O grubych plastikowych butelkach (takich, w które pakuje się płyny do płukania i prania albo szampony familijne) już kiedyś pisałam.
Ale pomysłowych zastosowań wciąż przybywa, więc nadeszła pora na odświeżenie tematu.
1. Jak z trzech butli zrobić zestaw narzędzi ogrodniczych pisze A farm of your home:
2. Lampa Milkkit DIY (z konkursu RE-think + RE-cycle):
3. I jeszcze Green Hope Lamp z tego samego konkursu:
I jeszcze kilka inspiracji:
30 sie 2012
28 sie 2012
Arka Smaku
Arka Smaku to taki projekt związany z ruchem Slow Food, co by ocalić od zapomnienia tradycyjne smaki, potrawy, produkty itp.
Zazwyczaj nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale jeszcze kilkadziesiąt lat temu na świecie uprawiono po kilkadziesiąt (a czasem kilkaset) odmian pomidorów, ziemniaków, jabłek, ryżu... W tej chwili uprawia się po kilka odmian, reszcie grozi wyginięcie, a nam monotonia na talerzu. Dlatego powstała Arka Smaku i dlatego powstają banki nasion.
Nie wiadomo ile ich jest na świecie dokładnie (ponoć 1400). Najbardziej znany jest ten globalny, na Spitsbergenie (choć internetowe pogłoski o współfinansowaniu go przez koncern Monsanto brzmią niepokojąco).
W Polsce działa ich zaledwie kilka - wyłapałam Leśny Bank Genów Kostrzyca, bank nasion w Powsinie i Lokalny Bank Genow w Pokrzydowie. Z tego ostatniego można uzyskać bezpłatnie nasiona, ale biorcy proszeni są o ich rozmnożenie i odesłanie części namnożonych nasion z powrotem. To super inicjatywa. Przydałoby się więcej...
Są tacy (zwolennicy teorii spiskowych, końca świata i survivalu), którzy myślą nad stworzeniem podstawowych pakietów ratunkowych na własny użytek. Ci, którzy mają do wydania ok. 400zł mogą je zakupić przez internet.
A jakie produkty chroni Arka Smaku? Listę polskich znajdziecie na stronie Slow Food, prym wiedzie oscypek :-)
Jest też coś takiego jak Stowarzyszenie Dla Dawnych Odmian i Ras, Europejskie Dziedzictwo Kulinarne, Polska Izba Produktu Regionalnego i Lokalnego oraz Wspólna Polityka Rolna, a na ministerialnej Liście Produktów Tradycyjnych jest już ponad 850 potraw. Chociaż sporo w nich mięsiwa, to wśród warzyw i owoców znaleźć można smakowite i intrygujące nazwy - gruszki szaruszki w syropie, malina kraśnicka, kapusta kiszona w całych głowach, suska sechlońska, polska fasola z orzełkiem, modra kapusta, róża ucierana podkarpacka, dynia w winie po cieszyńsku, konfitury z jarzębiny...
To się nazywa różnorodność! Chrońmy ją.
Zazwyczaj nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale jeszcze kilkadziesiąt lat temu na świecie uprawiono po kilkadziesiąt (a czasem kilkaset) odmian pomidorów, ziemniaków, jabłek, ryżu... W tej chwili uprawia się po kilka odmian, reszcie grozi wyginięcie, a nam monotonia na talerzu. Dlatego powstała Arka Smaku i dlatego powstają banki nasion.
Nie wiadomo ile ich jest na świecie dokładnie (ponoć 1400). Najbardziej znany jest ten globalny, na Spitsbergenie (choć internetowe pogłoski o współfinansowaniu go przez koncern Monsanto brzmią niepokojąco).
W Polsce działa ich zaledwie kilka - wyłapałam Leśny Bank Genów Kostrzyca, bank nasion w Powsinie i Lokalny Bank Genow w Pokrzydowie. Z tego ostatniego można uzyskać bezpłatnie nasiona, ale biorcy proszeni są o ich rozmnożenie i odesłanie części namnożonych nasion z powrotem. To super inicjatywa. Przydałoby się więcej...
Są tacy (zwolennicy teorii spiskowych, końca świata i survivalu), którzy myślą nad stworzeniem podstawowych pakietów ratunkowych na własny użytek. Ci, którzy mają do wydania ok. 400zł mogą je zakupić przez internet.
A jakie produkty chroni Arka Smaku? Listę polskich znajdziecie na stronie Slow Food, prym wiedzie oscypek :-)
Jest też coś takiego jak Stowarzyszenie Dla Dawnych Odmian i Ras, Europejskie Dziedzictwo Kulinarne, Polska Izba Produktu Regionalnego i Lokalnego oraz Wspólna Polityka Rolna, a na ministerialnej Liście Produktów Tradycyjnych jest już ponad 850 potraw. Chociaż sporo w nich mięsiwa, to wśród warzyw i owoców znaleźć można smakowite i intrygujące nazwy - gruszki szaruszki w syropie, malina kraśnicka, kapusta kiszona w całych głowach, suska sechlońska, polska fasola z orzełkiem, modra kapusta, róża ucierana podkarpacka, dynia w winie po cieszyńsku, konfitury z jarzębiny...
To się nazywa różnorodność! Chrońmy ją.
26 sie 2012
Neozoon
Neozoon to niemiecko-francuska grupa artystek (takie europejskie Guerrilla Girls) skoncentrowanych wokół jednego tematu - zwierząt. Działają od 2008 roku, głównie na terenie Berlina, Wiednia i Paryża.
Sporą kolekcję zdjęć ich prac zobaczyć można na Flickr.
Łaciaty bankrut pisze o nich tak:
"Neozoon w nietypowy sposób wprowadzają różne gatunki zwierząt do przestrzeni miejskiej. Stworzone prace są metaforą powrotu zwierząt do miejsc, które opanował i zmienił człowiek.
Artystki naklejają sylwetki zwierząt na murach. Są one wycięte z... używanych, zdobytych w różnych miejscach futer. Neozoon stara się zwrócić uwagę, że miejsce zwierząt jest między ludźmi, nie zaś na wieszakach w wytwornych butikach. Twórcy w spektakularny i przewrotny sposób przekazują europejczykom informację: wraz z coraz wyraźniej obecną w naszym życiu filozofią ochrony przyrody, powracają duchy zwierząt, wcześniej zabitych dla wygody."
Jestem za.
24 sie 2012
VegeMapa
Jeszcze nieoficjalnie, ale już wkrótce ruszy strona od dawna potrzebna w polskim internecie, czyli VegeMapa.
Jesteś wege/vegan/raw, jedziesz do Koziej Wólki i nie wiesz, czy jest szansa na posiłek "na mieście"? Sprawdź opcje na VegeMapie...
Wyobrażam sobie, że tak właśnie to będzie działać, więc trzymam kciuki za pomyślne uruchomienie bazy danych.
Póki co swoje propozycje (w końcu wy najlepiej wiecie, która wegeknajpa w waszym mieście jest godna polecenia) można zgłaszać na fejsie lub mailowo:kontakt@vegemapa.pl
Oczywiście znów mnie żal ściska, że w moim pożalsieboże wojewódzkim mieście nie ma ani jednego lokalu stricte wege (o vegan i surowiźnie nie wspominając), a w takim Wrocławiu, czy innych miastach na W są i mają się dobrze...
Zazdroszczę więc Poznaniowi Kwadratu, Warszawce Surya'i, a Krakowowi Spółdzielni. Mam nadzieję, że przetrwają w czasach kryzysu (na szczęście tylko ekonomicznego, wartości chyba mają się dobrze) równie długo co Vega na Wrocławskim rynku :-)
Jesteś wege/vegan/raw, jedziesz do Koziej Wólki i nie wiesz, czy jest szansa na posiłek "na mieście"? Sprawdź opcje na VegeMapie...
Wyobrażam sobie, że tak właśnie to będzie działać, więc trzymam kciuki za pomyślne uruchomienie bazy danych.
Póki co swoje propozycje (w końcu wy najlepiej wiecie, która wegeknajpa w waszym mieście jest godna polecenia) można zgłaszać na fejsie lub mailowo:kontakt@vegemapa.pl
Oczywiście znów mnie żal ściska, że w moim pożalsieboże wojewódzkim mieście nie ma ani jednego lokalu stricte wege (o vegan i surowiźnie nie wspominając), a w takim Wrocławiu, czy innych miastach na W są i mają się dobrze...
Zazdroszczę więc Poznaniowi Kwadratu, Warszawce Surya'i, a Krakowowi Spółdzielni. Mam nadzieję, że przetrwają w czasach kryzysu (na szczęście tylko ekonomicznego, wartości chyba mają się dobrze) równie długo co Vega na Wrocławskim rynku :-)
22 sie 2012
Bookcrossing - uwolnij książkę
Podoba mi się idea BookCrossing'u, czyli swobodnego obiegu książek w przyrodzie. Pomysł jest prosty - po przeczytaniu książki zostawiasz ją w wyznaczonym miejscu (albo w dowolnym), kolejna osoba po przeczytaniu znów przekazuje ją dalej i tak to się kręci, dopóki książka się nie zniszczy albo ktoś o niej nie zapomni...
Uwalnianym książkom można wydrukować i przykleić etykiety, gdzie mogą wpisywać się kolejni czytelnicy, ale nie jest to konieczne... Listę półek, czyli miejsc gdzie można zostawić albo skąd można wziąć książkę, znajdziecie na stronie BookCrossing. Książki można też zostawiać w dowolnych miejscach - w pociągu, na przystanku, na parapecie, w przychodni...
Albo w budce telefonicznej (London):
W drzewie (Berlin):
Przy drodze (StreetArtUtopia):
W parku (Kolumbia):
Uwalnianym książkom można wydrukować i przykleić etykiety, gdzie mogą wpisywać się kolejni czytelnicy, ale nie jest to konieczne... Listę półek, czyli miejsc gdzie można zostawić albo skąd można wziąć książkę, znajdziecie na stronie BookCrossing. Książki można też zostawiać w dowolnych miejscach - w pociągu, na przystanku, na parapecie, w przychodni...
Albo w budce telefonicznej (London):
W drzewie (Berlin):
Przy drodze (StreetArtUtopia):
W parku (Kolumbia):
19 sie 2012
PET po raz enty
Takie tam różne, bo dawno już nie było o butelkach, a można z nich zrobić szklaneczkę, bransoletkę, filtr wody, zabawki, syfon, łyżkę, stojak na gazety i ochraniacz na komórkę na rower...
17 sie 2012
Dlaczego danonki są be
Kolejny kamyczek do ogródka nieuczciwej reklamy, czyli kilka powodów, aby nie kupować danonków dzieciom. Przy czym danonki to skrót myślowy - chodzi o wszelkie (de)serki dla dzieci typu Monte, Bakusie, Paula, Danio itp.
Dlaczego reklama tych produktów jest nieuczciwa? Wystarczy spojrzeć na stronę Bakusie. Zielona trawka, świergolenie ptaszków, radosne dzieci na huśtawce, zdrowe kości, witamina D, wapń i kwasy omega 3. To wszystko sugeruje, że produkty Bakomy są najzdrowsze na świecie i bez nich dzieci natychmiast się załamią i pochorują. Na stronie nie ma jednak składu konkretnych deserków, dlatego poprosiłam o nie mailowo pracownika infolinii.
Odpowiedź:
"Podaję przykładowy opis na Bakusia waniliowego, gdzie zaznaczmy, że kwasy omega 3 pochodzą z ryb
Deserek waniliowy z dodatkiem wapnia, witaminy D3 i kwasów Omega 3
Składniki: twarożek odtłuszczony, śmietanka, wsad smakowy (cukier, skrobia modyfikowana kukurydziana, regulator kwasowości: kwas cytrynowy; barwnik: beta- karoten; naturalny aromat waniliowy), cukier, białka mleka, żelatyna wieprzowa, cytrynian triwapniowy (wapń), kwasy omega 3 z ryb (zawierają soję), cholekalcyferol (wit. D3).
Dlaczego reklama tych produktów jest nieuczciwa? Wystarczy spojrzeć na stronę Bakusie. Zielona trawka, świergolenie ptaszków, radosne dzieci na huśtawce, zdrowe kości, witamina D, wapń i kwasy omega 3. To wszystko sugeruje, że produkty Bakomy są najzdrowsze na świecie i bez nich dzieci natychmiast się załamią i pochorują. Na stronie nie ma jednak składu konkretnych deserków, dlatego poprosiłam o nie mailowo pracownika infolinii.
Odpowiedź:
"Podaję przykładowy opis na Bakusia waniliowego, gdzie zaznaczmy, że kwasy omega 3 pochodzą z ryb
Deserek waniliowy z dodatkiem wapnia, witaminy D3 i kwasów Omega 3
Składniki: twarożek odtłuszczony, śmietanka, wsad smakowy (cukier, skrobia modyfikowana kukurydziana, regulator kwasowości: kwas cytrynowy; barwnik: beta- karoten; naturalny aromat waniliowy), cukier, białka mleka, żelatyna wieprzowa, cytrynian triwapniowy (wapń), kwasy omega 3 z ryb (zawierają soję), cholekalcyferol (wit. D3).
Jogurty z żelkami nie zawierają w swoim składzie żelatyny, podaję opis na opakowaniu na przykładowy smak oraz szczegółową wartość odżywczą:
Jogurt kremowy o smaku waniliowym z żelkami truskawkowymi
Jogurt kremowy o smaku waniliowym z żelkami truskawkowymi
Składniki: jogurt o smaku waniliowym (mleko pasteryzowane, śmietanka pasteryzowana, cukier, wsad smakowy (cukier, barwnik: beta - karoten; aromat), białka mleka, skrobia modyfikowana kukurydziana, żywe kultury bakterii jogurtowych), wsad owocowy (cukier, żel kokosowy /Nata de Coco/ - 7,8%, sok truskawkowy 4,5% - z soku zagęszczonego, substancje zagęszczające: skrobia modyfikowana kukurydziana, pektyna; aromat, koncentrat z marchwi, barwnik: karminy"
Niech żyją przetworzone produkty pełne cukru, pasteryzowanego mleka, żelatyny (świńskie kości) i ryb z dodatkiem soi. Mniam.
Na moim ulubionym forum jest wątek pn. Dlaczego Danonki według was są beee.
Wynika z niego (abstrahując od licznych off topiców), że grzechem głównym producentów jest dodawanie ogromnej ilości cukru, który po prostu nie jest zdrowy. Ani dla dorosłych, ani dla dzieci. W szczególności dla dzieci... Próchnica, zaburzenia wchłaniania i apetytu, otyłość, pożywka dla grzybicy, wiadomo jak jest.
Plus nieuczciwa reklama i chwyty marketingowe, czyli rodzicom wmówić, że produkt jest zdrowy, a dla dzieci dodać zabaweczkę, najlepiej do kolekcjonowania, żeby codziennie namawiały do nowych zakupów. A ile śmieci z tego...
Więc nie dajcie się omamić i jeśli już kupujecie, to ze świadomością, że jest to równie niezdrowe, co inne słodycze. Od czasu do czasu nie zabije. Ale zdrowia od tego nie przybędzie.
Zatem - wyszukujcie zdrowsze alternatywy, róbcie domowy jogurt, przejdźcie na weganizm, whatever... Dużo siły w walce z systemem życzę (sobie także) :-)
13 sie 2012
Komu w drogę, temu trampki
10 sie 2012
Husiu husiu
9 sie 2012
Rainbow Family
„Nadejdzie czas, kiedy Ziemia będzie chora a rośliny i zwierzęta zaczną wymierać.
Powstanie plemię ludzi wszystkich kultur, którzy będą wierzyli w czyny, nie słowa.
Oni odnowią Ziemię.
Ten szczep będzie nosił nazwę Wojownicy Tęczy"
Ta przepowiednia Indian Hopi stała się mottem dla organizacji Greenpeace oraz ruchu Rainbow Family of Living Light, który powstał po Woodstocku (dokładnie w 1972 r.) w USA. Od tamtej pory na całym świecie nieprzerwanie odbywają się zgromadzenia Tęczowych Wojowników.
Jeszcze przez 10 dni na Słowacji trwa 30 europejski zlot Tęczowej Rodziny. Właśnie stamtąd wróciłam - miejsce piękne, a ludzie wspaniali. Jedźcie.Tutaj znajdziecie opis funkcjonowania na takim Rainbow Gathering, a tak wyglądają Rainbow Warriors w obiektywie Benoit Paille'a i Światka.
Własnych zdjęć w wersji digitalnej nie posiadam, więc tylko ogólny rzut oka na food circle z zeszłorocznego Rainbow w Portugalii, ściągnięty stąd:
A tu piosenka ze specjalnymi pozdrowieniami dla Generała Kostura :-)
1 sie 2012
Światowy Dzień Karmienia Piersią
Wszystkiego najlepszego!
Niezależnie od tego, czy karmicie/karmiłyście/będziecie karmić, czy nie - mleko matki jest cudem :-)
Uwielbiam to hasło:
Zdrowe, pożywne, za darmo, łatwo dostępne, wygodne...
Jest także polityczne, co uświadamia Polityka karmienia piersią.
Przegryźć się przez tę lekturę nie mogę (gruba cegła), choć paradoksalnie uważam, że jest bardzo ciekawa. Może dlatego, że już od kilku lat nie karmię... Ale żałuję, że polskie wydanie ukazało się dopiero w zeszłym roku. Gdybym ją znała 10 lat temu pisząc swoją pracę magisterską o cielesności w twórczości czeskich pisarek współczesnych, to na pewno uwzględniłabym ją w bibliografii :-)
Ponieważ Kura z doktoratem bardzo zgrabnie wyłuszczyła o co kaman, więc ja już się nie będę rozwodzić.
Tylko trochę wegańskiej propagandy wetknę. Nie mogę bowiem nie zacytować fragmentu o nienaturalności picia mleka zwierzęcego przez ludzi: "W dawnych czasach Chińczycy uważali picie mleka zwierzęcego za czynność tak ohydną, jak wypicie szklanki śliny". Hehe. Jednym słowem - mleko owszem, jest super, ale tylko prosto z cyca :-)
Na koniec jeszcze zaangażowany konkursik fotograficzny (nie tylko dla Gdańszczanek), może ktoś się skusi:
Niezależnie od tego, czy karmicie/karmiłyście/będziecie karmić, czy nie - mleko matki jest cudem :-)
Uwielbiam to hasło:
Zdrowe, pożywne, za darmo, łatwo dostępne, wygodne...
Jest także polityczne, co uświadamia Polityka karmienia piersią.
Przegryźć się przez tę lekturę nie mogę (gruba cegła), choć paradoksalnie uważam, że jest bardzo ciekawa. Może dlatego, że już od kilku lat nie karmię... Ale żałuję, że polskie wydanie ukazało się dopiero w zeszłym roku. Gdybym ją znała 10 lat temu pisząc swoją pracę magisterską o cielesności w twórczości czeskich pisarek współczesnych, to na pewno uwzględniłabym ją w bibliografii :-)
Ponieważ Kura z doktoratem bardzo zgrabnie wyłuszczyła o co kaman, więc ja już się nie będę rozwodzić.
Tylko trochę wegańskiej propagandy wetknę. Nie mogę bowiem nie zacytować fragmentu o nienaturalności picia mleka zwierzęcego przez ludzi: "W dawnych czasach Chińczycy uważali picie mleka zwierzęcego za czynność tak ohydną, jak wypicie szklanki śliny". Hehe. Jednym słowem - mleko owszem, jest super, ale tylko prosto z cyca :-)
Na koniec jeszcze zaangażowany konkursik fotograficzny (nie tylko dla Gdańszczanek), może ktoś się skusi:
Subskrybuj:
Posty (Atom)