14 maj 2013

Szparagi, selery, co za różnica...

Posłałam dziś Konkubenta do sklepu po szparagi, bo przecież sezon, a coś jeść trzeba. No, i wraca ci on, zadowolony z siebie, że wszystko obstarał, no i wchodzę ja do kuchni, żeby zrobić kolację, a tam... Pęczek selera naciowego, a chłop jak gdyby nigdy nic.
Więc na kolację dzisiaj były ziemniaki z selerem naciowym smażonym w imbirze z duszonymi liśćmi rzodkiewki i czosnkiem. Dobre, dobre, prawie jak szparagi :-)
[przerwa na piosenkę: Sister Carol - Veggie Veggie]


Bo tak poza tym właśnie trwa Ogólnopolski Tydzień Wegetarianizmu. Najwięcej dzieje się w stolicy, Katowicach i Krakowie, ale indywidualne obchody i podchody do wegetarianizmu też jak najbardziej wskazane (zostań wege).
Dziś dowiedziałam, że jutro będzie premiera książki dla dzieci Dlatego nie jemy zwierząt. Już się na nią czaję, więc po lekturze dam znać :-)

Brak komentarzy: