29 lis 2012

Czas na globalne oświecenie

Jak to jest z tym globalnym ociepleniem, zastanawialiście się kiedyś? Bo ja tak, nawet słynny dokument obejrzałam:

Naprawdę bardzo lubię wszystkie teorie spiskowe (najbardziej tą o żarówkach), oglądam zawsze z wypiekami na twarzy, ale nawet jeśli tezy tego filmu są prawdziwe, czyli wpływ człowieka na zmiany klimatu jest zerowy, bo i tak by nastąpiły, bo taka jest kolej rzeczy (to takie b. szybkie streszczenie dla tych, co nie mają czasu, żeby oglądać całości), to boję się, że takie myślenie doprowadzi nas do czarnej doopy. Łomatko jakie długie zdanie mi wyszło z rozpędu, nadążacie? Jutro pomyślę, czy zedytować... Chodzi o to, że...

...skoro to nie człowiek jest winny zmianom klimatu, to hulaj dusza, róbta co chceta, GMO, affluenza, rozwój PKB, nadkonsumpcja srumpcja i ani się obejrzymy, a reklama kokakoli będzie nawet na księżycu :-/
Nie chcę tak. Więc nawet jeśli wiadomości o zbliżającej się zagładzie są mocno przesadzone, to warto trochę przyhamować ten cholerny rozwój gospodarczy, kupowanie i zabawę w to, kto ma większą elektrownię atomową. A film o globalnej ściemie robi wszystkim ekomaniakom krecią robotę...
Tymczasem sytuacja wśród rządzących wygląda tak (film jest naprawdę króciutki i śmieszny, dacie radę):

Bardzo żałuję, że nie rządzi nami prezydent Urugwaju, bo wygląda na to, że w przeciwieństwie do innych prezydentów hołduje dobrowolnej prostocie życia.
I tak w ogóle to zapomniałam, jaki miała być konkluzja, może właśnie taka, że chciałabym żyć w Urugwaju?


2 komentarze:

jotradwanski pisze...

Na razie na zadupiach takich jak moje, mamy ,,proekologiczny'' rozwój gospodarczy. Wygląda to tak, że wiewiórki ćwierkają, że mają być dopłąty do zielonej energii, tzn. że państwo ma dopłacać do prądu z odnawialnych źródeł. Efekt jest taki, że lokalni biznesmeni i politycy zrobią wszystko, żeby postawić wiatrak albo biogazownię. Dosłownie wszystko - tylko ze swojego podwórka kojarzę zastraszanie ludzi, zeby sprzedawali ziemię i ciemne układy polityków z biznesmenami.
Najśmieszniejsze jest to, że cała zbaawa nie ma wiele wspólnego z ekologią. W tym roku udało się nam w wiosce zablokować budowę kilkudziesięciu 140-metrowych wiatraków na trasie przelotu żurawi i dzikich gęsi.
Sprawa budowy biogazowni na odpady z cukrowni w sąsiedniej wiosce, na obszarze ochrony ptaków Natura 2000 i w jednym z kilku siedlisk kraski w Polsce jeszcze się toczy i raczej wybudują. Wszystko się robi tak, żeby nie robić decyzji środowiskowych, a raporty oddziaływania na środowisko robi się tak, żeby wyszło, że nic oddziaływać nie będzie. Liczy się kasa.

ekomania pisze...

ano, Januszu, system dopłat jest postawiony na głowie i wypacza ideę. Jakąkolwiek.