8 maj 2013

(nie)Sprawiedliwy Handel

Zbliża się Światowy Dzień Sprawiedliwego Handlu.

Pewnie wszyscy znają już znaczek Fair Trade, więc idei nie trzeba wyjaśniać, ale warto co jakiś czas przypomnieć. Że handel sprawiedliwy nie jest. Bo nie jest sprawiedliwe to, że w Stanach za uszycie koszuli płaci się komuś 7$, a w Bangladeszu 20 centów.

Nie jest sprawiedliwa praca dzieci. Nie jest sprawiedliwa praca w sweatshopach. Dlaczego? Zagraj w tą prowokacyjną gierkę - Play Sweatshop:


Nie są sprawiedliwe tragedie, takie jak ta ostatnia w Bangladeszu, gdzie pod gruzami fabryki odzieży zginęło ponad 750 osób.(Podpisz petycję.)

Nie jest sprawiedliwa korporacyjna chciwość i wychowywanie kolejnych pokoleń konsumentów, którzy kupią wszystko co modne i tanie...

Organizacja FairTrade ma na celu zmienić tą sytuację, choćby w małym stopniu. Aby producenci kawy, herbaty, kakao, czy bananów dostawali za swoją pracę godziwe wynagrodzenie. Aby pokazać, że w lepszym świecie sytuacja pracowników w sweatshopach kogoś jednak obchodzi.

Każdy kij ma jednak dwa końce. Produkty FairTrade są dwa razy droższe niż niesprawiedliwe. I chociaż los tych ludzi w Chinach czy Bangladeszu nie jest mi obojętny, to nie stać mnie na codzienne zakupy z niebiesko-zielono-czarnym znaczkiem.
Ponadto w materiałach kursu Critical Thinking in Global Challenges znalazłam informację, że opłata wejściowa za uzyskanie certyfikatu/znaczka Fair Trade jest tak wysoka ($1,570 za pierwszy rok), że uniemożliwia przystąpienie do sieci wielu biedniejszym ludziom. Ostateczny zarobek producentów FairTrade też nie jest aż tak wysoki, jak to sugerują kampanie Sprawiedliwego Handlu. System certyfikacji Fairtrade Fundation okazał się bardzo dziurawy i podatny na nadużycia.
"Do granic absurdu posunął się jeden z producentów napojów gazowanych. Oferuje on napój w którym zawartość składników Fairtrade wynosi zaledwie 5%, podczas cena napoju aż czterokrotnie przewyższa podobne napoje konkurencji."
Tu kilka dodatkowych faktów. A tu, z jeszcze innej beczki, o ciekawych badaniach: "Na Uniwersytecie w Toronto przeprowadzono badanie dowodzące, że osoby, które zrobiły ekologiczne zakupy, zaraz potem pozwalają sobie na dużo gorsze zachowania – byli gotowi kłamać, oszukiwać i kraść.(...)Z przeprowadzonego badania wynika, że jeśli wybierzemy w sklepie produkt opatrzony napisami ekologicznymi/zielonymi, zaraz potem zrobimy coś dużo gorszego, niż gdybyśmy kupili produkt konwencjonalny, ponieważ umieszczanie tego typu informacji na etykiecie zamienia nasze poczucie winy w towar."
Auć, nie zdawałam sobie z tego wcześniej sprawy :-/

I co dalej z tym fantem? Jakieś sensowne rozwiązania? Autor podlinkowanego artykułu FairTrade-handel prawie sprawiedliwy sugeruje skupić się na wspieraniu lokalnych rolników i omijaniu pośredników, aby zysk zostawał w kieszeni producenta. A jeśli decydujemy się kupować produkty FairTrade, to wybierajmy te nieprzetworzone, jak banany, kawę czy herbatę, a nie napoje czy czekoladę.
Zawsze też można (a nawet trzeba) próbować wywierać nacisk na sieci, które nie przestrzegają zasad Fair Trade wobec swoich pracowników. Można przemyśleć swoje rzeczywiste potrzeby i ograniczyć konsumpcję, starając się wybierać mądrze i etycznie. Ale stuprocentowej pewności, że wybraliśmy fair, nie będziemy mieć. Niestety.


Brak komentarzy: