Jak co roku, niedawno w przedszkolnej szafce Córki znaleźliśmy bilety-zaproszenie do cyrku. Oczywiście wytłumaczyliśmy (polecam antycyrkową kolorowankę Viva!), dlaczego tam nie pójdziemy i cierpliwie czekamy aż do miasta przyjedzie w końcu cyrk bez zwierząt.
Gdyby ktoś chciał się zdołować albo potrzebował argumentów, to film o tym, dlaczego cyrk nie jest śmieszny dla zwierząt, obejrzeć można tu
A tymczasem taką książeczkę przyuważyłam - Zrób sobie cyrk. Taki to mogę.
Aczkolwiek w reszcie książki (przynajmniej na okładce) można dostrzec też zwierzęta, m.in. smutnego lwa w klatce, czyli stereotyp cyrku z nieodłącznymi występami zwierząt zostaje podtrzymany. Niestety w większości książeczek i zabawek dziecięcych obraz tygrysa skaczącego przez płonącą obręcz albo słonia stojącego na niewielkim podeście jest tak silnie utrwalony, że dzieciom trudno wyobrazić jest sobie, że może być inaczej. Na przykład tak jak w Mimello (przy okazji: oferta pracy u nich), Teatrze Avatar, czy Klan Grus. Na ich występ bym poszła, nawet bez darmowego biletu.
31 paź 2012
30 paź 2012
Zielone miasto
Na nie tylko internetowy magazyn Zielone miasto wydawany przez - jakże inaczej - Zielony Instytut, zwróciłam uwagę przy okazji pierwszego numeru. A tymczasem ukazał się już czwarty!
Od razu mówię - warto poczytać, bo tematy ciekawe, bez glamouru i brokatu charakterystycznego na przykład dla e!stilo, także aspirującego do bycia ekomagazynem. W Zielonym mieście nie znajdziecie recenzji kosmetyków ani wywiadów z celebrytkami. Za to:
"Prezentujemy w nim zielone inicjatywy i dobra, miejsca i wydarzenia, piszemy m.in. o zielonym biznesie, transporcie oraz zdrowym stylu życia. Każdy numer podporządkowujemy jednemu tematowi, któremu „przyglądamy się” z wielu perspektyw. W pierwszym numerze było to szczęście, kolejne poświęcimy m.in. oddechowi i roślinom."
Teraz pojawił się numer o ciele w mieście - przeczytajcie.
Od razu mówię - warto poczytać, bo tematy ciekawe, bez glamouru i brokatu charakterystycznego na przykład dla e!stilo, także aspirującego do bycia ekomagazynem. W Zielonym mieście nie znajdziecie recenzji kosmetyków ani wywiadów z celebrytkami. Za to:
"Prezentujemy w nim zielone inicjatywy i dobra, miejsca i wydarzenia, piszemy m.in. o zielonym biznesie, transporcie oraz zdrowym stylu życia. Każdy numer podporządkowujemy jednemu tematowi, któremu „przyglądamy się” z wielu perspektyw. W pierwszym numerze było to szczęście, kolejne poświęcimy m.in. oddechowi i roślinom."
Teraz pojawił się numer o ciele w mieście - przeczytajcie.
27 paź 2012
Koszula cię ulula..
A przynajmniej ta:
Poza tym koszule nadają się też na torby:
i poduszki:
Można je też przerobić na spódnice:
lub na strój Małego Kucharza:
Mogłabym tak jeszcze długo, bo fantazja ludzka nie zna granic ;-)
Ale na zakończenie kultowy swego czasu filmik:
Poza tym koszule nadają się też na torby:
i poduszki:
Można je też przerobić na spódnice:
lub na strój Małego Kucharza:
Mogłabym tak jeszcze długo, bo fantazja ludzka nie zna granic ;-)
Ale na zakończenie kultowy swego czasu filmik:
26 paź 2012
Tu konkurs, tam konkurs...
Z kronikarskiego obowiązku, a nuż komuś się poszczęści?
1. Konkurs na Dremelowy karmnik - dla tych co lubią majsterkować i nie zawahają się użyć materiałów z recyklingu. Zdjęcia karmników można przysyłać do 6 listopada. Wygrać można zestawy narzędzi.
2. Moje rady nie tylko na odpady - narysuj komiks - konkurs dla uczniów i gimnazjalistów. Do 9 listopada.
3. Drugie życie elektrośmieci - ogólnopolski konkurs dla szkół. Można się rejestrować do 10 listopada. Nagrody są :-)
4. Jesień w Bukovinie - wymyśl hasło reklamowe dla hotelu (podkreślając jego ekologiczność) i wygraj łikend w spa :-) Dla wszystkich, do 11 listopada.
5. Jesienny ogród z Fiskars - zdjęcia ogrodów jesienią można przysyłać do 12 listopada. Nagrody rzeczowe (narzędzia ogrodowe).
a, i jeszcze
6. Odetnij metkę - osoba, która przyśle najwięcej metek odciętych z ubrań, wygra pralkę EcoBubble. Trzeba mi było wiedzieć przed Ekobazarem i Freeshopem, to bym poodcinała metki z ubrań, które i tak poszły do recyklingu dla fundacji Anny Dymnej... Trudno się mówi, może wy spróbujecie :-) Do 23 listopada.
1. Konkurs na Dremelowy karmnik - dla tych co lubią majsterkować i nie zawahają się użyć materiałów z recyklingu. Zdjęcia karmników można przysyłać do 6 listopada. Wygrać można zestawy narzędzi.
2. Moje rady nie tylko na odpady - narysuj komiks - konkurs dla uczniów i gimnazjalistów. Do 9 listopada.
3. Drugie życie elektrośmieci - ogólnopolski konkurs dla szkół. Można się rejestrować do 10 listopada. Nagrody są :-)
4. Jesień w Bukovinie - wymyśl hasło reklamowe dla hotelu (podkreślając jego ekologiczność) i wygraj łikend w spa :-) Dla wszystkich, do 11 listopada.
5. Jesienny ogród z Fiskars - zdjęcia ogrodów jesienią można przysyłać do 12 listopada. Nagrody rzeczowe (narzędzia ogrodowe).
a, i jeszcze
6. Odetnij metkę - osoba, która przyśle najwięcej metek odciętych z ubrań, wygra pralkę EcoBubble. Trzeba mi było wiedzieć przed Ekobazarem i Freeshopem, to bym poodcinała metki z ubrań, które i tak poszły do recyklingu dla fundacji Anny Dymnej... Trudno się mówi, może wy spróbujecie :-) Do 23 listopada.
25 paź 2012
Bajka o słońcu
Pamiętacie bajkę Elizy Piotrowskiej o o drzewie (które miało duszę)?
Nie minęło czasu mało wiele, a jest kolejna. Tym razem Bajka o słońcu :-)
"Ma ta gwiazda sny gorące,
serce żółte, pulsujące,
oczy jasne i śmiejące
oraz imię.
Jakie?
Słońce!"
Jestem nią oczarowana, serio. Lekkością pióra, nienachalną edukacją, szatą graficzną, poczuciem humoru (przy wieczornym czytaniu z Córką było b. wesoło - nie wiedzieć czemu najbardziej rozśmieszyło ją określenie "Kopernik, tęga głowa" :-) ).
Już nie mogę się doczekać następnych części tej serii - "Bajki o wodzie" i "Bajki o wietrze"...
Książeczkę oczywiście przekazuję do Mamoteki (z podziękowaniem wydawnictwu BioBooks), niech cieszy inne dzieci :-)
Nie minęło czasu mało wiele, a jest kolejna. Tym razem Bajka o słońcu :-)
"Ma ta gwiazda sny gorące,
serce żółte, pulsujące,
oczy jasne i śmiejące
oraz imię.
Jakie?
Słońce!"
Jestem nią oczarowana, serio. Lekkością pióra, nienachalną edukacją, szatą graficzną, poczuciem humoru (przy wieczornym czytaniu z Córką było b. wesoło - nie wiedzieć czemu najbardziej rozśmieszyło ją określenie "Kopernik, tęga głowa" :-) ).
Już nie mogę się doczekać następnych części tej serii - "Bajki o wodzie" i "Bajki o wietrze"...
Książeczkę oczywiście przekazuję do Mamoteki (z podziękowaniem wydawnictwu BioBooks), niech cieszy inne dzieci :-)
24 paź 2012
Recykling kuchenny
Już dawno chciałam napisać o kuchennym recyklingu, czyli wykorzystywaniu wszystkiego, co w pośpiechu często ląduje na kompoście.
A tymczasem, jak się okazuje, i obierki mają swoje drugie życie.
Chipsy z ziemniaczanych obierek pokazuje w pełnej krasie Jadłonomia na swoim blogu.
Wyglądają smakowicie, aż mam ochotę dziś popełnić :-)
Ciekawy sposób na owocowe resztki (ogryzki, skórki od cytryny, jabłek, bananów etc.) prezentuje na wd amanitka. Przepis na enzymy (nie znam się na chemii, ale jest to coś w rodzaju octu owocowego, tutaj podejście naukowe i eksperyment ) jest prosty - wystarczą obierki, cukier i drożdże (choć bez drożdży też się uda). No, i trochę cierpliwości, bo proces wymaga czasu i codziennego potrząsania słoikiem :-)
Zastosowania takiej mikstury są szerokie - uniwersalny środek czyszczący, nawóz, repelent na owady, odplamiacz, a nawet płyn do mycia zębów.
Innym pomysłem na jabłkowe obierki jest herbatka owocowa. Ususzone skórki (oczywiście z jabłek eko, pryskanych bym nie ryzykowała), pokrojone, plus cynamon i goździki zalać wrzątkiem, odcedzić i pić.
A co z fusami od kawy i herbaty? No, oczywiście peeling i maseczki :-) A serio, to nie próbowałam - od zapachu kawy mnie odrzuca raczej, szorować wanny też nie lubię, więc u nas zazwyczaj lądują na kompoście. Co najwyżej herbaciane torebki czasem stosuję jako kompres na oczy...
W kuchni stosuję jeszcze recykling chleba, bo Córka wyjada zawsze środek pajdy, a skórki zostawia na talerzu. Lądują więc potem w zupie, a czasem w kotletach chlebowych. Ewentualnie suszą się i wędrują do zaprzyjaźnionego z Ciocią Jadzią gospodarstwa.
A skoro już o chlebie mowa, to słyszeliście o naczyniach otrębowych? Spotkałam się z nimi już kilka lat temu, ale w niedzielę miałam okazję spróbować ich bezpośrednio na Ekobazarze.
Naczynia powstają z otrąb, które są produktem ubocznym z mielenia mąki. Fajne toto, po użyciu można wywalić na kompost i nie martwić się o nic. Albo zalać mlekiem i potraktować jako składnik owsianki. Albo podgryzać sobie w chwilach wielkiego głodu (o ile ktoś lubi smak otrąb).
Kupić można tu. Polecam na pikniki i imprezki na działce.
A wasze recyklingowe sposoby kuchenne? Podzielcie się, proszę!
A tymczasem, jak się okazuje, i obierki mają swoje drugie życie.
Chipsy z ziemniaczanych obierek pokazuje w pełnej krasie Jadłonomia na swoim blogu.
Wyglądają smakowicie, aż mam ochotę dziś popełnić :-)
Ciekawy sposób na owocowe resztki (ogryzki, skórki od cytryny, jabłek, bananów etc.) prezentuje na wd amanitka. Przepis na enzymy (nie znam się na chemii, ale jest to coś w rodzaju octu owocowego, tutaj podejście naukowe i eksperyment ) jest prosty - wystarczą obierki, cukier i drożdże (choć bez drożdży też się uda). No, i trochę cierpliwości, bo proces wymaga czasu i codziennego potrząsania słoikiem :-)
Zastosowania takiej mikstury są szerokie - uniwersalny środek czyszczący, nawóz, repelent na owady, odplamiacz, a nawet płyn do mycia zębów.
Innym pomysłem na jabłkowe obierki jest herbatka owocowa. Ususzone skórki (oczywiście z jabłek eko, pryskanych bym nie ryzykowała), pokrojone, plus cynamon i goździki zalać wrzątkiem, odcedzić i pić.
A co z fusami od kawy i herbaty? No, oczywiście peeling i maseczki :-) A serio, to nie próbowałam - od zapachu kawy mnie odrzuca raczej, szorować wanny też nie lubię, więc u nas zazwyczaj lądują na kompoście. Co najwyżej herbaciane torebki czasem stosuję jako kompres na oczy...
W kuchni stosuję jeszcze recykling chleba, bo Córka wyjada zawsze środek pajdy, a skórki zostawia na talerzu. Lądują więc potem w zupie, a czasem w kotletach chlebowych. Ewentualnie suszą się i wędrują do zaprzyjaźnionego z Ciocią Jadzią gospodarstwa.
A skoro już o chlebie mowa, to słyszeliście o naczyniach otrębowych? Spotkałam się z nimi już kilka lat temu, ale w niedzielę miałam okazję spróbować ich bezpośrednio na Ekobazarze.
Naczynia powstają z otrąb, które są produktem ubocznym z mielenia mąki. Fajne toto, po użyciu można wywalić na kompost i nie martwić się o nic. Albo zalać mlekiem i potraktować jako składnik owsianki. Albo podgryzać sobie w chwilach wielkiego głodu (o ile ktoś lubi smak otrąb).
Kupić można tu. Polecam na pikniki i imprezki na działce.
A wasze recyklingowe sposoby kuchenne? Podzielcie się, proszę!
22 paź 2012
Hocki Klocki
Po Ekobazarze mam sporo inspiracji, a więc zapraszam na minicykl "reminsenscencje".
Na pierwszy ogień pójdą kartonowe Hocki Klocki, które wytwórnia odRzeczy przekazała bezpłatnie do zabawy opolskiej Mamotece (społecznej wypożyczalni zabawek). A jako że Mamoteka prezentowała swoje zasoby podczas Ekobazaru, to i pudło z klockami poszło w ruch. Miejsca na szczęście było sporo, bo i klocki małe nie są.
Ich składaniem zajął się pewien młody ścisłowiec:
A efekt pracy był taki:
Wbrew pozorom konstrukcje nie są takie łatwe do złożenia, przynajmniej pierwsza bryła wymaga kombinacji. Ale jak już człowiek załapie, o co chodzi, to idzie szybciej :-) Jednak nadają się raczej dla starszych dzieci, idealny prezent dla 7-9 latków. Albo dla młodszych (zakładając dużą pomoc cierpliwego rodzica).
Jakaś instrukcja obrazkowa dla opornych albo filmik instruktażowy nie byłyby tak zupełnie odRzeczy...
Tak czy siak, ponieważ wszelkie tekturowe dzieła darzę miłością wielką, więc i Hocki Klocki dodaję do ulubionych. Jest karton, jest zabawa :-)
Zdjęcia: Ludwik Bednarz
Na pierwszy ogień pójdą kartonowe Hocki Klocki, które wytwórnia odRzeczy przekazała bezpłatnie do zabawy opolskiej Mamotece (społecznej wypożyczalni zabawek). A jako że Mamoteka prezentowała swoje zasoby podczas Ekobazaru, to i pudło z klockami poszło w ruch. Miejsca na szczęście było sporo, bo i klocki małe nie są.
Ich składaniem zajął się pewien młody ścisłowiec:
A efekt pracy był taki:
Wbrew pozorom konstrukcje nie są takie łatwe do złożenia, przynajmniej pierwsza bryła wymaga kombinacji. Ale jak już człowiek załapie, o co chodzi, to idzie szybciej :-) Jednak nadają się raczej dla starszych dzieci, idealny prezent dla 7-9 latków. Albo dla młodszych (zakładając dużą pomoc cierpliwego rodzica).
Jakaś instrukcja obrazkowa dla opornych albo filmik instruktażowy nie byłyby tak zupełnie odRzeczy...
Tak czy siak, ponieważ wszelkie tekturowe dzieła darzę miłością wielką, więc i Hocki Klocki dodaję do ulubionych. Jest karton, jest zabawa :-)
Zdjęcia: Ludwik Bednarz
18 paź 2012
Opowieść o oponie
Mam wrażenie, że stare opony najlepiej sprawdzają się na placach zabaw :-) Huśtawki z opon zna chyba każdy. Sprawdzają się także w earthshipach i jako stojaki na rowery.
A na pewno zyskują pomalowane w różne kolory tęczy, nieprawdaż?
Fotele plażowe też są niezłe:
Lustro dla fanów motoryzacji:
Kwietniki w dwóch wersjach:
No, i wisienka na torcie - kosze do segregacji, b. pomysłowe:
A na pewno zyskują pomalowane w różne kolory tęczy, nieprawdaż?
Fotele plażowe też są niezłe:
Lustro dla fanów motoryzacji:
Kwietniki w dwóch wersjach:
No, i wisienka na torcie - kosze do segregacji, b. pomysłowe:
16 paź 2012
Zrób coś w sprawie żywności
Jak obchodzicie dzisiejszy Światowy Dzień Żywności?
Niezbyt podoba mi się tegoroczne hasło Strajków Żywności (wegeprzewrażliwienie, choć idea zacna), ale hasło oficjalne akcji, czyli "Kooperatywy spożywcze kluczem do nakarmienia świata" już dużo bardziej.
Każdy ma prawo do jedzenia. I to do jedzenia zdrowego, bez syfnych dodatków, z lokalnych produktów, niemodyfikowanych genetycznie i nie podsypywanych sztucznymi nawozami.
I to nieprawda, że głód na świecie jest dlatego, że żywności jest za mało. Wręcz przeciwnie - jak w prawie każdej dziedzinie życia - tu też mamy do czynienia z nadprodukcją. Jedzenie się wyrzuca, marnuje, dystrybuuje w głupi sposób (sadzonki szkockich ziemniaków dojrzewają w Egipcie, żeby przetransportować je do Europy okryte irlandzkim torfem, aby zachowały świeżość - przykład z filmu Autostradą na talerz). No, dajcie spokój.
Niezbyt podoba mi się tegoroczne hasło Strajków Żywności (wegeprzewrażliwienie, choć idea zacna), ale hasło oficjalne akcji, czyli "Kooperatywy spożywcze kluczem do nakarmienia świata" już dużo bardziej.
Każdy ma prawo do jedzenia. I to do jedzenia zdrowego, bez syfnych dodatków, z lokalnych produktów, niemodyfikowanych genetycznie i nie podsypywanych sztucznymi nawozami.
I to nieprawda, że głód na świecie jest dlatego, że żywności jest za mało. Wręcz przeciwnie - jak w prawie każdej dziedzinie życia - tu też mamy do czynienia z nadprodukcją. Jedzenie się wyrzuca, marnuje, dystrybuuje w głupi sposób (sadzonki szkockich ziemniaków dojrzewają w Egipcie, żeby przetransportować je do Europy okryte irlandzkim torfem, aby zachowały świeżość - przykład z filmu Autostradą na talerz). No, dajcie spokój.
Możemy bezrefleksyjnie być tym ostatnim ogniwem łańcuszka dostaw kupując to, co nam dostarczą z hurtowni do supermarketu, psiocząc na cenę, jakość, pestycydy i rząd. Możemy też skrzyknąć się w kilkanaście osób, pojechać do rolnika i kupić od niego warzywa. Albo poprosić, żeby rolnik przyjechał do nas. Albo uprawiać razem działkę, czy założyć ogród na balkonie, zainteresować się permakulturą, zrobić akcję Partyzantki Ogrodowej, wymieniać się przetworami, sadzonkami i plonami, wesprzeć Banki Żywności, iść z dzieckiem na warsztaty kulinarne w ramach akcji Szkoła na widelcu, albo na Kuchnię Społeczną (działa w Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, a może gdzieś jeszcze?), włączyć się w Food Not Bombs, przyjrzeć się krytycznie systemowi dystrybucji i marżom pośredników (Od rolnika do pośrednika, 3000 procent znika) i być może stworzyć alternatywny system, jak poznańskie Wiem, co jem.
Możliwości jest mnóstwo i nie jesteśmy skazani na ziemniaki z Egiptu. Na szczęście.
15 paź 2012
Stare pędzle
Dziś na tapecie stare pędzle. Jak o nie dbać i do czego jeszcze mogą posłużyć:
Superbohaterowie (stąd):
i jak się nie pochlapać:
Wieszaki by Dominic Wilcox:
Wazon dla artysty (stąd):Superbohaterowie (stąd):
i jak się nie pochlapać:
9 paź 2012
Pastor zakłada freeshop
I jeszcze jeden wpis z serii decluttering, czyli odgruzowywania przestrzeni. Natchnęła mnie wczorajsza informacja z opolskiej TV o Szafie Dobrej Wróżki. Całkiem ładna nazwa dla freeshopu, bo w gruncie rzeczy to o niego chodzi, a nie o jakiś tam szmateks, czy sklep charytatywny.
Patronat kościelny dobrze wróży tej inicjatywie, chętnie tam zajrzę, ale już po Ekobazarze, na którym też organizujemy freeshop. Będzie można przynieść rzeczy niepotrzebne (ale w dobrym stanie) i zabrać do domu coś, co się nam spodoba i przyda. Całkowicie za darmo. Naprawdę jestem ciekawa, ile osób się przyłączy.
Zatem krótkie resume tego, co można zrobić z używanymi ciuchami:
1. sprzedać (pracochłonne, ale niektórzy lubią ten dreszcz emocji towarzyszący wystawianiu aukcji...)
2. wymienić (równie czasochłonne, ale satysfakcja z udanej wymianki jest tego warta)
3. oddać (tu mamy różnego rodzaju sklepy charytatywne: Sue Ryder, Emmaus, Pudełko, organizacje pomocowe - Caritas, domy samotnej matki, PCK, DPSy, czy Chrześcijańska Służba Charytatywna albo akcje typu Ciuch w ruch). Stare ręczniki, prześcieradła, kołdry, koce są mile widziane w każdym schronisku dla zwierząt
4. przerobić (trzeba mieć pomysł i trochę zdolności manualnych, tudzież maszynę/szydełko)
5. wyrzucić (najszybciej, najprościej. Uwaga - pojemniki na odzież, które kiedyś należały do PCK, od kilku należą do firmy komercyjnej, która przerabia odzież na czyściwo albo sprzedaje. Zawsze to jednak lepiej, niż gdyby szmaty miały trafić na wysypisko)
Patronat kościelny dobrze wróży tej inicjatywie, chętnie tam zajrzę, ale już po Ekobazarze, na którym też organizujemy freeshop. Będzie można przynieść rzeczy niepotrzebne (ale w dobrym stanie) i zabrać do domu coś, co się nam spodoba i przyda. Całkowicie za darmo. Naprawdę jestem ciekawa, ile osób się przyłączy.
Zatem krótkie resume tego, co można zrobić z używanymi ciuchami:
1. sprzedać (pracochłonne, ale niektórzy lubią ten dreszcz emocji towarzyszący wystawianiu aukcji...)
2. wymienić (równie czasochłonne, ale satysfakcja z udanej wymianki jest tego warta)
3. oddać (tu mamy różnego rodzaju sklepy charytatywne: Sue Ryder, Emmaus, Pudełko, organizacje pomocowe - Caritas, domy samotnej matki, PCK, DPSy, czy Chrześcijańska Służba Charytatywna albo akcje typu Ciuch w ruch). Stare ręczniki, prześcieradła, kołdry, koce są mile widziane w każdym schronisku dla zwierząt
4. przerobić (trzeba mieć pomysł i trochę zdolności manualnych, tudzież maszynę/szydełko)
5. wyrzucić (najszybciej, najprościej. Uwaga - pojemniki na odzież, które kiedyś należały do PCK, od kilku należą do firmy komercyjnej, która przerabia odzież na czyściwo albo sprzedaje. Zawsze to jednak lepiej, niż gdyby szmaty miały trafić na wysypisko)
7 paź 2012
Ach, co to był za weekend - vol.2
Niby nic, ale jestem całkowicie usatysfakcjonowana. Plan zadań wypisany na karteczce i odhaczony w 100%. Nawet jeśli to nikogo nie interesuje, to i tak napiszę :-)
A zatem, oprócz tłumaczenia (właśnie skończyłam), posadziłam sadzonki stewii (spróbowałam mini kawałka listka - naprawdę jest słodki!), awokado, Cuban oregano, truskawek i kilku innych roślinek otrzymanych od Magdy wraz z kombuchą, którą tez zamierzam pomnożyć i używać do sprzątania.
Co prawda to nie sezon ogrodniczy, ale mam nadzieję, że nie zdechną mi te maleństwa i jakoś przeżyją do wiosny...
Poza tym zrobiłam dwie pułapki na muszki owocówki, które rozpleniły się niemożebnie. Nagotowałam różnych pyszności (obowiązkowo zupa z dyni), ale nie starczyło mi pary na przerobienie kilku kilogramów jabłek.
Wyczyściłam filtr od zmywarki (tak, sodą i octem rzecz jasna), przejrzałam szafę w ramach przygotowania do akcji Ciuch w ruch i odłożyłam dwie torby do oddania.
Puściłam też dwie książki z podaja, bo po długim czasie w końcu ktoś ode mnie pobrał "pakiet majsterkowicza", czyli "Majsterkuję narzędziami ema-combi" samego mistrza Słodowego i "Księgę sprawnych rąk" J. Pietrzyka (ta okładka! Kiedyś to był dizajn). Podajowicza pozdrawiam.
Warto przypomnieć sam serwis podaj.net, choć mam wrażenie, że to już nie to, co kiedyś bywało... Albo się starzeję, albo mam pecha, albo ludzie przestali pozbywać się fajnych książek, królują podręczniki i/lub czasopisma. Więc może zasilicie obieg książek w przyrodzie? Chętnie coś pobiorę, punkty mam :-)
A dziś wieczór spędzam sam na sam z DJ'em Zwyrodnialcem, też pozdrawiam.
A zatem, oprócz tłumaczenia (właśnie skończyłam), posadziłam sadzonki stewii (spróbowałam mini kawałka listka - naprawdę jest słodki!), awokado, Cuban oregano, truskawek i kilku innych roślinek otrzymanych od Magdy wraz z kombuchą, którą tez zamierzam pomnożyć i używać do sprzątania.
Co prawda to nie sezon ogrodniczy, ale mam nadzieję, że nie zdechną mi te maleństwa i jakoś przeżyją do wiosny...
Poza tym zrobiłam dwie pułapki na muszki owocówki, które rozpleniły się niemożebnie. Nagotowałam różnych pyszności (obowiązkowo zupa z dyni), ale nie starczyło mi pary na przerobienie kilku kilogramów jabłek.
Wyczyściłam filtr od zmywarki (tak, sodą i octem rzecz jasna), przejrzałam szafę w ramach przygotowania do akcji Ciuch w ruch i odłożyłam dwie torby do oddania.
Puściłam też dwie książki z podaja, bo po długim czasie w końcu ktoś ode mnie pobrał "pakiet majsterkowicza", czyli "Majsterkuję narzędziami ema-combi" samego mistrza Słodowego i "Księgę sprawnych rąk" J. Pietrzyka (ta okładka! Kiedyś to był dizajn). Podajowicza pozdrawiam.
Warto przypomnieć sam serwis podaj.net, choć mam wrażenie, że to już nie to, co kiedyś bywało... Albo się starzeję, albo mam pecha, albo ludzie przestali pozbywać się fajnych książek, królują podręczniki i/lub czasopisma. Więc może zasilicie obieg książek w przyrodzie? Chętnie coś pobiorę, punkty mam :-)
A dziś wieczór spędzam sam na sam z DJ'em Zwyrodnialcem, też pozdrawiam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)