Dzisiejszą inspirację i zdjęcia znów zawdzięczam Natalii.
Posłuchajcie historii o człowieku, który chciał być eko nawet po śmierci...
I chyba mu się udało.
Ale najpierw ręka do góry, kto był w Wiedniu i widział dom projektu Friedensreicha Hundertwasser'a ?
Trochę Gaudiopodobne, nie?
Hundertwasser, zwany też lekarzem architektury i "królem o pięciu skórach", to kolejny artysta innowator z mafii Montessori.
Najchętniej zacytowałabym cały artykuł Karoliny Szymańczak, ale poprzestanę na najlepszych fragmentach:
"Według niego każdy człowiek ma pięć skór: skórę naturalną, ubranie, dom, środowisko społeczne i planetę, które odkrywa w poszczególnych etapach swojego życia.(...)
Hundertwasser nienawidził linii prostej, uważał ją za niemoralną i bezbożną, co wiele razy podkreślał w swoich przemówieniach, manifestach i happeningach. (...)
W roku 1954 kończy pracę „Gramatyka widzenia” i ustanawia nakazy związane z kwestią pierwszej skóry: praktykowanie narcyzmu, chodzenie na bosaka oraz żywienie się wyłącznie roślinami.(...)
Artysta uważał, że ulice i dachy powinny być zadrzewione, ponieważ w miastach powinna być możliwość oddychania powietrzem z lasów. Uważał, że człowiek powinien żyć w zgodzie z naturą i twierdził, że związek człowiek — drzewo powinien przyjąć wymiar religijny. W 1973 roku zasadził dwanaście drzew, nowych mieszkańców, w oknach jednej z kamienic w Mediolanie, co wstrzymało nocny ruch samochodowy na czas akcji. Drzewa, wg Hundertwassera, „opłacały czynsz” poprzez chociażby oczyszczanie powietrza (tego typu akcje powtarzał wielokrotnie w Niemczech i Austrii).(...)
Hundertwasser był indywidualistą i dlatego zdecydował się sam stworzyć swoją garderobę od podstaw. Od tej pory zaprzestał noszenia tradycyjnej odzieży, zaczął szyć swoje ubrania, robić buty, a nawet skarpetki. Hundertwasser nigdy nie nosił jednakowych skarpetek, nie prasował również swoich ubrań — chciał w ten sposób osłabić znienawidzoną linię prostą. (...)
„Toalety humusowe” i manifest „Święte gówno” to jego kolejne akcje. Gówno zamienia się w ziemię, którą kładzie się na dachu — staje się trawnikiem, lasem, ogrodem —gówno staje się złotem.(...)
Był zaciekłym przeciwnikiem Unii Europejskiej, poza tym walczył ze wszystkim, co mogło przyczynić się do zniszczenia środowiska naturalnego, m.in. wytwarzaniem energii nuklearnej.(...)
Zawsze powtarzał, że zasadzenie drzewa jest aktem ekologicznym, wycięcie — aktem politycznym. Pierwsza akcja sadzenia drzew miała miejsce w Mediolanie w 1973 roku. W sumie na całym świecie zasadził, przy różnych okazjach, ponad 60 000 drzew.(...)
Zawsze czynnie brał udział we wszelkiego rodzaju akcjach na rzecz ochrony przyrody. Wykonywał plakaty dla Greenpeace’u i innych organizacji, m.in. Arka Noego 2000: „Jesteś gościem natury — zachowuj się”, a także „Ratuj wieloryby” i „Ratuj morza”. W 1984 roku otrzymał Międzynarodową Nagrodę za Ochronę Środowiska."
Cóż za ciekawy człowiek!
Jego dziełem jest projekt budynku komunalnego w Wiedniu, czyli Hundertwasserhaus (to ten na zdjęciach). "Jest on modelowym przykładem poglądów artysty na architekturę: nierówne podłogi i ściany, porośnięty trawą i drzewami dach, okna ozdobione tak zwanymi "zungenbart'ami", czyli elementami ozdobnymi wokół okna, z niektórych okien wyrastają drzewa.(...) Hundertwasser nie przyjął zapłaty za zaprojektowanie tego domu. Wystarczyło mu, że dzięki temu w tym miejscu nie zostało wybudowane nic, co uznałby za brzydkie."
Podobnie spalarnia śmieci, "należąca do zakładów ciepłowniczych Fernwärme Wien GmbH – w latach 1988–1992 Hunddertwasser przekształcił nieatrakcyjną, przemysłową budowlę w bajkową budowlę przypominającą meczet, która stała się jedną z głównych atrakcji turystycznych Wiednia. Minaretowa kolumna została przemalowana na kolor błękitny i ozdobiona "cebulową kopułą" na wysokości 100 m nad ziemią."
A na końcu życia ten miłośnik znaczków i przyrody kazał pochować się w ziemi, nago, bez plomb w zębach, aby nie zanieczyścić Ziemi.
Polubiłam go niezmiernie :-)
29 gru 2011
28 gru 2011
Recyklony i punkolaże
Pewnie nigdy bym się nie dowiedziała o istnieniu Doroty Brodowskiej, gdyby nie miły mail, który dostałam niedawno od Katarzyny Boruń-Jagodzińskiej. Tzn. może bym się i dowiedziała, bo Dorota Brodowska artystką aktywną jest, ale że z punktu O do punktu W odległość wynosi 360km, to sami rozumiecie... Przez internet szybciej się takie rzeczy roznoszą :-)
A zatem witam na Ekomanii polską reprezentantkę nurtu recyclart i jej Punkolaże i Recyklony - Ogrody Trzeciego Tysiąclecia. Jest to nazwa projektu artystycznego w ramach stypendium Miasta Warszawy. W skrócie - "cykl obiektów, kompozycji przestrzennych z materiałów odpadowych. Od niewielkich rozmiarami przykładów sztuki użytkowej do konstrukcji i instalacji w przestrzeni miejskiej." Zacznę od końca (roku) :-)
Dorota Brodowska pomagała ozdobić choinkę na warszawskiej Pradze, wykorzystując do tego celu puste butelki PET.
W ramach tegorocznych Manifestacji Poetyckich organizowanych przez Staromiejski Dom Kultury wykonała instalację Parasolki. Zdjęcie by Paweł Słomczyński:
Plus wystawy (m.in. w Galerii Recyklingu na Andersa 13).
A na koniec Drzewo Wiadomości Dobrego i Złego:
No, i strona artystki.
A zatem witam na Ekomanii polską reprezentantkę nurtu recyclart i jej Punkolaże i Recyklony - Ogrody Trzeciego Tysiąclecia. Jest to nazwa projektu artystycznego w ramach stypendium Miasta Warszawy. W skrócie - "cykl obiektów, kompozycji przestrzennych z materiałów odpadowych. Od niewielkich rozmiarami przykładów sztuki użytkowej do konstrukcji i instalacji w przestrzeni miejskiej." Zacznę od końca (roku) :-)
Dorota Brodowska pomagała ozdobić choinkę na warszawskiej Pradze, wykorzystując do tego celu puste butelki PET.
W ramach tegorocznych Manifestacji Poetyckich organizowanych przez Staromiejski Dom Kultury wykonała instalację Parasolki. Zdjęcie by Paweł Słomczyński:
Plus wystawy (m.in. w Galerii Recyklingu na Andersa 13).
A na koniec Drzewo Wiadomości Dobrego i Złego:
No, i strona artystki.
25 gru 2011
Lodowniki
Choć temperatura za oknem wciąż na plusie, to może warto przypomnieć sobie lodowniki. Rok temu dowiedziałam się o nich z nieocenionego wegedzieciaka, dzięki jeszcze bardziej nieocenionej Soul (zdjęcia poniżej są jej autorstwa). Od tego czasu zamrażanie tego i owego stało się jednym z ulubionych emperymentów w naszym domu :-)
23 gru 2011
myDIY.pl
Co prawda miało być o recyklingowych szopkach, ale w tym celu zajrzyjcie na Ulicę Ekologiczną.
Na szczęście natrafiłam przed chwilą na ciekawego DIY bloga, z którego wybrałam dwa najciekawsze (IMHO) projekty. Jednym słowem - jak zrobić dzwonek do drzwi ze starej myszki i pinezki z klawiatury.
A zatem:
1. Pinezki do tablicy korkowej dla geeka
2. Mysz komputerowa jako dzwonek do drzwi
Ponadto na myDIY.pl znajdziecie wiele przydatnych informacji, które mogą się przydać, także osobom, które nigdy w życiu nie miały lutownicy w ręku. Np. jak naprawić głośny wentylator komputerowy lub po co chomikować śmieci. Mam nadzieję, że dobrych rad będzie przybywać, a ja lecę rozkręcać klawiaturę :-)
Na szczęście natrafiłam przed chwilą na ciekawego DIY bloga, z którego wybrałam dwa najciekawsze (IMHO) projekty. Jednym słowem - jak zrobić dzwonek do drzwi ze starej myszki i pinezki z klawiatury.
A zatem:
1. Pinezki do tablicy korkowej dla geeka
2. Mysz komputerowa jako dzwonek do drzwi
Ponadto na myDIY.pl znajdziecie wiele przydatnych informacji, które mogą się przydać, także osobom, które nigdy w życiu nie miały lutownicy w ręku. Np. jak naprawić głośny wentylator komputerowy lub po co chomikować śmieci. Mam nadzieję, że dobrych rad będzie przybywać, a ja lecę rozkręcać klawiaturę :-)
21 gru 2011
Wilki R.I.P.
"W sobotę, 10 grudnia 2011 r., belgijscy myśliwi przebywający w Polsce na polowaniu zorganizowanym przez Lasy Państwowe – Nadleśnictwo Głusko, zastrzelili dwa wilki (basiora i waderę) - zwierzęta chronione w Polsce. Zdarzenie miało miejsce na terenie Nadleśnictwa Głusko, w województwie zachodniopomorskim – w Puszczy Drawskiej, wyznaczonej jako obszar Natura 2000 PLH320046 „Uroczyska Puszczy Drawskiej” jako obszar ochrony m. in. wilka.
Chcemy wyrazić swoje oburzenie.
Strata przyrodnicza, spowodowana przez to przestępstwo, jest niepowetowana i nieodwracalna. Od kilku lat w Puszczy Drawskiej pojawiła się i utrzymywała wataha wilków złożona z kilku osobników. Ta grupa była częścią wspólnej zachodniopolsko-niemieckiej populacji wilków, uważanej za krytycznie zagrożoną, liczącej zaledwie kilkadziesiąt osobników, choć ostatnio powoli poprawiającej swój stan. Wszyscy mieli nadzieję, że wilki tu pozostaną. Zastrzelone wilki to para rodzicielska tej grupy. Popełnione przestępstwo polega na zabiciu dwóch osobników chronionego gatunku, ale skutkować będzie całkowitym zniszczeniem tej małej, lecz mającej nadzieję na rozwój populacji. Tym samym, jest ciosem w całą krytycznie zagrożoną populację zachodniopolską i w jej odbudowę. Musi więc być rozpatrzone w tym kontekście, a nie tylko w kontekście ogólnej liczebności wilków w Polsce. W naszej ocenie, to co się stało, jest więcej niż tylko „istotną szkodą”. Spowodowana została „strata w świecie zwierzęcym w znacznych rozmiarach” . Żądamy, by sprawcy przestępstwa ponieśli za nie adekwatną karę.
Ale to nie wszystko.
To przestępstwo mogło się zdarzyć dlatego, że Lasy Państwowe – działając dla zysku – zorganizowały belgijskim myśliwym – dla ich przyjemności – komercyjne, zbiorowe polowanie w obszarze chronionym, który był wyznaczony m. in. dla ochrony wilków i ich odbudowującej się populacji. Choć brzmi to jak paradoks, ten fakt nie naruszał prawa. Ale to znaczy tylko, że to prawo jest złe. Panowie Dyrektorzy, Panie Nadleśniczy - chyba trzeba Wam przypomnieć: Lasy Państwowe zarządzają lasami w imieniu Państwa Polskiego. Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska jest organem Państwa, odpowiedzialnym na swoim terenie za ochronę przyrody. Państwo Polskie zobowiązane było zapewnić, że wilków w wyznaczonym dla nich obszarze Natura 2000 nie spotka żadna krzywda.
Nie naruszyliście prawa. Ale to co się stało, znaczy że zawiedliście. Nie wypełniliście swojego obowiązku. Was też, a nie tylko belgijskich myśliwych, powinien dziś palić wstyd.
Żądamy skutecznej ochrony obszarów Natura 2000 i innych form ochrony przyrody. Żądamy, byście zrobili teraz wszystko, by wilki chciały do Puszczy Drawskiej powrócić i by mogły w niej bezpiecznie żyć.
Kodeks Karny, Art. 181. § 1. Kto powoduje zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. § 2. Kto, wbrew przepisom obowiązującym na terenie objętym ochroną, niszczy albo uszkadza rośliny lub zwierzęta powodując istotną szkodę, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. § 3. Karze określonej w § 2 podlega także ten, kto niezależnie od miejsca czynu niszczy albo uszkadza rośliny lub zwierzęta pozostające pod ochroną gatunkową powodując istotną szkodę. § 4.
Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. § 5. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 2 lub 3 działa nieumyślnie, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności."
Mogę się tylko podpisać :-(
Petycja dostępna tu.
Chcemy wyrazić swoje oburzenie.
Strata przyrodnicza, spowodowana przez to przestępstwo, jest niepowetowana i nieodwracalna. Od kilku lat w Puszczy Drawskiej pojawiła się i utrzymywała wataha wilków złożona z kilku osobników. Ta grupa była częścią wspólnej zachodniopolsko-niemieckiej populacji wilków, uważanej za krytycznie zagrożoną, liczącej zaledwie kilkadziesiąt osobników, choć ostatnio powoli poprawiającej swój stan. Wszyscy mieli nadzieję, że wilki tu pozostaną. Zastrzelone wilki to para rodzicielska tej grupy. Popełnione przestępstwo polega na zabiciu dwóch osobników chronionego gatunku, ale skutkować będzie całkowitym zniszczeniem tej małej, lecz mającej nadzieję na rozwój populacji. Tym samym, jest ciosem w całą krytycznie zagrożoną populację zachodniopolską i w jej odbudowę. Musi więc być rozpatrzone w tym kontekście, a nie tylko w kontekście ogólnej liczebności wilków w Polsce. W naszej ocenie, to co się stało, jest więcej niż tylko „istotną szkodą”. Spowodowana została „strata w świecie zwierzęcym w znacznych rozmiarach” . Żądamy, by sprawcy przestępstwa ponieśli za nie adekwatną karę.
Ale to nie wszystko.
To przestępstwo mogło się zdarzyć dlatego, że Lasy Państwowe – działając dla zysku – zorganizowały belgijskim myśliwym – dla ich przyjemności – komercyjne, zbiorowe polowanie w obszarze chronionym, który był wyznaczony m. in. dla ochrony wilków i ich odbudowującej się populacji. Choć brzmi to jak paradoks, ten fakt nie naruszał prawa. Ale to znaczy tylko, że to prawo jest złe. Panowie Dyrektorzy, Panie Nadleśniczy - chyba trzeba Wam przypomnieć: Lasy Państwowe zarządzają lasami w imieniu Państwa Polskiego. Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska jest organem Państwa, odpowiedzialnym na swoim terenie za ochronę przyrody. Państwo Polskie zobowiązane było zapewnić, że wilków w wyznaczonym dla nich obszarze Natura 2000 nie spotka żadna krzywda.
Nie naruszyliście prawa. Ale to co się stało, znaczy że zawiedliście. Nie wypełniliście swojego obowiązku. Was też, a nie tylko belgijskich myśliwych, powinien dziś palić wstyd.
Żądamy skutecznej ochrony obszarów Natura 2000 i innych form ochrony przyrody. Żądamy, byście zrobili teraz wszystko, by wilki chciały do Puszczy Drawskiej powrócić i by mogły w niej bezpiecznie żyć.
Kodeks Karny, Art. 181. § 1. Kto powoduje zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. § 2. Kto, wbrew przepisom obowiązującym na terenie objętym ochroną, niszczy albo uszkadza rośliny lub zwierzęta powodując istotną szkodę, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. § 3. Karze określonej w § 2 podlega także ten, kto niezależnie od miejsca czynu niszczy albo uszkadza rośliny lub zwierzęta pozostające pod ochroną gatunkową powodując istotną szkodę. § 4.
Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. § 5. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 2 lub 3 działa nieumyślnie, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności."
Mogę się tylko podpisać :-(
Petycja dostępna tu.
19 gru 2011
Ekopoezyja
Pomimo skończenia studiów filologicznych, na temat poezji ekologicznej nie będę się wymądrzać. Zgłaszam jednak, że taki nurt istnieje, o czym już 11 lat temu wspominał Robert Drobysz w Zielonych Brygadach. Czy chodzi tylko o pisanie o przyrodzie i modlitwy do drzewa?
Ano, posłuchajcie:
Albo poczytajcie.
A ponieważ z różnych względów najbliżej mi do Jacka Podsiadły, to polecam jego najnowszy tomik "Pod światło". Tym bardziej ekologiczny, że tylko w formie ebooka. W promocyjnej cenie do końca roku :-)
Ano, posłuchajcie:
Albo poczytajcie.
A ponieważ z różnych względów najbliżej mi do Jacka Podsiadły, to polecam jego najnowszy tomik "Pod światło". Tym bardziej ekologiczny, że tylko w formie ebooka. W promocyjnej cenie do końca roku :-)
18 gru 2011
Poradnik dla zielonych rodziców
Przyznaję, że do tej książki podchodziłam z dużym sceptycyzmem...
Dlaczego? Odstraszało mnie nazwisko Reni Jusis - medialnej ekomamy. W końcu to ja przecierałam szlaki ekorodzicielstwa na długo zanim pojęcie to weszło pod strzechy domów, w których ogląda się telewizję śniadaniową :-)
Nie obejrzałam ani jednego odcinka tego programu, bo telewizja jako medium mocno mnie odstrasza, trawię tylko bajki w Mini Mini (najlepiej w ograniczonej ilości), a do tego program pojawił się, kiedy moje dziecko już dawno wyrosło z pieluch i chusty...
Poza tym z wrodzoną przekorą pomyślałam, że czegóż ja się mogę z tej książki dowiedzieć - w końcu przetestowałam i chusty, i wielorazówki, i orzechy jeszcze zanim w Polsce pojawił się pierwszy sklep internetowy z takim asortymentem...Kosmetyków praktycznie nie używam, w kuchni królują warzywa i strączki, zabawki recyklingowe to moja specjalność itd. itp.
A jednak. Książka po prostu jest dobra :-) Informacji jest dużo, ale nie nużą. Podzielone na rozdziały, można więc czytać wyrywkowo (np. przy śniadaniu...). Mnóstwo praktycznych wskazówek, plan porodowy, pomysły na domowe kosmetyki, zabawki, wykrój na pieluszkę i Mei Taia - czyli wszystkie informacje, które żmudnie wyszukiwałam w necie, zostały zebrane w jednym miejscu. W dodatku styl przeprowadzania wywiadów z różnymi ekspertami jest taki, jaki powinien być. Ciepły, nienachalny, interesujący. Polecam wszystkim rodzicom, także tym, którzy myślą, że już wszystkie zielone rozumy pozjadali :-)
P.S. Tradycyjne podziękowania dla sklepu Eco Shop za udostępnienie książki. I tradycyjnie przekazuję ją do opolskiej Mamoteki, niech służy innym :-)
Dlaczego? Odstraszało mnie nazwisko Reni Jusis - medialnej ekomamy. W końcu to ja przecierałam szlaki ekorodzicielstwa na długo zanim pojęcie to weszło pod strzechy domów, w których ogląda się telewizję śniadaniową :-)
Nie obejrzałam ani jednego odcinka tego programu, bo telewizja jako medium mocno mnie odstrasza, trawię tylko bajki w Mini Mini (najlepiej w ograniczonej ilości), a do tego program pojawił się, kiedy moje dziecko już dawno wyrosło z pieluch i chusty...
Poza tym z wrodzoną przekorą pomyślałam, że czegóż ja się mogę z tej książki dowiedzieć - w końcu przetestowałam i chusty, i wielorazówki, i orzechy jeszcze zanim w Polsce pojawił się pierwszy sklep internetowy z takim asortymentem...Kosmetyków praktycznie nie używam, w kuchni królują warzywa i strączki, zabawki recyklingowe to moja specjalność itd. itp.
A jednak. Książka po prostu jest dobra :-) Informacji jest dużo, ale nie nużą. Podzielone na rozdziały, można więc czytać wyrywkowo (np. przy śniadaniu...). Mnóstwo praktycznych wskazówek, plan porodowy, pomysły na domowe kosmetyki, zabawki, wykrój na pieluszkę i Mei Taia - czyli wszystkie informacje, które żmudnie wyszukiwałam w necie, zostały zebrane w jednym miejscu. W dodatku styl przeprowadzania wywiadów z różnymi ekspertami jest taki, jaki powinien być. Ciepły, nienachalny, interesujący. Polecam wszystkim rodzicom, także tym, którzy myślą, że już wszystkie zielone rozumy pozjadali :-)
P.S. Tradycyjne podziękowania dla sklepu Eco Shop za udostępnienie książki. I tradycyjnie przekazuję ją do opolskiej Mamoteki, niech służy innym :-)
17 gru 2011
Kartki handmade
Zarwałam pół nocy, ale postanowiłam, że w tym roku w końcu wyślę przyjaciołom własnoręcznie zrobione kartki... Teraz jeszcze tylko wypisać i odstać swoje na poczcie. Trzymajcie kciuki :-)
16 gru 2011
Spisek żarówkowy
Nie tak dawno pisałam o planowanej obsolescencji, czyli antyfunkcjach lub celowym postarzaniu produktów.
Ostatnio temat projektowanej awaryjności (każdy tłumaczy ten termin, jak chce...) powrócił w filmie Spisek żarówkowy, który warto zobaczyć, nawet jeśli się nie wierzy w teorie spiskowe wszechświata... Zaintrygowała mnie żarówka, która świeci w Stanach od ponad 100 lat bez przerwy (!), zasmucił mnie fakt, że tak wiele zależy od rozmów grupy "panów w prążkowanych garniturach", zaskoczyła mnie proekologiczna postawa marki Philips, a zniechęciła polityka firmy Apple :-/
"Ponad 50-minutowy materiał ujawnia rzekomą zmowę producentów żarówek, która miała mieć miejsce na początku XX wieku; producenci odkryli wówczas, że wytwarzanie supertrwałych produktów, zwyczajnie nie leży w ich interesie. W ten sposób z ponad 3 tysięcy godzin świecenia w momencie technologicznego rozkwitu żarówki bardzo szybko ograniczono jej trwałość do zaledwie 1000 godzin. Wszystko, oczywiście, w wyniku zmowy producentów. Twórcy filmu docierają nawet do dokumentów jasno stwierdzających istnienie żarówkowego kartelu."
Ostatnio temat projektowanej awaryjności (każdy tłumaczy ten termin, jak chce...) powrócił w filmie Spisek żarówkowy, który warto zobaczyć, nawet jeśli się nie wierzy w teorie spiskowe wszechświata... Zaintrygowała mnie żarówka, która świeci w Stanach od ponad 100 lat bez przerwy (!), zasmucił mnie fakt, że tak wiele zależy od rozmów grupy "panów w prążkowanych garniturach", zaskoczyła mnie proekologiczna postawa marki Philips, a zniechęciła polityka firmy Apple :-/
"Ponad 50-minutowy materiał ujawnia rzekomą zmowę producentów żarówek, która miała mieć miejsce na początku XX wieku; producenci odkryli wówczas, że wytwarzanie supertrwałych produktów, zwyczajnie nie leży w ich interesie. W ten sposób z ponad 3 tysięcy godzin świecenia w momencie technologicznego rozkwitu żarówki bardzo szybko ograniczono jej trwałość do zaledwie 1000 godzin. Wszystko, oczywiście, w wyniku zmowy producentów. Twórcy filmu docierają nawet do dokumentów jasno stwierdzających istnienie żarówkowego kartelu."
15 gru 2011
Co w brzuchu burczy
Coś specjalnie dla Ninette i jej pracy licencjackiej o świadomości ekologicznej dzieci w wieku młodszoszkolnym :-) Może się przyda...
Co w brzuchu burczy to interaktywny projekt Justyny Marczewskiej dla dzieci w wieku 7-9 lat. I to projekt wielokrotnie nagradzany (II miejsce w konkursie multimedialnym "Doliny Kreatywnej" , wśród "Najlepszych projektów dyplomowych 2+3D" , wyróżnienie w dziedzinie multimedia na Międzynarodowym Biennale Studenckiej Grafiki Projektowej Agrafa 2009).
Jak rozumiem celem takiego projektu jest poszerzenie wiedzy dziecka o zdrowym odżywianiu i witaminach. Jak to działa?
"Dziecko tworzy swój profil, który jest wirtualnym dzienniczkiem. Codziennie zapisuje w nim, co jadło danego dnia. Na tej podstawie program ustala i informuje, w jakim stopniu wypełnione jest dzienne zapotrzebowanie organizmu na witaminę A / witaminę C / magnez / wapń. Następnie dziecko gra w proste gry, które pokazują dlaczego i jak uzupełnić braki. Co w brzuchu burczy dostarcza również rodzicom wiedzy na temat diety ich pociechy."
No, i fajnie, ale...
Trochę się będę czepiać, ale w sumie tylko trochę. Ogólna idea fajna, ale projekt niedopracowany (tak, wiem, to tylko projekt). W produktach żywnościowych brakuje wielu ważnych składników diety, np. nie uwzględniono kasz (a przecież jednak czasem je jadamy), brakuje wielu popularnych owoców i warzyw, napojów, nabiału, rodzajów mięsa (choć z tego powodu płakać nie będę).. W efekcie trudno jest zaznaczyć faktycznie zjedzone produkty, a i obliczenia wykonane przez program odnośnie dawki witamin i minerałów są niepełne (no, i dotyczą tylko czterech substancji, pewnie też przykładowych).
Gry są proste (czy nie za łatwe dla 7-9 latków?), więc tak się zastanawiam, czy na długo przykułyby uwagę dzieci.
Poza tym, jako cyfrowej imigrantce trochę mi się nie podoba, że konieczność wpisywania danych do dzienniczka przykułoby moje dziecko na kolejnych 5 minut dłużej do komputera...Ale może czas się z tym pogodzić?
Co w brzuchu burczy to interaktywny projekt Justyny Marczewskiej dla dzieci w wieku 7-9 lat. I to projekt wielokrotnie nagradzany (II miejsce w konkursie multimedialnym "Doliny Kreatywnej" , wśród "Najlepszych projektów dyplomowych 2+3D" , wyróżnienie w dziedzinie multimedia na Międzynarodowym Biennale Studenckiej Grafiki Projektowej Agrafa 2009).
Jak rozumiem celem takiego projektu jest poszerzenie wiedzy dziecka o zdrowym odżywianiu i witaminach. Jak to działa?
"Dziecko tworzy swój profil, który jest wirtualnym dzienniczkiem. Codziennie zapisuje w nim, co jadło danego dnia. Na tej podstawie program ustala i informuje, w jakim stopniu wypełnione jest dzienne zapotrzebowanie organizmu na witaminę A / witaminę C / magnez / wapń. Następnie dziecko gra w proste gry, które pokazują dlaczego i jak uzupełnić braki. Co w brzuchu burczy dostarcza również rodzicom wiedzy na temat diety ich pociechy."
No, i fajnie, ale...
Trochę się będę czepiać, ale w sumie tylko trochę. Ogólna idea fajna, ale projekt niedopracowany (tak, wiem, to tylko projekt). W produktach żywnościowych brakuje wielu ważnych składników diety, np. nie uwzględniono kasz (a przecież jednak czasem je jadamy), brakuje wielu popularnych owoców i warzyw, napojów, nabiału, rodzajów mięsa (choć z tego powodu płakać nie będę).. W efekcie trudno jest zaznaczyć faktycznie zjedzone produkty, a i obliczenia wykonane przez program odnośnie dawki witamin i minerałów są niepełne (no, i dotyczą tylko czterech substancji, pewnie też przykładowych).
Gry są proste (czy nie za łatwe dla 7-9 latków?), więc tak się zastanawiam, czy na długo przykułyby uwagę dzieci.
Poza tym, jako cyfrowej imigrantce trochę mi się nie podoba, że konieczność wpisywania danych do dzienniczka przykułoby moje dziecko na kolejnych 5 minut dłużej do komputera...Ale może czas się z tym pogodzić?
14 gru 2011
Pij mleko, będziesz kaleką...
Zapraszam do obejrzenia filmiku o tym, skąd się biorą weganie...
I jak wytłumaczyć dzieciom, że picie mleka wcale nie jest dla ludzi najlepsze...
Z dedykacją dla wszystkich, a w szczególności przedstawicieli przemysłu mleczarskiego :-P
Dla tych, co wolą po polsku, niż po angielsku - streszczenie: "Mamy robią mleko dla swoich dzieci. Mamy kochają swoje dzieci i chcą dla nich jak najlepiej. Mamy krowy też robią mleko dla swoich dzieci. Mamy krowy też kochają swoje dzieci i chcą dla nich jak najlepiej. I tak jak ludzkie mamy, mamy krowy robią mleko dla swoich dzieci. Ale ponieważ ludzie piją mleko krowy i jedzą produkty mleczne, chociaż nie muszą, to cielaczki nie dostają mleka, które powinno być dla nich.(...) Cielaki z przemysłu mlecznego napędzają przemysł z cielęciną. (...)Wspierając jeden przemysł, wspierasz drugi.(...)"
No, prościej już się tego wytłumaczyć nie da, prawda?
To na razie, idę robić mleko migdałowe...
I jak wytłumaczyć dzieciom, że picie mleka wcale nie jest dla ludzi najlepsze...
Z dedykacją dla wszystkich, a w szczególności przedstawicieli przemysłu mleczarskiego :-P
Dla tych, co wolą po polsku, niż po angielsku - streszczenie: "Mamy robią mleko dla swoich dzieci. Mamy kochają swoje dzieci i chcą dla nich jak najlepiej. Mamy krowy też robią mleko dla swoich dzieci. Mamy krowy też kochają swoje dzieci i chcą dla nich jak najlepiej. I tak jak ludzkie mamy, mamy krowy robią mleko dla swoich dzieci. Ale ponieważ ludzie piją mleko krowy i jedzą produkty mleczne, chociaż nie muszą, to cielaczki nie dostają mleka, które powinno być dla nich.(...) Cielaki z przemysłu mlecznego napędzają przemysł z cielęciną. (...)Wspierając jeden przemysł, wspierasz drugi.(...)"
No, prościej już się tego wytłumaczyć nie da, prawda?
To na razie, idę robić mleko migdałowe...
13 gru 2011
Oda do sody
Obiecałam niedawno recenzję książki Soda oczyszczona. 500 praktycznych zastosowań - Vicky Lansky, no i jest :-)
Pierwsze kartki tej książki to rymowana "Oda do sody" (no, serio..) oraz przystępne wyjaśnienie, co to w ogóle ta soda jest i dlaczego działa, tak jak działa...
A później już następują porady podzielone na działy: kulinarny, kuchenny, łazienkowy, dbanie o dom, pranie, higiena i wygląd, domowe lekarstwa, małe urwisy, projekty dla dzieci, pielęgnacja zwierząt, porady dla ogrodników, rękodzieło i inne hobby oraz na łonie natury. Jak widzicie sporo tego :-)
Ponieważ nie jestem już sodową nowicjuszką, więc starałam się znaleźć takie zastosowania dla białego proszku, których jeszcze nie wypróbowałam. Ominęłam więc porady dotyczące prania i czyszczenia powierzchni, za to skupiłam się na dziale zdrowotnym i dziecięcym.
Ponieważ akurat trapi mnie infekcja kataralna, więc wypróbowałam miksturę do zakrapiania nosa i płukania gardła (uwaga, żeby nie przesadzić ze stężeniem, bo będzie szczypać w nosie, oj będzie). Efekty? Może nie spektakularne, ale nie zaszkodziło, a drapanie w gardle ustąpiło.
Zrobiłam także masę plastyczną, bo dziecko się nudziło :-) Oczywiście wprowadziłam do przepisu swoje innowacje (zamiast mąki kukurydzianej dałam mąkę ziemniaczaną, w końcu tez skrobia), popełniłam też błąd - w pierwszej wersji masy nie zagotowałam wody, więc całość była bardzo krucha i sypka (trochę jak Moon Sand), na szczęście dało się ją zrecyklować i kolejna paciajka wyszła dużo bardziej plastyczna. Zapach mi trochę nie pasował, ale dziecku nie przeszkadzał na szczęście. Córa zrobiła sodowego bałwanka, a z reszty ciasta powycinałyśmy gwiazdki, które po pomalowaniu zawisną na choince.
Co jeszcze... Czy wiedzieliście, że sodą można gasić ogień? Albo że można nią wypłoszyć mrówki?
Wiosną natomiast wypróbuję rady dotyczące ogrodnictwa z zastosowaniem sody.
Generalnie polecam książkę Ekologicznym Paniom i Panom Domu, jedynym moim zarzutem jest to, że rady się powtarzają (chyba po to, żeby nabić do 500) i np. zdolność sody do pochłaniania zapachów jest umieszczona chyba w 5 działach. Ale wybaczam i błogosławię, na pewno będę jeszcze zaglądać.
PS. Podziękowania dla EcoShopu za udostępnienie książki!
Pierwsze kartki tej książki to rymowana "Oda do sody" (no, serio..) oraz przystępne wyjaśnienie, co to w ogóle ta soda jest i dlaczego działa, tak jak działa...
A później już następują porady podzielone na działy: kulinarny, kuchenny, łazienkowy, dbanie o dom, pranie, higiena i wygląd, domowe lekarstwa, małe urwisy, projekty dla dzieci, pielęgnacja zwierząt, porady dla ogrodników, rękodzieło i inne hobby oraz na łonie natury. Jak widzicie sporo tego :-)
Ponieważ nie jestem już sodową nowicjuszką, więc starałam się znaleźć takie zastosowania dla białego proszku, których jeszcze nie wypróbowałam. Ominęłam więc porady dotyczące prania i czyszczenia powierzchni, za to skupiłam się na dziale zdrowotnym i dziecięcym.
Ponieważ akurat trapi mnie infekcja kataralna, więc wypróbowałam miksturę do zakrapiania nosa i płukania gardła (uwaga, żeby nie przesadzić ze stężeniem, bo będzie szczypać w nosie, oj będzie). Efekty? Może nie spektakularne, ale nie zaszkodziło, a drapanie w gardle ustąpiło.
Zrobiłam także masę plastyczną, bo dziecko się nudziło :-) Oczywiście wprowadziłam do przepisu swoje innowacje (zamiast mąki kukurydzianej dałam mąkę ziemniaczaną, w końcu tez skrobia), popełniłam też błąd - w pierwszej wersji masy nie zagotowałam wody, więc całość była bardzo krucha i sypka (trochę jak Moon Sand), na szczęście dało się ją zrecyklować i kolejna paciajka wyszła dużo bardziej plastyczna. Zapach mi trochę nie pasował, ale dziecku nie przeszkadzał na szczęście. Córa zrobiła sodowego bałwanka, a z reszty ciasta powycinałyśmy gwiazdki, które po pomalowaniu zawisną na choince.
Co jeszcze... Czy wiedzieliście, że sodą można gasić ogień? Albo że można nią wypłoszyć mrówki?
Wiosną natomiast wypróbuję rady dotyczące ogrodnictwa z zastosowaniem sody.
Generalnie polecam książkę Ekologicznym Paniom i Panom Domu, jedynym moim zarzutem jest to, że rady się powtarzają (chyba po to, żeby nabić do 500) i np. zdolność sody do pochłaniania zapachów jest umieszczona chyba w 5 działach. Ale wybaczam i błogosławię, na pewno będę jeszcze zaglądać.
PS. Podziękowania dla EcoShopu za udostępnienie książki!
12 gru 2011
Chipsy
Jecie chipsy? Tak, wiem - są niezdrowe, ociekają tłuszczem, akryloamidem, roi się w nich od wszelakich E666, produkty wielkich koncernów są źródłem wszelkiego zła, ale jednak.. Czasem? Wyjątkowo?
A co z opakowaniem? Podobno Frito-Lay zakończyło prace nad opakowaniem wykonanym niemal w 90% z PLA, czyli biodegradowalnego polimeru. "Właściwości polilaktydu klasyfikują go doskonale do produkcji tego typu opakowań – szczególnie wartościowa jest tu możliwość modyfikacji czasu, po upływie którego materiał ulega biodegradacji. W przypadku toreb na chipsy, ustalono długość cyklu życia na 14 tygodni (w warunkach odpowiedniej wilgotności i temperatury)." Jak się okazało, sprzedaż Sun Chips zmalała (pomimo biodegradowalności opakowania). Przyczyną był zbyt duży hałas przy otwieraniu czipsów...
Oto kilka pomysłów na wykorzystanie tradycyjnego opakowania po chipsach...
1. 20 opakowań, dużo składania, trochę szycia i jest torebka (instrukcja po angielsku, ale z fotkami):
2. Torba z Terra Cycle:
3. Gwiazda:
4. Urna na prochy
To nie żart. Twórca opakowania Pringles zażyczył sobie, żeby po śmierci jego prochy wrzucono do opakowania po tychże...Bardzo był dumny ze swego projektu :-)
A co z opakowaniem? Podobno Frito-Lay zakończyło prace nad opakowaniem wykonanym niemal w 90% z PLA, czyli biodegradowalnego polimeru. "Właściwości polilaktydu klasyfikują go doskonale do produkcji tego typu opakowań – szczególnie wartościowa jest tu możliwość modyfikacji czasu, po upływie którego materiał ulega biodegradacji. W przypadku toreb na chipsy, ustalono długość cyklu życia na 14 tygodni (w warunkach odpowiedniej wilgotności i temperatury)." Jak się okazało, sprzedaż Sun Chips zmalała (pomimo biodegradowalności opakowania). Przyczyną był zbyt duży hałas przy otwieraniu czipsów...
Oto kilka pomysłów na wykorzystanie tradycyjnego opakowania po chipsach...
1. 20 opakowań, dużo składania, trochę szycia i jest torebka (instrukcja po angielsku, ale z fotkami):
2. Torba z Terra Cycle:
3. Gwiazda:
4. Urna na prochy
To nie żart. Twórca opakowania Pringles zażyczył sobie, żeby po śmierci jego prochy wrzucono do opakowania po tychże...Bardzo był dumny ze swego projektu :-)
11 gru 2011
Papier bezdrzewny
Dzięki komentarzowi zostawionemu pod postem dotyczącym Bajki o drzewie, dzisiejszy poranek spędziłam na zgłębianiu tematu papieru bezdrzewnego.
Niestety wszystko wskazuje na to, że nazwa papier bezdrzewny wprowadza w błąd i wcale nie świadczy o ekologicznej technologii :-(
"Papier bezdrzewny to rodzaj papieru określanym pod względem zawartości ligniny. Papier bezdrzewny jest pozbawiany ligniny występującej we włóknach drzewnych, a do produkcji tego papieru używa się celulozy. Usuwanie ligniny odbywa się metodami: siarczynową i siarczanową. Papier bezdrzewny w porównaniu do drzewnego jest odporniejszy na procesy starzenia się, ale jest bardziej przezroczysty." Tyle Wikipedia.
Więcej informacji na temat papierów ekologicznych znajdziemy na stronie drukarni Smyk sc.
W skrócie: "Masa papiernicza składa się z włókien celulozowych zazwyczaj pochodzących z masy celulozowej drzewnej.(...)Istnieją dwa podstawowe sposoby produkcji masy celulozowej chemiczna i mechaniczna.
Metodą chemiczną, gotując w odpowiednich mieszankach chemicznych, usuwa się z drewna praktycznie wszystkie substancje z wyjątkiem celulozy (90%). Tak powstaje papier bezdrzewny. Około 2 ton drewna potrzeba na wyprodukowanie 1 tony papieru".
A tymczasem do wyprodukowania 1 tony papieru drzewnego potrzeba tylko 1 tony drewna.
Na mój miejski rozum wychodzi na to, że papier bezdrzewny wcale nie jest ekologiczny :-(
I jeszcze konkluzja z podlinkowanej strony:
Niestety wszystko wskazuje na to, że nazwa papier bezdrzewny wprowadza w błąd i wcale nie świadczy o ekologicznej technologii :-(
"Papier bezdrzewny to rodzaj papieru określanym pod względem zawartości ligniny. Papier bezdrzewny jest pozbawiany ligniny występującej we włóknach drzewnych, a do produkcji tego papieru używa się celulozy. Usuwanie ligniny odbywa się metodami: siarczynową i siarczanową. Papier bezdrzewny w porównaniu do drzewnego jest odporniejszy na procesy starzenia się, ale jest bardziej przezroczysty." Tyle Wikipedia.
Więcej informacji na temat papierów ekologicznych znajdziemy na stronie drukarni Smyk sc.
W skrócie: "Masa papiernicza składa się z włókien celulozowych zazwyczaj pochodzących z masy celulozowej drzewnej.(...)Istnieją dwa podstawowe sposoby produkcji masy celulozowej chemiczna i mechaniczna.
A tymczasem do wyprodukowania 1 tony papieru drzewnego potrzeba tylko 1 tony drewna.
Na mój miejski rozum wychodzi na to, że papier bezdrzewny wcale nie jest ekologiczny :-(
I jeszcze konkluzja z podlinkowanej strony:
"Jeżeli chcecie Państwo używać „ekologicznego papieru”, lub Państwa firma postanowiła poprawić swój środowiskowy wizerunek, stoicie przed nie lada problemem. Do Państwa należy decyzja który z wyżej opisanych papierów będzie „papierem ekologicznym”.
Teza pierwsza - Papier pochodzący z zakładów, które dużo robią dla odnawiania wycinanych lasów, posiadają uznane certyfikaty, kontrolują procesy produkcyjne w zakresie szkodliwości dla środowiska.
Teza druga - Papier produkowany w całości lub w części z makulatury."
Nie ma lekko... to może jednak papier z kamienia, pszenicy lub odchodów kangura?
:-)
10 gru 2011
Zielona piękność
Dzięki Adze, która znienacka rzuciła dziś linkiem do tego filmu, spędziłam bardzo miłe przedpołudnie. Więc życząc wam równie miłych wrażeń polecam Zieloną piękność (oryg. La Belle Verte). To francuska produkcja z 1996, coś w rodzaju ekologicznej Sexmisji. Zabawna opowieść o tym, jak wygląda Ziemia w oczach ludzi, którzy są na wyższym stopniu rozwoju, żyją w zgodzie z Naturą, bez głodu, wojen i nędzy. Miejscami bywa naprawdę śmiesznie, miejscami smutno, a ogólny przekaz warto zapamiętać i przypominać sobie, choćby co roku.
Postuluję (bez nadziei, że się ktoś mnie wysłucha), aby Zieloną piękność puszczać na święta lub Sylwestra zamiast Kevina samego w domu. Prawdopodobnie z większym pożytkiem dla naszego mało zielonego społeczeństwa...
Film można obejrzeć także w całości na vimeo.
Postuluję (bez nadziei, że się ktoś mnie wysłucha), aby Zieloną piękność puszczać na święta lub Sylwestra zamiast Kevina samego w domu. Prawdopodobnie z większym pożytkiem dla naszego mało zielonego społeczeństwa...
Film można obejrzeć także w całości na vimeo.
7 gru 2011
Od czapy
Obiecałam sobie, że dzisiejszy wpis na pewno nie będzie ani o świętach, ani o dzieciach... Tymczasem przeglądając listę swoich ulubionych zakładek, co rusz trafiam na jedno albo drugie. Taki sezon :-)
To może porozmawiajmy o czapkach?
Na początek wprowadźmy pojęcie czapki ekologicznej. Jak się okazuje pod tą nazwą producenci reklamują czapki z daszkiem zrobione z przetworzonych butelek PET, o takie:
A skoro recycling, to może taka fantazyjna czapa uszydełkowana przez The Art of Zen Crochet ze starych jedwabnych sari i T-shirtów?
Lub patchwork z fragmentów kolorowych skarpetek (eco-artware)?
To może porozmawiajmy o czapkach?
Na początek wprowadźmy pojęcie czapki ekologicznej. Jak się okazuje pod tą nazwą producenci reklamują czapki z daszkiem zrobione z przetworzonych butelek PET, o takie:
A skoro recycling, to może taka fantazyjna czapa uszydełkowana przez The Art of Zen Crochet ze starych jedwabnych sari i T-shirtów?
Lub patchwork z fragmentów kolorowych skarpetek (eco-artware)?
Bo kapelusiki i czapki z plastikowych torebek (sprasowanych lub szydełkowanych) może i są ciekawe, ale nosić bym ich nie chciała...
6 gru 2011
Bajka o drzewie
Uwaga uwaga, przedstawiam kolejną ekolekturę dla dzieci :-)
Tym razem jest to Bajka o drzewie Elizy Piotrowskiej. I znów miałam okazję przeczytać książkę własnoręcznie zilustrowaną przez autorkę (to jakiś nowy trend chyba...). Ale jak widać mamy w Polsce bardzo utalentowane pisarki o zacięciu ekologicznym, bo i grafika książki, i jej treść są na piątkę (z plusem za stwierdzenie, że drzewo ma duszę).
"Bajka o drzewie" to wiersz o porach roku (między innymi), którym nie pogardzą najmłodsze przedszkolaki. Moja czterolatka też słuchała z zainteresowaniem. Więc jeśli ktoś szuka prezentu pod choinkę dla małych miłośników przyrody, to... już nie musi szukać :-)
Dodam jeszcze, że ta książeczka w twardej okładce, drukowana na papierze bezdrzewnym jest pierwszą pozycją z serii "Zielone bajki". Już się cieszę na kolejne części!
No, i dziękuję wydawnictwu BioBooks za przysłanie mi książki i tradycyjnie przekazuję ją do opolskiej Mamoteki.
Tym razem jest to Bajka o drzewie Elizy Piotrowskiej. I znów miałam okazję przeczytać książkę własnoręcznie zilustrowaną przez autorkę (to jakiś nowy trend chyba...). Ale jak widać mamy w Polsce bardzo utalentowane pisarki o zacięciu ekologicznym, bo i grafika książki, i jej treść są na piątkę (z plusem za stwierdzenie, że drzewo ma duszę).
"Bajka o drzewie" to wiersz o porach roku (między innymi), którym nie pogardzą najmłodsze przedszkolaki. Moja czterolatka też słuchała z zainteresowaniem. Więc jeśli ktoś szuka prezentu pod choinkę dla małych miłośników przyrody, to... już nie musi szukać :-)
Dodam jeszcze, że ta książeczka w twardej okładce, drukowana na papierze bezdrzewnym jest pierwszą pozycją z serii "Zielone bajki". Już się cieszę na kolejne części!
No, i dziękuję wydawnictwu BioBooks za przysłanie mi książki i tradycyjnie przekazuję ją do opolskiej Mamoteki.
5 gru 2011
EcoShop
Dzisiejszy wpis będzie wielowątkowy, uprzedzam :-)
Wątek nr 1.
A zaczęło się wszystko od octu i sody. W 2008 (pamiętam jak dziś) postanowiłam pozbyć się z domu całej tej chemii gospodarczej, którą wniósł w posagu konkubent i do sprzątania używać tylko środków naturalnych. Po 3 latach prawie się to udało (wciąż mamy dwie butelki płynu do mycia szyb, bo przyznaję, że za okna zabieram się rzadziej niż od święta).
Wątek nr 2
Później postanowiłam uzupełnić zapasy sody i jedynym sklepem internetowym, w którym można było kupić opakowania większe niż kilogramowe, był EcoShop.
Więc nabyłam i używam sody systematycznie – do prania i do sprzątania.
Wątek nr 3
Jakiś czasu temu postanowiłam nawiązać współpracę z EcoShopem. Stali bywalcy Ekomanii pewnie zauważyli, że niedawno na blogu pojawiły się reklamy (WTF?) AdSense i AdTaily. Zdecydowałam się na nie w momencie, kiedy ilość waszych dziennych odwiedzin zaczęła krążyć w okolicach 500-600 dziennie. Bezczelnie pomyślałam wtedy, że może udałoby mi się na blogu zarobić chociaż na pół kilo sody... Postanowiłam poeksperymentować, choć marna ze mnie biznysłomen i wolałabym, żeby pojawiały się tu tylko reklamy naprawdę związane z ekologią. A jeśli sklepów, to tylko przetestowanych przeze mnie...
EcoShop mogę polecić z czystym sumieniem. Co prawda na reklamę się nie zdecydowali, ale mogłam sobie wybrać produkty do bezpłatnego testowania :-)
Wątek nr 4
Jako że soda, kwasek cytrynowy oraz żarówki LED są w moim gospodarstwie w codziennym użyciu, to mój wybór padł (jakże inaczej) na książki.
Soda oczyszczona. 500 praktycznych zastosowań i Poradnik dla zielonych rodziców, o którym już wiele czytałam :-)
Wątek nr 5
Właściciele sklepu książki dowieźli mi osobiście na sobotni Mama Bazar, a kiedy w domu otworzyłam "Poradnik dla zielonych rodziców" mój wzrok padł akurat na wywiad z nimi.
Więc bardzo się cieszę, że mogłam poznać ludzi, którzy nie tylko kompleksowo stosują sodę i ocet, ale także własnoręcznie zbudowali sobie solarny piekarnik i ogniwa solarne do ogrzewania domu :-)
Ciąg dalszy oczywiście nastąpi. Recenzje książek zamieszczę jeszcze przed świętami, obiecuję.
4 gru 2011
Łóżeczko dziecięce
Kiedy przychodzi czas, że dziecko przenosi się do większego łóżka (albo nie ma zamiaru opuszczać łóżka rodziców), łóżeczko dziecięce staje się niepotrzebnym gratem, który próbujemy sprzedać, oddać znajomym lub wciskamy na strych, do piwnicy lub garażu licząc na to, że przyda się przy kolejnym dziecku :-)
Można jednak przerobić łóżeczko lub jego części na funkcjonalne elementy mieszkania.
1. Tablica majsterkowicza, czyli jak zapanować nad twórczym chaosem:
2. Biureczko wykonane wg tego tutoriala:
3. Krzesełko:
4. Tablica lub stojak reklamowy
5. Stelaż na dzikie pnącze :-)
Inne pomysły znajdziecie na Easy frugal living i Consignment mommies.
Można jednak przerobić łóżeczko lub jego części na funkcjonalne elementy mieszkania.
1. Tablica majsterkowicza, czyli jak zapanować nad twórczym chaosem:
2. Biureczko wykonane wg tego tutoriala:
3. Krzesełko:
4. Tablica lub stojak reklamowy
5. Stelaż na dzikie pnącze :-)
Inne pomysły znajdziecie na Easy frugal living i Consignment mommies.
2 gru 2011
Konkurs z Natoobe - cz.3
I ostatni dzień konkursu, w którym można wygrać bon na pierwsze zakupy w natoobe.pl. Wirtualne otwarcie serwisu dziś o drugiej dwanaście :-) Tylko jeszcze zamieszczę sprostowanie odnośnie informacji, że osoby, które dostaną bony na 50zł będą mogły skorzystać z Tygodnia Bezpłatnej Dostawy. Niestety tych dwóch promocji się nie łączy... Mimo to zapraszam do ostatniej zgadywanki :-)
Kiedy po raz pierwszy na Ekomanii pokazałam to zdjęcie? Na odpowiedź z tytułem postu (i maila) czekam
w komentarzach. Kto pierwszy, ten lepszy :-)
1 gru 2011
Konkurs z Natoobe - cz.2
No, to kontynuujemy konkurs o bony na pierwsze zakupy w natoobe (serwis startuje jutro) :-)
Dzisiejsze zdjęcie to:
Kto pamięta kiedy to zdjęcie zaistniało po raz pierwszy na Ekomanii?
Osoba, która pierwsza w komentarzu poda prawidłowo tytuł posta i swój e-mail, otrzyma bon na 50zł (który zresztą można zrealizować korzystając z Tygodnia Darmowej Dostawy).
Do dzieła :-)
Dzisiejsze zdjęcie to:
Kto pamięta kiedy to zdjęcie zaistniało po raz pierwszy na Ekomanii?
Osoba, która pierwsza w komentarzu poda prawidłowo tytuł posta i swój e-mail, otrzyma bon na 50zł (który zresztą można zrealizować korzystając z Tygodnia Darmowej Dostawy).
Do dzieła :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)