18 maj 2015

Żywa Biblioteka, czyli nie oceniaj książki po okładce

Jakoś w tym roku wyjątkowo często spotykam się z tematem dyskryminacji i tzw. mowy nienawiści.
Zaczęło się już w lutym od akcji HejtSTOP i zamalowywania hejtów w Opolu (jeszcze się będzie działo!).
W międzyczasie wzięłam udział w warsztatach Stop dyskryminacji organizowanych przez Amnesty International. Myślałam, że wiem sporo na temat praw człowieka, mniejszości i dyskryminacji, ale tak naprawdę "nic nie wiesz, Jonie Snow". Tyle jest do zrobienia...
Przy okazji bardzo polecam te warsztaty, najbliższa edycja za miesiąc w Białymstoku.
Natomiast tydzień temu miałam przyjemność brać udział w Żywej Bibliotece jako żywa książka.
"Celem wydarzenia jest promowanie dialogu międzykulturowego.
Dzięki możliwości rozmowy z osobami reprezentującymi bardzo różne środowiska i grupy, każda czytelniczka i czytelnik będą mieli okazję przekonać się jak ważne dla eliminacji stereotypów i uprzedzeń są bezpośredni kontakt i poznanie drugiego człowieka."
 



Żywa Biblioteka to akcja organizowana w różnych miastach i krajach, z udziałem różnych mniejszości - społecznych, narodowych, seksualnych, wyznaniowych, rasowych. W opolskiej bibliotece (organizowanej już po raz czwarty) oprócz klasycznych mniejszości (Romka, ateistka, lesbijka, katolik, niepełnosprawny ruchowo, niewidomy), można było także porozmawiać z feministką, ekolożką i weganką :-)

 tak wygląda prawdziwa ekolożka - p. Krystyna Słodczyk

Ponieważ reprezentowałam sobą wegankę, musiałam zmierzyć się z różnymi pytaniami typu "Co właściwie jesz?" (wszystko oprócz), "A skąd wiem, że zwierzęta czują?" (miałam objawienie), "Czy chodzę do lekarza na regularne badania?" (nie chodzę). W większości jednak rozmowy były bardzo pozytywne i życzliwe, mam nadzieję, że nikogo do weganizmu nie zraziłam... I że to nie z grzeczności wszyscy podpisywali petycję Otwartych Klatek - protest w sprawie sprzedaży jajek z chowu klatkowego ("Jak one to znoszą" - klik) :-)

Tak wygląda weganka :-) Na zdjęciu widać, jak rozmawiam z Zuzią, która była świetnie przygotowana do rozmowy i jako jedyna wynotowała sobie na kartce pytania do mnie.

Cztery godziny lektury minęły błyskawicznie. Żałuję tylko, że nie miałam okazji porozmawiać z innymi książkami. Za rok chętnie wrócę do Żywej Biblioteki, żeby znów zasmakować atmosfery dialogu - w najbardziej pozytywnym tego słowa sensie.

Brak komentarzy: