26 lip 2016

Library of things - wypożyczalnia przedmiotów

Ostatnio, po wielu latach przerwy, częściej korzystam z biblioteki. Nie wiem, jak u was, ale w Opolu dużo zmian na lepsze - dużo nowości, swobodny dostęp do regałów, możliwość elektronicznego wyszukiwania i rezerwacji on-line, a oprócz książek można wypożyczyć także filmy, muzykę, audiobooki czy gry planszowe. Kocham biblioteki.
Tymczasem na świecie powstają Libraries of Things. Pomysłodawcy wyszli z założenia, że wiele rzeczy potrzebujemy sporadycznie - raz lub kilka razy do roku. A po co kupować, skoro można wypożyczyć? Takie hasło przyświeca np. wypożyczalni londyńskiej. Można tam za niewielką kaucją wypożyczyć np. narzędzia albo sprzęt sportowy. Biblioteka organizuje także warsztaty DIY i gotowania, pomagające oswoić nowe sprzęty i umiejętności, przy okazji tworząc i integrując społeczność użytkowników.

(fotka z fp Library of Things)

Sama kiedyś założyłam i prowadziłam wypożyczalnię zabawek, na wzór zagranicznych Toy Libraries, co wydawało mi się super pomysłem. Każdy rodzic wie, w jakim tempie przybywa zabawek w domu i jak szybko dzieci przestają się nimi bawić, kiedy mają je ciągle na widoku. Mamoteka działała przez 2 lata jako miejsce spotkań z okazją wypożyczenia prostych układanek, gier, instrumentów muzycznych czy nadmuchiwanych zabawek do skakania. W ofercie były także książeczki dla dzieci oraz książki dla rodziców - o tematyce związanej z macierzyństwem, rozwojem osobistym, czy wychowaniem dziecka. Niestety, wraz z utratą miejsca i finansowania dyżurów, Mamoteka straciła rację bytu. A szkoda. Jeśli jednak chcecie taką założyć u siebie, to poniżej znajdziecie kilka wskazówek (zapraszam także na priv :-) ):



I chociaż mam wrażenie, że kiedyś ogólnie było więcej wypożyczalni, zwłaszcza tych z filmami na kasetach wideo, a potem płytach CD/DVD, to jednak zwyczaj wypożyczania nie odszedł jeszcze do lamusa.

(mural we Wro - Anna Szejdewik)

 Ku mojemu zdziwieniu nadal działają wypożyczalnie sprzętu sportowego (moi rodzice w czasach PRL-u wypożyczali namiot, kiedy raz w roku jechaliśmy na wczasy). Istnieje dobrze prosperująca sieć miejskich wypożyczalni rowerowych. Zdarzają się także wypożyczalnie strojów karnawałowych, sukien ślubnych, samochodów oraz  sprzętu budowlanego, gastronomicznego, ogrodniczego lub rehabilitacyjnego. W internetach widziałam nawet wypożyczalnie torebek oraz... kwiatów/roślin :-) Już nie mówiąc o wakacyjnej wypożyczalni babć!


Fajnie by było mieć w sąsiedztwie Library of Things, z przedmiotami mniejszego kalibru - szlifierką, maszyną do szycia, fotelikiem samochodowym, drylownica, czy projektorem. W innej brytyjskiej rzeczotece SHARE można także naprawiać rzeczy podczas cotygodniowych sesji reperowania - cudowne połączenie. A gdyby gdzieś w pobliżu jeszcze postawić Givebox i freefoodową lodówkę albo regał, czyli jadłodzielnię to już w ogóle spędzałabym tam pół dnia :-)

Ale ale, jest jeszcze inna opcja - zamiast zakładać fizyczne miejsce, które będzie służyć jako wypożyczalnia - można użyć technologii, a konkretnie aplikacji Peerby. Wygląda prosto - kiedy potrzebujesz czegoś, sprawdzasz, czy ktoś w twoim sąsiedztwie ma daną rzecz do pożyczenia. Nie mam pojęcia, czy Polska wie o tej aplikacji (no, teraz już wiecie, prawda?), ale jak już się dorobię tego smartfona, to na pewno zainstaluję, żeby sprawdzić.

Brak komentarzy: