18 mar 2013

Ekopapki mi się zachciało

Seriale a ekologia, czy to by się dało połączyć? I nie myślę tu o celebryckiej ekopapce, którą z zapałem serwują m.in. EkoMiko, czy e!stilo. Po prostu fajnie byłoby się zresetować czasem przy niegłupim serialu, w którym ochrona przyrody, minimalizm i kwestie środowiskowe nie byłyby traktowane po macoszemu, ale wysunięte na pierwszy plan.
Taki np. Spisek żarówkowy albo Globalna ściema rozpisane na odcinki z fajną obsadą i wątkami pobocznymi :-) Albo Zielona piękność, ach...


Podczas weekendu w poszukiwaniu serialu z wątkiem eko natrafiłam na  Revolution. Zaintrygowało mnie pierwsze zdanie z opisu: "Nieznane zjawisko wyłączyło technologie zależne od energii elektrycznej na świecie, przestały działać komputery, sprzęt elektroniczny a nawet silniki samochodowe." Jak wygląda świat bez elektryczności? Jak w nim żyją ludzie? Megaciekawy początek Opowieści - budzisz się i nagle wszystkie tradycyjnie zasilane urządzenia przestają działać, trzeba szukać alternatyw, budować od nowa - ile to daje możliwości do pokazania idei samowystarczalności energetycznej, kooperatyw, ekowiosek, fablabów, earthshipów, permakultury, naukowców tworzących baterie na mocz i ślinę, projektantów, wizjonerów i zwykłych freaków :-)
Niestety po obejrzeniu kilku odcinków stwierdzam, że serial jak serial - trup ściele się gęsto + więzy krwi nade wszystko, ucieczki, pogonie itp. Fabuła z ekologią nie ma żadnego związku, o odnawialnych źródłach energii scenarzyści nie pomyśleli, postapokaliptyczna wizja świata zbliża się bardziej ku Drodze Cormaka McCarthy'ego niż ku Zielonej Piękności, nie polecam (choć nie tylko z powodu braku ekoprzekazu).
No, ale nie ustaję w poszukiwaniach i jeśli ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, to dajcie znać koniecznie.
Przy okazji - pozytywnie mnie zaskoczyły bestsellery "Gringo wśród dzikich plemion" i "Rio Anakonda". Do pana WC jako osoby nie pałam uczuciem sympatii, wręcz przeciwnie, ale jako autor książek podróżniczych  się sprawdza. Wątek ekologiczny w postaci wzmianek na temat Pachamamy i zaśmiecania dżungli jest nienachalnie obecny, a ciekawy. Jeśli jestem ostatnią osobą, która te książki przeczytała dopiero teraz i nagle odkryła Amerykę, to wybaczcie :-)


1 komentarz:

Anna Wołkowa ze Zbożowa pisze...

Dziko zazdroszczę wszystkim, którzy są jeszcze przed lekturą "Rio Anaconda". Niebywała rzecz :)