Niby nic, ale jestem całkowicie usatysfakcjonowana. Plan zadań wypisany na karteczce i odhaczony w 100%. Nawet jeśli to nikogo nie interesuje, to i tak napiszę :-)
A zatem, oprócz tłumaczenia (właśnie skończyłam), posadziłam sadzonki stewii (spróbowałam mini kawałka listka - naprawdę jest słodki!), awokado, Cuban oregano, truskawek i kilku innych roślinek otrzymanych od Magdy wraz z kombuchą, którą tez zamierzam pomnożyć i używać do sprzątania.
Co prawda to nie sezon ogrodniczy, ale mam nadzieję, że nie zdechną mi te maleństwa i jakoś przeżyją do wiosny...
Poza tym zrobiłam dwie pułapki na muszki owocówki, które rozpleniły się niemożebnie. Nagotowałam różnych pyszności (obowiązkowo zupa z dyni), ale nie starczyło mi pary na przerobienie kilku kilogramów jabłek.
Wyczyściłam filtr od zmywarki (tak, sodą i octem rzecz jasna), przejrzałam szafę w ramach przygotowania do akcji Ciuch w ruch i odłożyłam dwie torby do oddania.
Puściłam też dwie książki z podaja, bo po długim czasie w końcu ktoś ode mnie pobrał "pakiet majsterkowicza", czyli "Majsterkuję narzędziami ema-combi" samego mistrza Słodowego i "Księgę sprawnych rąk" J. Pietrzyka (ta okładka! Kiedyś to był dizajn). Podajowicza pozdrawiam.
Warto przypomnieć sam serwis podaj.net, choć mam wrażenie, że to już nie to, co kiedyś bywało... Albo się starzeję, albo mam pecha, albo ludzie przestali pozbywać się fajnych książek, królują podręczniki i/lub czasopisma. Więc może zasilicie obieg książek w przyrodzie? Chętnie coś pobiorę, punkty mam :-)
A dziś wieczór spędzam sam na sam z DJ'em Zwyrodnialcem, też pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz