Zapraszam do obejrzenia filmiku o tym, skąd się biorą weganie...
I jak wytłumaczyć dzieciom, że picie mleka wcale nie jest dla ludzi najlepsze...
Z dedykacją dla wszystkich, a w szczególności przedstawicieli przemysłu mleczarskiego :-P
Dla tych, co wolą po polsku, niż po angielsku - streszczenie: "Mamy robią mleko dla swoich dzieci. Mamy kochają swoje dzieci i chcą dla nich jak najlepiej. Mamy krowy też robią mleko dla swoich dzieci. Mamy krowy też kochają swoje dzieci i chcą dla nich jak najlepiej. I tak jak ludzkie mamy, mamy krowy robią mleko dla swoich dzieci. Ale ponieważ ludzie piją mleko krowy i jedzą produkty mleczne, chociaż nie muszą, to cielaczki nie dostają mleka, które powinno być dla nich.(...) Cielaki z przemysłu mlecznego napędzają przemysł z cielęciną. (...)Wspierając jeden przemysł, wspierasz drugi.(...)"
No, prościej już się tego wytłumaczyć nie da, prawda?
To na razie, idę robić mleko migdałowe...
3 komentarze:
Ludzie coś jeść niestety muszą, sami nie produkują wapnia i innych składników odżywczych, stąd też jedzą produkty, które im tych składników dostarczą. W ciągu życia minerały i pierwiastki ulegają procesom chemicznym, ubywa ich. Stąd też bierze się osteoporoza i inne schorzenia układów. Prawdą jest, że ssaki w ciągu życia tracą zdolność trawienia laktozy. Ja nie piję mleka, ale sięgam po produkty mleczne typu jogurty i kefiry, które są łatwiejsze do przyswojenia. Człowiek nie jest przystosowany do odżywiania się samymi roślinami i do prawidłowego rozwoju potrzebuje zróżnicowanej diety. Owszem w niektórych przypadkach konieczne jest ograniczenie białek zwierzęcych, ale jest to najczęściej stan chorobowy. Zdrowy człowiek potrzebuje zarówno pokarmu pochodzenia roślinnego jak i zwierzęcego. Są przypadki, gdzie dieta wegańska jest niewskazana, a czasem prowadzić może do naprawdę poważnych schorzeń.
Sama za mięsem nie przepadam i wolę dania jarskie, jednak nie wyobrażam sobie całkowitej rezygnacji z produktów pochodzenia zwierzęcego, jaj, produktów mlecznych itp. i nie uważam, że picie mleka krowiego lub koziego, o którym tu akurat nie wspomniano napędza przemysł mleczarski jak również dużym przekłamaniem jest fakt, że odbieramy małym cielaczkom ich pożywienie.
Piszę właśnie pracę licencjacką o świadomości ekologicznej dzieci w wieku młodszoszkolnym.
Podpatruję blogi tego typu i inne publikacje, żeby zobaczyć ile jest w tym wszystkim rzetelnej wiedzy, a ile utopijnej ideologii niepopartej logicznymi argumentami.
Dzięki za wyczerpujący komentarz. Oczywiście się z tobą nie zgadzam ;-)Ale mój 20-letni wegetarianizm (z kilkuletnim epizodem wegańskim, który zamierzam powtórzyć) ma podłoże etyczne (czyli w twoim słowniku ideologiczne), a nie logiczne i wynika tylko i wyłącznie z wrażliwości na cierpienie innych żywych istot. Aspektem zdrowotnym zainteresowałam się dużo później i wciąż się uczę. Jednak niezależnie od wyników badań i prac naukowych, które raz są przychylne wegetarianom, a raz nie, i tak nie wyobrażam sobie jedzenia mięsa, choćby nie wiem jak bardzo logicznych argumentów przemawiających za jego spożywaniem użyto. Obawiam się, że każda polemika na tym gruncie przypomina spór ateisty i wierzącego :-)Pozdrawiam!
Troszkę mi w tym pięknym obrazku brakuje podstawowych praw ekonomii - gdyby ludzie nie kupowali cielęciny za ogromne pieniądze (to w przeliczeniu na kilogram jedno z najdroższych mięs) to te biedne cielaczki po prostu zostawałyby krowami, i dawały mleko, a nie szły do rzeźni... Łatwe tłumaczenia są fajne, tylko rzadko sprawdzają się w praktyce, bo świat to skomplikowane miejsce...
Moje kupowanie mleka nie ma związku z produkcją cielęciny, tym bardziej, że obecnie hodowane rasy wysokomleczne dają kilkukrotnie więcej mleka niż kiedyś, czyli zdecydowanie więcej niż potrzebne jest do wykarmienia cieląt(moja bliska przyjaciółka ma gospodarstwo mleczne, więc wiem co mówię)
Prześlij komentarz