Kolejny dzień eksperymentu i kolejny kalkulator. Tym razem śladu wodnego, czyli water footprint.
Zrobiłam sobie wersję rozszerzoną i wyszło mi 453m3/rocznie. To zaledwie 30% przeciętnego śladu wodnego mieszkańca globu, więc może gdzieś popełniłam błąd? Albo weganizm ma tak duże znaczenie? A może fakt, że nie mam basenu i ogrodu? No, w każdym razie z wyniku powinnam być zadowolona.
Poniżej ściąga z tego, ile wody pochłania produkcja wybranej żywności.
Najwięcej jej trzeba do produkcji mięsa, kolejny argument za wegetarianizmem:
Jak oszczędzam wodę?
- w łazience 2 lata temu zamontowaliśmy baterię bezdotykową na czujnik ruchu (jak na stacjach beznzynowych) - woda płynie tylko, kiedy podstawimy ręce
- zmywarkę i pralkę włączam z pełnym wkładem
- piję z tego samego kubka przez cały dzień, bez mycia po każdej herbatce
- wody z kąpieli używam do spłukiwania toalety lub mycia podłogi
- w lecie staram się nie kupować napojów na mieście, tylko noszę ze sobą wielorazową butelkę z wodą
Ostatnio za sprawą Cecylii Malik i jej akcji (Warkocze Białki , Wodna Masa Krytyczna, film 6 rzek) zainteresowałam się sprawą często zbytecznej regulacji rzek, zagrażającej wodnym ekosystemom.
A może i wy upleciecie warkocz dla Białki? Szczegóły akcji na blogu. Tam również można znaleźć Praktyczny poradnik obrońcy naturalnych rzek.
Można też wziąć udział w akcji Klubu Gaja Zaadoptuj rzekę.
Zmusiło mnie to do refleksji nad moim stosunkiem do Odry. Niestety nie jesteśmy jakoś szczególnie zaprzyjaźnione, choć przynajmniej dwa razy dziennie nad nią przechodzę i widzę ją z balkonu. Automatycznie oceniam stan wody (niedługo wystąpi z brzegów), lubię patrzeć na barki i kajakarzy, czasem rzucamy chleb kaczkom i łabędziom. Ale stopy bym w niej zanurzyć nie chciała, wydaje mi się groźna i brudna. Może czas ją lepiej poznać?
1 komentarz:
pewnego dnia zaczniesz biegać. wzdłuż :)
Prześlij komentarz