...jeśli jest wszystko w porządku, śpiewał kiedyś Jacek Kleyff z Orkiestrą Na Zdrowie. Bardzo lubię całą płytę, a ta piosenka szczególnie dobrze komponuje się z zaduszkowym klimatem.
Takie przypomnienie, że śmierć sama w sobie nie jest ani dobra, ani zła, po prostu jest częścią wielkiego kręgu życia (jak z kolei powiedziałby Król Lew) :-)
"Według dr Roberta Lanza, uznanego przez New York Times’a za trzeciego najważniejszego żyjącego naukowca, życie nie kończy się, gdy ciało
umiera i praktycznie może trwać wiecznie. Według jego teorii biocentryzmu to świadomość jest podstawą wszechświata. Tworzą ona
materialny wszechświat a nie odwrotnie. Lanza wskazuje na to, że prawa natury i stałe kosmologiczne wydają się być dostrojone do tego, aby
istniało życie. Jego zdaniem wynika z tego, że inteligencja istniała przed materią." (stąd)
Współcześnie raczej o tym zapominamy i w ogóle staramy się wypchnąć śmierć z naszego życia. Niedawno Koko na fejsie przypomniała dobry dokument M. Szumowskiej o oswajaniu śmierci na mazurskich wioskach:
W miastach o śmierci się nie mówi, nie pisze, nie dyskutuje. Nie pielęgnuje się rytuałów przejścia (chyba że stypę uznamy za rytuał), osoby w żałobie traktuje się jak trędowate, tak jakby udawanie, że śmierć nie istnieje sprawiało, że będziemy żyli wiecznie. No więc, nie będziemy. Chyba że...
Jakiś czas w ekomediach głośno było o bio urnach, czyli takich biodegradowalnych urnach z nasionkiem. Sadząc prochy bliskiej osoby i pielęgnując takie miejsce, możemy mieć nadzieję, że kiedyś na tym miejscu wyrośnie drzewo. Baardzo do mnie przemawia taka idea - las zamiast cmentarza, ach. Niestety prawnie w Polsce taka opcja nie jest możliwa, problematyczne jest nawet rozsypanie prochów w dowolnie wybranym miejscu.Natomiast w Czechach można kupić bio urnę za 1400koron (czyli jakieś 220zł), także w wersji na prochy ukochanego zwierzaka. Kolejny argument za emigracją do kraju Krecika :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz