14 maj 2016

Miejskie Chwastożerstwo

Zrobiłam ja sobie wczoraj wycieczkę do Wrocławia, gdzie oprócz festiwalu poezji, zaczął się właśnie międzynarodowy projekt Eco Expanded City.
Jednym z wydarzeń inaugurujących był warsztat Miejskie chwastożerstwo z Anną Rumińską i Lynn Cazabon.
Anię poznałam kilka lat temu dzięki Ulicy Ekologicznej i miałam przyjemność organizować jej chwastożerczy warsztat w Opolu. Ania jest jedną z tych cudownie hiperaktywnych osób, które animują, uczą(się) i odkrywają niezauważane dotąd aspekty kultury, przestrzeni i w ogóle. To ona jest autorką neologizmu, który wszedł na stale do mojego słownika, czyli wucerolki. Otworzyła mi też oczy na szczegóły architektoniczne związane z obsiadywaniem miasta (czyli cityingiem, cz. 2 i 3,bądź murkingiem):


Od kilku lat natomiast działa jako edukatorka chwastowa (chwaściana?) i slowfoodowa, odkrywając przed uczestnikami warsztatów aspekty kulturowe i kulinarne (czyli kuli-kulturę, kolejny neologizm Ani) związane z dzikimi roślinami jadalnymi lub też inaczej z wolnymi warzywami nieuprawnymi :-) Niniejszym polecam poczytać Chwastożerców.


Współprowadzącą warsztat była również sympatyczna i skromna Lynn Cazabon, która od kilku lat fotografuje chwasty i wielkoformatowo wprowadza je w miejską przestrzeń. Obecnie jej prace można podziwiać we Wrocławiu, m.in. na ul. Szewskiej lub w Hali Targowej (albo w tramwajach).

Uncultivated, Lynn Cazabon

Bardzo podobało mi się miejsce, w którym odbyły się warsztaty, czyli zaciszny ogród na tyłach willo-galerii Wykwit (polecam zejść do podziemi na wystawę Miłosza Flisa pt. "Ciężka praca"!).
Po wstępie teoretycznym, nastąpiła degustacja chwastów z zasłoniętymi oczami. Spróbowaliśmy podagrycznik, bylicę, kurdybanek, czosnaczek, tasznik, jasnotę purpurowa, krwawnik, gwiazdnicę, mniszek, koniczynę, niecierpek pospolity i przytulię czepną. Najbardziej smakował mi czosnaczek i niecierpek. 


Poźniej wspólnie gotowaliśmy. Byłam w grupie podpłomykowej :-) Pozostałe grupy obstawiały zupę, gąszcze (czyli chwastowe przeciery) i sałatkę. Naprawdę żałuję, że skosztowałam wszystkiego w pośpiechu i nie zostałam dłużej, żeby spokojnie nacieszyć się biesiadą, ale musiałam uciekać na autobus. 


(zdjęcia zabrałam z profilu Chwastożercy)

3 godziny na takie warsztaty to zdecydowanie za mało i chętnie wzięłabym udział w powtórce. 
Tymczasem zachęcam do odwiedzin miasta na W, bo cały projekt Eco Expanded City potrwa do końca roku i jeszcze wiele atrakcji przed nami. Wśród nich m.in. instalacja Megafony w Parku Wschodnim, spacery ornitologiczne czy warsztaty rodzinne z Pracownią k.



Brak komentarzy: