – mówi Lidia Lewandowska."
(stąd)
Konkretnym przykładem ściemniania w kwestii certyfikatów jest konsumenckie śledztwo przeprowadzone przez autorkę Agulkowego Pola. Zadała kilka pytań przedstawicielowi marki Love Me Green i nie zadowoliła się gładko brzmiącymi odpowiedziami. Warto poczytać.


3. Skład
Dla mnie najważniejsze jest, aby produkty były wolne od okrucieństwa, dlatego sprawdzam skład pod kątem obecności składników zwierzęcych i nieetycznych składników roślinnych. Trzeba uważać zwłaszcza przy mydłach w kostce (np. Biały Jeleń nie jest wegański, ale Biały Wielbłąd jest). Jeśli chodzi np. o popularne ostatnio szare mydła, to Ministerstwo Dobrego Mydła powiada: 
"Otóż te "szare mydełka" które wcale szare nie są (szarym mydłem nazywamy mydła potasowe które mają postać żelu a nie kostki) a poszukiwane są za to przez wszystkich alergików oraz nazywane są hipoalergicznymi i uznawane za bardzo eko- wcale takie miłe nie są. Składają się głownie z mieszanki łoju zwierzęcego i oleju kokosowego. Zarówno jeden jak i drugi tłuszcz użyty w mydle daje kostkę twardą i dobrze pieniącą się. Ale też jeden i drugi użyty w zbyt dużej ilości wysusza i podrażnia skórę. Do tego trochę soli i ciekawostka- EDTA czyli (1-hydroksyetylideno)bisfosfonian tetrasodu- substancja dozwolona do stosowania w ograniczonym stężeniu. Trucizna po prostu. W mydle może być jej nie więcej niż 0,2% ale nikt nie bada konsekwencji kumulacji, kiedy dozujemy ją sobie z kilku różnych produktów na raz. Nie jesteśmy fankami czarnego PR-u, nigdy nie myślałyśmy też o przygotowywaniu mydeł w ten deseń. Nie pozwoliłybyśmy się też nimi myć nikomu o wrażliwej skórze. Na wrażliwą skórę przygotowuje się mieszankę różnych naturalnych olejów roślinnych których kompozycja (jeśli jest dobrze policzona) daje przyjemne, ładnie pieniące się i naprawdę delikatne mydełko. A EDTA sucks!"
Z kolei Greenpeace ostatnio nagłośniło sprawę stosowania oleju palmowego w kosmetykach Procter&Gamble (m.in. szampony Head&Shoulders). Olej palmowy sam w sobie jest składnikiem roślinnym, ale wielu wegan go unika, bo jego pozyskiwanie wiąże się ze śmiercią i okaleczeniem zwierząt żyjących na terenach karczowanych pod uprawę palm. Jak słusznie pisze Publiczna Pralnia Brudów olej palmowy to popularny składnik także w kosmetykach (i żywności) innych firm, nie tylko P&G, więc najlepiej w ogóle go unikać albo szukać informacji, że został pozyskany etycznie.



Najlepiej więc kupować kosmetyki sprawdzonych marek z najprostszym roślinnym składem. Można też zrobić je samemu - receptur i blogów opisujących poszczególne kroki jest wiele.

 I co ważne: "Przypadki greenwashingu można zgłaszać do Rady Reklamy przy pomocy prostego formularza. Wystarczy wejść na stronę http://www.radareklamy.org/formularz-zgloszeniowy-online.htm

c.d.n. :-)

23 mar 2014

7 wcieleń biustonosza

Bra-doniczka:




Bra-nsoleta:

 Biustonosz ratunkowy


Saszetka by Marta Krętkowska:


I jeszcze jedna torebunia:

Brall - czyli piłeczka ze stanikowych miseczek :-)

Oraz opaska relaksacyjna na oczy:

20 mar 2014

Powietrze pachnie jak malinowa mamba albo jaro je tady

Ponoć mamy też dzisiaj Dzień Szczęścia, jutro - wiadomo - pierwszy dzień wiosny, a pojutrze Światowy Dzień Wody, czyli dla każdego coś miłego.

Z tej okazji - ode mnie dla was - garść złotych myśli, motywatorów oraz evergreen rezonujący z kalendarzem.

Powietrze pachnie jak malinowa mamba...





15 mar 2014

Konsumencie - masz prawo nic nie kupić!

A wszystko co kupisz, może zostać użyte przeciwko tobie...

15 marca - Światowy Dzień (Praw) Konsumenta.


 Tak, konsumencie, masz prawo. Oprócz czterech podstawowych
  • do informacji,
  • do wyboru,
  • do bezpieczeństwa,
  • do reprezentacji,
masz też prawo powybrzydzać, zwrócić kota w worku, nawet do bojkotu masz prawo.
(Przy okazji - bojkot konsumencki niejedno ma imię, za szczególnie kuriozalny uważam ten :-) Na stronę natrafiłam przypadkiem, poszukując stosownych obrazków do dzisiejszego wpisu. Miałam nadzieję, że to żart jakiś, no ale witamy w Polsce... )



Wracając do tematu - gorzej z egzekwowaniem praw konsumenta, ale od czego są odpowiednie organy. Warto się zapoznać ze stroną UOKiK-u - bardzo pouczająca lektura. Na przykład zestaw poradników, które dobrze jest przeczytać, zwłaszcza przed podpisaniem jakiejś wiążącej umowy. Przydać się też może zakładka Edukacja, a w niej poradniki dla seniorów, opisy kampanii konsumenckich i inne historie.
Istotny wydaje się też rejestr produktów niebezpiecznych (sporo zabawek!) - szkoda, że tak ukryty w różnych zakładkach i niezbyt przyjazny w przeglądaniu, ale jest. No, i szkoda, że oprócz mikrofotek i nic nie mówiących numerków nie podano np. nazwy producenta poszczególnych produktów umieszczonych w rejestrze...Ale jest. Cieszmy się i radujmy. Nie kupujmy.

 Jak uczyć dzieci świadomej konsumpcji? Skorzystajcie ze scenariusza zajęć dla gimnazjalistów zamieszczonego na ZielonejLekcji.pl. To dobrze opracowana podstawa, z której i dorośli mogliby skorzystać (za moich czasów takich tematów w szkole się nie poruszało...). Tutaj też kilka pomysłów edukacyjnych.

No, i obowiązkowa lektura wszystkich świadomych konsumentów - Kupuj odpowiedzialnie vel ekonsument.pl.

9 mar 2014

Zielona ściana

Przymierzamy się w opolskiej grupie pod wezwaniem św. Cohabitatu do stworzenia zielonej ściany, która będzie zdobiła KrakOFFską 36.

Pionowe ogródki z upcyklingu:
Te paletowe pochodzą stąd.
I instrukcja (post bez instrukcji jest nieważny).

A to mobilna konstrukcja wertykalna opracowana przez  Northern Roots - ogrodników spod bieguna.


Poniżej projekty dla zaawansowanych:
Zielona ściana będąca żywą interpretacją obrazu „Pole pszenicy z cyprysami” autorstwa Vincenta van Gogha



oraz Pierwsza w Polsce zewnętrzna zielona ściana


4 mar 2014

Polska sztuka ulicy

O tym białostockim muralu Natalii Rak było już głośno rok temu. Jest piękny i już.



Sowy z Pińczowa też dają radę :)


Słonie nigdy nie zapomną, mural, Szczecin. Praca inspirowana ogólnoświatową kampanią Elephants Never Forget. [via: Made in pain]


Monumental Art (Gdańsk)



1 mar 2014

Kidy - no kidding

Miała być i jest. Relacjo-recenzja konstrukcyjnych kartonowych klocków by Kidy.

Na początku była paka. Przytargane przez kuriera sporej wielkości pudło, dosyć ciężkie sygnalizowało, że format klocków wymaga sporej przestrzeni. Większej niż ta, którą oferuje nam Pokój Dziewczyn. Ze składaniem domku poczekałyśmy więc sprytnie, aż chłopaki pojadą na narty i wykorzystałyśmy ich pokój jako plac budowy.

No, i od razu zachwyt - klocki są przemyślane i łatwe w budowaniu. Tu mam porównanie z Hockami Klockami, które też miałam okazję przetestować i w których miałam problemy z łączeniem ze sobą poszczególnych części. Na szczęście przy Kidy ten problem rozwiązują rzepy - genialne posunięcie. Każda część ma naklejonych 8 rzepów (z gładką stroną), a w torebce dołączonej do zestawu znajduje się kilkadziesiąt kolorowych rzepów ze stroną szorstką. Są mocne i dają radę - konstrukcja się nie rozwala.

Budować najlepiej w dwie osoby - jedna przytrzymuje już zbudowane części, druga podaje/nakleja rzepy. Lub odwrotnie :-) Przy odrobinie samozaparcia może nawet udałoby się postawić fundamenty samodzielnie, ale myślę, że chwilami brakowałoby mi trzeciej i czwartej ręki.
Po 10 minutach w Pokoju Chłopaków stanął taki oto domek i wtedy Córka zachwycona stwierdziła, że będzie w nim spać. Przeniosła tam kołdrę i poduszki, do noclegu jednak nie doszło, bo Chłopaki wrócili z nart (śnieg był tylko sztuczny, warunki okropne). Wtedy w ciągu 10 minut całą konstrukcję spakowaliśmy radośnie do pudła, gdzie będzie czekać do następnej okazji :-)

Ta pakowalność klocków Kidy jest ich kolejną zaletą, do tego estetyczny wygląd (brawo za pomysł z kolorowymi rzepami!), możliwość ozdobienia po swojemu, solidność (żaden się nie rozwalił, nie naderwał, nie pogiął - porządny gruby karton) i możliwość kombinowania ze sobą klocków od najprostszego sześcianu do wieży z dachem.

A tak wygląda zabawa klockami Kidy na filmiku promocyjnym:



Polecam z czystym sumieniem małym i większym architektom :-)

I jeszcze słówko o konkursie na fanpejdżu Mamowa - można tam wygrać zestaw kartonowych lalek lub domków by Kidy. Nie trzeba nic udostępniać, wystarczy polubić :-) Do 10 marca 2014.