25 lis 2014

mniej więcej

Dawno już tak nie czekałam na żadną książkę. Ta jest dla mnie szczególna, nie tylko dlatego, że pojawiam się na stronie 289 jako specjalistka od trudnych pytań :-), ale dlatego że obserwowałam, jak powstaje - od momentu zapowiedzi na forum, przez notki na blogu, do chwili, kiedy 2 tygodnie temu listonoszka w końcu przyniosła "mniej".


Pamiętam wpis Marty na forum chustowym, w którym rekrutowała uczestników projektu. Minimalistycznego eksperymentu, któremu kibicowałam tak, jak kibicuję sobie na co dzień :-)
Do mini-projektu zgłosiło się kilkanaście osób, a drugie tyle sympatyzowało, wspierało, dyskutowało i wtrącało się na forum. O tym, czy da się kupować mniej. A może nawet w ogóle żyć bez pieniędzy. Wymieniając się, robiąc samemu, naprawiając, przerabiając, przyjmując, uprawiając, hodując, szukając zamienników, balansując pomiędzy cienką granicą biedowania a świadomym ograniczeniem potrzeb. Lub inaczej ujmując -  pomiędzy minimalizmem z wyboru a minimalizmem z konieczności.



Kiedy Marta zakładała na forum mini-wątek nikt jeszcze nie wiedział, że powstanie z tego książka. Pierwotnym celem był artykuł. Cieszę się, że na nim się nie skończyło. Podziwiam zaangażowanie wszystkich uczestników i otwarcie na to szczególne przedsięwzięcie. Założenia były proste - zainteresowani starali się przez kilka miesięcy (niektórzy przez rok) ograniczyć swoje nawyki zakupowe, ograniczając się tylko do niezbędnych wydatków (przy czym każdy sam określał, co w jego przypadku jest niezbędne). Tylko tyle i aż tyle. Wystarczająco, żeby poddać ocenie swoje konsumenckie przyzwyczajenia, poobracać w myślach każdą złotówkę, każdą potrzebę/zachciankę. Wystarczająco, żeby odkryć nieskończone możliwości bezgotówkowych operacji umożliwiających wikt i opierunek. Wystarczająco, żeby poczuć frajdę kryjącą się w "za darmo" i zmęczenie towarzyszące nowym sposobom ogarniania codzienności. Miastożerstwo, wymiana domów, swapy odzieżowe, kooperatywy, balkonowe ogrodnictwo, biblioteki, śmietnikowe łupy, demaskowanie marketingowych sztuczek, rezygnacja z samochodu na rzecz roweru lub transportu zbiorowego, Wymiennik, pieczenie chleba, robienie przetworów, wspinanie się na szczyty domowej kreatywności. Dylematy egzystencjalne, społeczne, towarzyskie.



Chwała Marcie, że wniknęła pod podszewkę (anty)konsumenckich wyborów, nie ograniczając się do analizy statystyk, rachunków, list zakupowych, czy opisów odgruzowywania przestrzeni, dominujących zazwyczaj na blogach minimalistycznych. Że zgłębiła temat wielowymiarowo, zarówno od strony ekonomicznej, socjologicznej, filozoficznej. Że pisze o crowdfundingu, rolnictwie wspieranym przez społeczeństwo, odpowiedzialnej konsumpcji, ekonomii współdzielenia się nie jako teoretyk, ale jako praktyk. Że wychodzi poza polskie podwórko. I że zadaje pytania. Chwała uczestnikom, że udostępnili kawałki swojej prywatności, z których wyłania się naprawdę interesujący i uważny "intymny portret zakupowy Polaków" (jak głosi podtytuł "mniej"). Taki, który chce się czytać.
Lubię styl Marty - uważny, życzliwy, dociekliwy, wielowątkowy, trafiający w sedno. Must read dla wszystkich miotających się między mniej a więcej.



Uwaga - skutkiem ubocznym lektury jest chęć zmiany życia :-)


Więcej: mniej

Brak komentarzy: