Od dwóch tygodni działa nowa platforma wymiany śmieci Oddam Odpady.
Masz worek plastikowych nakrętek i 30 porysowanych płyt CD? Albo pudło wucerolek, stos starych gazet i opakowanie połamanych kredek świecowych? Oddaj je.
Szukasz mebli do przeróbki, palet, opon, korków lub kartonów Tetrapak? Ogłoś zbiórkę.
A im więcej osób się o tym dowie, tym większa szansa na znalezienie materiałów do upcyklingu. Więc do dzieła!
29 maj 2014
26 maj 2014
Pochwała wagarów lub mam jednu ruku dlouhou
Podczas gdy niektórzy spędzali czas na festiwalu Miasto Poezji w Lublinie, inni postanowili sobie zrobić wagary w kraju Krecika. I nie żałują ani chwilki :-)
Wagary to w ogóle bardzo dobry wynalazek jest. Polecam przynajmniej raz na kilka tygodni.
Śmierć kompa (którą wykrakałam w ostatnim wpisie) tylko ułatwiła decyzję o podrzuceniu Dziecka dziadkom, kupieniu biletów w Polskim Busie (tak, 3 x dziennie jeździ z Wrocławia do Pragi za jakieś śmieszne 50zł w jedną stronę) i spakowaniu niezbędności. Wagary!
Z pogodą trafiłam idealnie. Destynacja też nie zawiodła.Bilans zdecydowanie na plus, przywiozłam pamiątki :-) A wśród nich:
1 zakwas żytni do pieczenia chleba
1 mydło z konopi (z wonią kardamonu) zrobione przez Magdiczkę
1 dezodorant ręcznie sfabrykowany z jej kosmetycznych zasobów
spodnie, bluza, 3 koszulki - darowizny od Verunki
Z wartości niematerialnych i ulotnych:
1,5 przeczytanej książki (te pół to "Zjadanie zwierząt")
5 piw
1 plac zabaw
2 koncerty zasłyszane mimochodem (Na parukarce i Na hradbach)
1 nocleg na zapiecku
1 spacer po szumawskim lesie (= 3 kleszcze)
1 spacer po praskim parku w doborowym hubertowym towarzystwie (=0 kleszczy)
Praga piękna i tłoczna jak zawsze. Do ścisłego centrum nie zaglądałam, ale Wyszehrad stoi na swoim miejscu (i moja ulubiona hospoda Na hradbach również). Odwiedziłam dwie nowe wegańskie knajpy i najadłam się po uszy (ale temu zagadnieniu postanowiłam poświęcić osobny wpis, w planach). A chwilami było jak w czeskim filmie:
Wagary to w ogóle bardzo dobry wynalazek jest. Polecam przynajmniej raz na kilka tygodni.
Śmierć kompa (którą wykrakałam w ostatnim wpisie) tylko ułatwiła decyzję o podrzuceniu Dziecka dziadkom, kupieniu biletów w Polskim Busie (tak, 3 x dziennie jeździ z Wrocławia do Pragi za jakieś śmieszne 50zł w jedną stronę) i spakowaniu niezbędności. Wagary!
Z pogodą trafiłam idealnie. Destynacja też nie zawiodła.Bilans zdecydowanie na plus, przywiozłam pamiątki :-) A wśród nich:
1 zakwas żytni do pieczenia chleba
1 mydło z konopi (z wonią kardamonu) zrobione przez Magdiczkę
1 dezodorant ręcznie sfabrykowany z jej kosmetycznych zasobów
spodnie, bluza, 3 koszulki - darowizny od Verunki
Z wartości niematerialnych i ulotnych:
1,5 przeczytanej książki (te pół to "Zjadanie zwierząt")
5 piw
1 plac zabaw
2 koncerty zasłyszane mimochodem (Na parukarce i Na hradbach)
1 nocleg na zapiecku
1 spacer po szumawskim lesie (= 3 kleszcze)
1 spacer po praskim parku w doborowym hubertowym towarzystwie (=0 kleszczy)
Praga piękna i tłoczna jak zawsze. Do ścisłego centrum nie zaglądałam, ale Wyszehrad stoi na swoim miejscu (i moja ulubiona hospoda Na hradbach również). Odwiedziłam dwie nowe wegańskie knajpy i najadłam się po uszy (ale temu zagadnieniu postanowiłam poświęcić osobny wpis, w planach). A chwilami było jak w czeskim filmie:
15 maj 2014
Ekokomputer dla Ekomanii
Mam problem. Mój stary pecet ledwo zipie. Noworoczny lifting, odwirusowanie i inne zabiegi pielęgnacyjne nie pomogły na długo, więc w każdej chwili mogę zostać bez kompa. A bez kompa jak bez ręki. Jak żyć?
Rozpoczynam więc poszukiwania nowego sprzętu - komputera stacjonarnego. Oczywiście najlepiej, gdyby był eko... Najpierw wpisałam w wyszukiwarkę frazę "ekokomputer". I co? I pstro. Jedynie kilka rezultatów z zakończonych już aukcji w pewnym serwisie na 'a' oraz informacja, że domena ekokomputer.pl jest na sprzedaż. No świetnie.
Znaczy się nie ma czegoś takiego jak ekokomputer?
Prawda jest smutna, ale trudno jej zaprzeczyć. Komputery nie są eko, internet to zło, w związku z czym pisanie ekobloga to zarazem hipokryzja i ironia...
Kilka faktów:
Zatem produkcja komputerów i sprzętu elektronicznego to nie tylko eksploatacja cennych złóż i wykorzystywanie taniej siły roboczej w krajach Azji, ale także produkcja olbrzymiej ilości elektrośmieci (liczona w milionach ton rocznie).
Uwaga, będę cytować (stąd):
"Według danych Instytutu Wuppertalskiego (Niemcy) i badań UN do wyprodukowania jednego komputera potrzeba około 19 000 kilogramów surowców – między innymi wody, substancji chemicznych, kopalnych nośników energii oraz metali szlachetnych i ciężkich (na przykład złota, miedzi, cyny, platyny czy kobaltu). Metale pozyskuje się najczęściej w ubogich krajach Afryki i Ameryki Południowej, co wiąże się przeważnie z nieludzkimi warunkami pracy, niewypełnieniem norm bezpieczeństwa, wymuszonymi przesiedleniami, rujnowaniem środowiska naturalnego i – co najgorsze – pracą dzieci.
Również skutki ekologiczne produkcji komputerów nabierają dramatycznych rozmiarów. Trujące substancje, uwalniane w procesach degradacji, zanieczyszczają okoliczne gleby i wody (m.in. rtęcią czy arsenem), co zagraża żyjącym w danej okolicy ludziom i zwierzętom. Badania inicjatywy makeITfair podjętej w Demokratycznej Republice Konga wykazały, że w tamtejszych kopalniach kobaltu pracuje około 50 000 dzieci, które nie posiadają ani odzieży ochronnej, ani zabezpieczenia dróg oddechowych przed toksycznymi oparami.
Komputer składa się z około 1800-2000 komponentów wytwarzanych w różnych miejscach na świecie. Taki sposób produkcji skutkuje wysokimi kosztami energii pochłanianymi przez transport i zanieczyszczeniem środowiska naturalnego. Ze względu na niskie koszty produkcji wiele etapów produkcyjnych realizuje się w regionie azjatyckim. W Chinach w wielkich halach produkcyjnych pracują głównie kobiety – nawet do 12 godzin dziennie, czasami 7 dni w tygodniu. Otrzymują za to zazwyczaj pensje, które nawet w Chinach są niższe od minimalnego wynagrodzenia."
Problem stanowi także utylizacja takiego sprzętu. Lecz największym problemem jest to, że nie wynaleziono jeszcze ekologicznego komputera :-/ Nie tylko energoooszczędnego, ale także FairTrade lub w 100% poddawanego recyklingowi.
Wygląda na to, że łatwiej przejść na weganizm niż znaleźć eko-komputer... Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie?
Rozpoczynam więc poszukiwania nowego sprzętu - komputera stacjonarnego. Oczywiście najlepiej, gdyby był eko... Najpierw wpisałam w wyszukiwarkę frazę "ekokomputer". I co? I pstro. Jedynie kilka rezultatów z zakończonych już aukcji w pewnym serwisie na 'a' oraz informacja, że domena ekokomputer.pl jest na sprzedaż. No świetnie.
Znaczy się nie ma czegoś takiego jak ekokomputer?
Prawda jest smutna, ale trudno jej zaprzeczyć. Komputery nie są eko, internet to zło, w związku z czym pisanie ekobloga to zarazem hipokryzja i ironia...
Kilka faktów:
- włączony non-stop komputer (a mamy w domu takie 3) to pożeracz energii, a co za tym idzie - kasy (dzienny koszt to 1-6zł w zależności od rodzaju i sposobu użytkowania komputera. Wyliczenia można prześledzić tu.)
- internet i działanie światowych serwerów to niekończący się pobór energii (rzadko pochodzącej ze źródeł odnawialnych). Np. Google w 2010 roku zużył 2,26 miliarda kilowatogodzin. To tyle ile pochłania przeciętne miasto (źródło).
- Komputery szybko się starzeją, psują i wymagają wymiany. Przeciętny czas użytkowania PC to zaledwie 3 lata. Mój pecet ma już ponad 7 lat. W okresie gwarancji 2 razy lądował w serwisie, a później przeszedł kilka wielogodzinnych sesji u zaprzyjaźnionego znachora od komputerów, wymianę karty sieciowej, graficznej, dźwiękowej i napędu CD-rom oraz niezliczoną liczbę konsultacji telefonicznych
Zatem produkcja komputerów i sprzętu elektronicznego to nie tylko eksploatacja cennych złóż i wykorzystywanie taniej siły roboczej w krajach Azji, ale także produkcja olbrzymiej ilości elektrośmieci (liczona w milionach ton rocznie).
Uwaga, będę cytować (stąd):
"Według danych Instytutu Wuppertalskiego (Niemcy) i badań UN do wyprodukowania jednego komputera potrzeba około 19 000 kilogramów surowców – między innymi wody, substancji chemicznych, kopalnych nośników energii oraz metali szlachetnych i ciężkich (na przykład złota, miedzi, cyny, platyny czy kobaltu). Metale pozyskuje się najczęściej w ubogich krajach Afryki i Ameryki Południowej, co wiąże się przeważnie z nieludzkimi warunkami pracy, niewypełnieniem norm bezpieczeństwa, wymuszonymi przesiedleniami, rujnowaniem środowiska naturalnego i – co najgorsze – pracą dzieci.
Również skutki ekologiczne produkcji komputerów nabierają dramatycznych rozmiarów. Trujące substancje, uwalniane w procesach degradacji, zanieczyszczają okoliczne gleby i wody (m.in. rtęcią czy arsenem), co zagraża żyjącym w danej okolicy ludziom i zwierzętom. Badania inicjatywy makeITfair podjętej w Demokratycznej Republice Konga wykazały, że w tamtejszych kopalniach kobaltu pracuje około 50 000 dzieci, które nie posiadają ani odzieży ochronnej, ani zabezpieczenia dróg oddechowych przed toksycznymi oparami.
Komputer składa się z około 1800-2000 komponentów wytwarzanych w różnych miejscach na świecie. Taki sposób produkcji skutkuje wysokimi kosztami energii pochłanianymi przez transport i zanieczyszczeniem środowiska naturalnego. Ze względu na niskie koszty produkcji wiele etapów produkcyjnych realizuje się w regionie azjatyckim. W Chinach w wielkich halach produkcyjnych pracują głównie kobiety – nawet do 12 godzin dziennie, czasami 7 dni w tygodniu. Otrzymują za to zazwyczaj pensje, które nawet w Chinach są niższe od minimalnego wynagrodzenia."
Problem stanowi także utylizacja takiego sprzętu. Lecz największym problemem jest to, że nie wynaleziono jeszcze ekologicznego komputera :-/ Nie tylko energoooszczędnego, ale także FairTrade lub w 100% poddawanego recyklingowi.
Wygląda na to, że łatwiej przejść na weganizm niż znaleźć eko-komputer... Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie?
11 maj 2014
Koszulki z przekazem, cz.3
Skoro już ostatnio pokazałam fajną koszulkę z babką lekarską od Pan Tu Nie Stał, to jeszcze kilka mniej lub bardziej zaangażowanych wzorów.
Na przykład mój ulubiony antykonsumpcyjny motyw Darka Paczkowskiego z 3fali:
Chcieć mieć więcej
I jeszcze od PanTuNieStał, dla działkowców:
Polecam też etno-koszulki ruuzga, np. z wzorem Trzeba mieć korbę. Sama mam taką jedną, kupioną w zeszłym roku na Folkowisku.
A dla dzieci seria Pozytywne myślenie i Przyjaciel wilka z Endo. Fajne wzory, ale szkoda, że szyte w Chinach. No, i minus za serię cyrkową, utrwalającą stereotyp cyrk=zwierzęta.
Na przykład mój ulubiony antykonsumpcyjny motyw Darka Paczkowskiego z 3fali:
Chcieć mieć więcej
I jeszcze od PanTuNieStał, dla działkowców:
Polecam też etno-koszulki ruuzga, np. z wzorem Trzeba mieć korbę. Sama mam taką jedną, kupioną w zeszłym roku na Folkowisku.
A dla dzieci seria Pozytywne myślenie i Przyjaciel wilka z Endo. Fajne wzory, ale szkoda, że szyte w Chinach. No, i minus za serię cyrkową, utrwalającą stereotyp cyrk=zwierzęta.
5 maj 2014
Eko-piknik, cz. 3
I jak tam po majóweczce, odpoczęliście?
Mimo, że mamy wyjątkowo zimny maj, to podsuwam kilka pomysłów na ekopiknik, jeszcze mogą się przydać. W końcu sezon dopiero się zaczyna :-)
Rower-barek
Chleb - kosz
Torba - koc piknikowy
Albo plecak piknikowy zamiast romantycznego kosza:
A jeśli grill, to tylko taki:
Mimo, że mamy wyjątkowo zimny maj, to podsuwam kilka pomysłów na ekopiknik, jeszcze mogą się przydać. W końcu sezon dopiero się zaczyna :-)
Rower-barek
Chleb - kosz
Torba - koc piknikowy
Albo plecak piknikowy zamiast romantycznego kosza:
A jeśli grill, to tylko taki:
Subskrybuj:
Posty (Atom)