Zamiast wstępu chciałam zamieścić zdjęcie, ale jakoś nie znalazłam w sieci wystarczająco dobitnego, a mój aparat się zepsuł. Więc bez zdjęcia, za to z opisem :-)
Problem jest następujący - twarda woda = kamień. Kamień osadzający się tu i ówdzie, a najbardziej w kiblu, no niestety. Jako że od kilku lat nie używam tych wszystkich chemicznych łazienkowych pachnideł, kostek do ubikacji, pachnących zawieszek itp., to żadna piana nie przykrywa tego, co kryje się na dnie... A kryje się kamień, sporo kamienia. Nie chcę z nim walczyć Domestosem, ani innym toksycznym świństwem, więc wypróbowałam już sodę, sodę z octem i colę - wszystko na próżno.
Spytałam więc o radę bardziej doświadczonych i doradzili mi kwasek cytrynowy. Mało tego - znów sami mi ten kwasek dowieźli do testowania. Dzię-ku-ję!
Uprzejmie donoszę, że testy zakończyły się powodzeniem. Pozostawiony na kilka godzin (jakoś zapominałam wsypać go na noc, choć tak byłoby optymalnie) w kiblu kwasek (duuużo kwasku) dał radę czarnej plamie, yes yes yes :-)
Więc niniejszym polecam. Kto nie wypróbuje - się nie przekona...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz